"Niech ktoś da mi cierpliwości... "

249 14 6
                                    

Całą noc czuwałem na korytarzu szpitalnym , kiedy nagle wyszedł Potocki...

- W której sali ona leży ? Muszę tam wejść. - Powiedziałem.

-Wejść powiadasz ? - Śmiał się ze mnie Potocki.

-No , a co nie rozumiesz w słowie "wejść" ? - Zapytałem zdenerwowany.

-Rozumiem , ale czy Ty jesteś z jej rodziny ? - Odpowiedział mi.

-Przecież wiesz , że nie. - Powiedziałem zrezygnowany dyskusją z nim.

-No i widzisz , nie mogę Ci nic więcej o niej powiedzieć , ciesz się , że Ci w ogóle powiedziałem , że przeżyła. - Powiedział i odszedł.

Bardzo bym chciał do niej wejść, zobaczyć ją...ale ten głupi Potocki nie pozwala. Poszedłem na podwórko i usiadłem na ławce przed szpitalem. Podszedł do mnie Strzelecki :

-A Pan nie u Renaty ? -Zapytał.

-Wyobraź sobie , że nie. -Odpowiedziałem zdenerwowany całą sytuacją.

-Dlaczego ? - Pytał się dociekliwie Strzelecki.

-Stanisław nie pozwolił mi do niej wejść , ponieważ nie jestem z rodziny, wątpię , że mnie do niej wpuści. - Odpowiedziałem.

-O nie ! Idę tam do niego i go załatwię osobiście. - Po tych słowach Strzelecki pobiegł na SOR.

-Strzelecki ! Stój ! Jeszcze gorzej zrobisz ! Słyszysz ?! - Krzyczałem , ale to było zbędne.

Strzelecki od razu rzucił się na Potockiego, lecz Stanisława w żaden sposób to nie ruszało...

-24S , macie wezwanie. - Po tych słowach Strzelecki pojechał na wezwanie , a ja poszedłem do stacji odreagować dzisiejszy dzień...

Na Sygnale - "Póki śmierć nas nie rozłączy"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz