Część XXX

2.7K 125 6
                                    

Kate zaprowadziła mnie do pokoju, który tymczasowo był do mojej dyspozycji. Ściany były kremowe, a większość mebli brązowa. Z okna był piękny widok na szczyty górskie.
-Masz czas żeby się rozpakować. Cały pokój jest do twojej dyspozycji. Na tym piętrze są dwie łazienki. Jedna na przeciwko schodów, a druga pokój dalej na końcu korytarza po prawej. Jakbyś czegoś potrzebowała przyjdź na dół, albo zawołaj.-powiedziała z uśmiechem i wyszła kiedy skinęłam głową.

Szybko rozpakowałam się i odświeżyłam. Po chwili do pokoju wszedł Edward.
-O widzę, że zajęłaś mój pokój.
-Jak chcesz mogę iść gdzie indziej, ale Kate...
-Wiem. Spokojnie i tak nie śpimy, a bagaż gdzieś odłożę.
-Możesz go zostawić tutaj.
-Na pewno. Nie będzie ci przeszkadzać?
-Nie, spokojnie. To może być nasz wspólny pokój. Możesz tu wbijać kiedy chcesz.
-Dzięki.-powiedział z podejrzanym uśmieszkiem kładąc walizkę pod oknem i zawracając w stronę wyjścia.
-Ale nie kiedy będę się przebierać.-wrzasnęłam zanim zdążył wyjść.
-Niech to! Było tak blisko.-warknął i wyszedł zamykając drzwi.

Po podłączeniu telefonu i laptopa do ładowarki i podłączeniu się do Wi-Fi zeszłam na dół.

Wszyscy już siedzieli w salonie. Śmiali się i rozmawiali. Z uśmiechem usiadłam obok Emmetta i Edwarda. Po tradycyjnym opowiedzeniu mojej historii przyszła kolej na denalich.
-Nasz klan powstał dawno temu, a stworzyła go nasza mama, Sasha.
-Wasza boilogiczna matka?-spytałam.
-Nie, nasza wampirza mama.-kontynuowała Tanya.-Zginęła. Volturi ją zabili.
-Za co?
-Bo stworzyła Vasili'ego. Nieśmiertelne dziecko.

Spojrzałam na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Nieśmiertelne dziecko?
-Dziecko przemienione w wampira.-wyjaśnił Carlisle.-Takie dzieci są niebezpieczne i nieprzewidywalne. Nie są w stanie nad sobą zapanować. Jeden wybuch złości mógł zniszczyć całą wioskę.
-Volturi zakazali tworzyć nieśmiertelne dzieci. Za złamanie tej zasady grozi największa kara.
-Śmierć.-domyśliłam się.

Trzy siostry spuściły wzrok zasmucone.
-Carmen i Eleazar przyłączyli się do nas później.-zaczęła Kate.
-Na początku należałem do gwardii Volturich, ale od nich odeszłem.-powiedział Eleazar.-Byłem tam bo mam dar...
-Identyfikowania darów innych.-skończyłam za niego. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy. Teraz patrząc na każdego rozpoznawałam jego dar. W tym też dar Kate-rażenie prądem.
-Skąd wiesz?-spytał Eleazar.
Wzruszyłam ramionami.

Wampiry popatrzyły po sobie.
-Powiedzieliście jej?-spytała Carmen.
-Nie, nikt nie powiedział.-powiedział Edward sprawdzając myśli każdego w pomieszczeniu poza mną.
-Kto jeszcze ma dar i jaki?-spytała Irina.
-Kate. Rażenie prądem.-powiedziałam bez wahania.
-Skąd wiesz?-spytała tym razem Kate a wokół jej dłoni zaczęły skakać iskry.
-Nie wiem. Po prostu...nie wiem, ok.-powiedziałam i poszłam do pokoju.
Czemu oni tak na mnie naciskają. Weszłam do pokoju, odpaliłam laptopa i zalogowałam się na fejsie. Po sprawdzeniu wszystkiego co tam było. Sprawdziłam jeszcze instagram i z nudów puściłam "X-Men: Apokalipsa". Zagłębiłam się w fabułę filmu zapominając o wcześniejszej rozmowie.
W moim ulubionym momencie, gdy Quicksilver z nadludzką szybkością wyciąga wszystkich ludzi z wybuchającego budynki przy piosence "Sweet dreams" do pokoju niepewnie wchodzi Edward. Zatrzymuję film w momencie, w którym Peter ratuje Raven.

-Czego chcesz?-pytam z wyrzutem, spowodowanym wcześniejszą rozmową i przerwaniem mojej ulubionej sceny.
-Przepraszam. Nikt nie powinien na ciebie tak naciskać po tym wszystkim co przeszłaś. My po prostu...
-Boicie się tego co nieznane.-powiedziałam pewnie nie patrząc na niego, tylko zagłębiając się we własne myśli.-Nie wiecie kim jestem i co potrafię. Nie znacie mnie. Nie macie nade mną kontroli. Przerażam was.-powiedziałam pewnie. Nawet ja się siebie bałam, a oni mieli wszelki powody aby bać się mnie.
-Nie chcemy cię kontrolować. Znamy cię. Kochamy cię. Jesteś częścią rodziny.-zapewnił Edward siadając obok mnie i chwytając dłońmi moją dłoń.
Spojrzałam mu w oczy.
-Ja też was kocham i znam lepiej niż wy sami siebie znacie. Ja znam was, ale wy nie znacie mnie. Nawet ja siebie nie znam.

Edward oparł się o wezgłowie obok mnie i puścił film. Skupiłam się tylko przez chwilę, do końca ulubionej sceny, a potem odpłynęłam.

Uświadomiłam sobie, że wpuściłam Edwarda za mury. Zrobiłam pęknięcie w mojej tarczy obronnej i powiedziałam mu wszystkie moje wątpliwości. Pokazałam mu moje niepewności.
Pokazałam prawdziwą mnie.
Nie tarczę o nazwie Katy, która korzysta z życia, świetnie się uczy i nadal czuje się człowiekiem.

Pokazałam część Angel.
Zagubionej dziewczyny, dziwadła, która nie wie kim jest i co tutaj robi. Która cierpi po stracie ojca, którego ledwie pamięta i brata, o którego istnieniu w ogóle nie wiedziała. Martwi się o matkę i zastanawia się czy kobieta wciąż żyje.
Angel wie, że nie należy do tego świata. Nie jest jej pisane życie z Cullen'ami.
Oni są częścią jej życia, ale nie jego sensem.
Czuję, że odnajdę kiedyś swoje miejsce. Wiem że tak się stanie.
Ale muszę być cierpliwa.
Kiedyś stanę się tym kim zawsze powinnam być, odnajdę siebie.

Odkryję w sobie Angel Herondale.

***

Następne dni minęły w miłej atmosferze. Nie wracaliśmy do rozmowy z pierwszego dnia.

Bawiliśmy się, zjeżdżali na nartach i snowboardzie, opowiadali historie z życia, a nawet polowali.

Na ten czas odsunęłam Angel w najdalsze zakamarki świadomości i znów stałam się Katy.

Ciężko mi było się pożegnać z nowymi przyjaciółmi. Tuż przed wyjazdem Eleazar poprosił mnie o rozmowę.
-O co chodzi?-spytałam gdy odciągną mnie na bok.
-Twoja tarcza blokuje moje zdolności, ale nie do końca. Widzę twoje wielkie moce. Jesteś najpotężniejszą istotą, jaką kiedykolwiek spotkałem.-powiedział z przekonaniem. On też nie wie kim jestem. Wie, że nie jestem wampirem, przynajmniej w pełni, ale nikomu o tym nie powiedział.-Chroń swoją tajemnicę, Katy. Nikomu o niej nie mów. Volturi nie mogą się dowiedzieć. Jeśli tak się stanie, kto wie co będą mogli zrobić. Pilnuj się i nie ufaj nikomu. Aro może to łatwo wykorzystać. Czy ktoś wie dokładnie?
-Emmett, mama i Will, mój przyjaciel.
-Nie mów o tym nikomu więcej i pilnuj wtajemniczonych. Ja nic więcej nie chcę wiedzieć. Dzięki temu będziesz bezpieczniejsza.

Szybko pożegnałam się z resztą i wsiadłam do samochodu. Przez szybę skinęłam porozumiewawczo do Eleazara i pomachałam wampirzycom.

Kiedy wróciliśmy Edward po drodze odwiózł mnie do domu. Opowiedziałam mamie i Carly o szczegółach, pomijając tajemnice i wróciłam do pokoju.

Zostało jeszcze kilka dni wolnego. Zdecydowałam się odkryć prawdziwą mnie.

Otworzyłam pudło i zaczęłam szukać wskazówek.

Blask i mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz