1.6

3K 217 9
                                    

Była głupia. Jak mogła mu to wszystko tak po prostu powiedzieć. Westchnęła. Gdy tylko otworzyła drzwi zobaczyła, jak się spodziewała pracownika pub'u. Wręczyła mu wyznaczoną ilość pieniędzy odbierając z jego rąk pachnące, świeżo upieczone ciasto. Zamknęła drzwi żegnając się z wysokiem brunetem ubranym w firmowy strój.  Weszła do salonu.  Zdziwiona stanęła na środku pomieszczenia nie widząc nigdzie szatyna o magicznych, zielonych tęczówkach. Bezradnie usiadła na kanapie otwierając pudełko, dzięki czemu powietrze stało się istną mieszanką zapachów. Aromat kawy, woń upieczonej pizzy z kurczakiem oraz zapach świeżo uciętych kwiatów włożonych do przezroczystego, szklanego wazonu dziś rano. Brakowało jej tylko tego uspokajającego aromatu mięty. Brakowało jej jego. Czy to nie było dziwne? To, że tak bardzo przyzwyczaiła się do tego chłopaka o kręconych, brązowych włosach. Sięgnęła ręką po kawałek ciasta obłożonego różnorakimi składnikami. Wróciła wzrokiem na film, który jak twierdził Harry wcale nie był interesujący. W ciągu godziny spędzonej na kanapie. Samotnie. Zmieniała pozycję kilkanaście razy. Zdążyła zjeść już większą połowę pizzy, obejrzeć do końca denny film, a on dalej nie wrócił. Zmęczona wstała zabierając ze stołu pudełko i wyłączając telewizor. Skierowała się z nim do kuchni, gdzie położyła go na drewnianym stole umiejscowionym na środku tego dużej wielkości pomieszczenia. Spojrzała przez okno. Na zewnątrz było już ciemno. Światło dawały tylko i wyłącznie latarnie. Ta noc tak bardzo przypominała tamtą. Wszystko wychodzi na to, że ten wieczór, po raz pierwszy od czasu swojego pobytu tutaj spędzi go sama. Wyszła z kuchni wchodząc po drewnianych schodach na górę.  

***

Ściągnęła bluzę i spodnie dresowe rzucając je na krzesło stojące koło drewnianego biurka. Zasłoniła rolety, wcześniej zapalając lampkę. Poszła do łazienki mieszczącej się zaraz koło sypialni. Sięgnęła ręką po włącznik, który oświetlił małe, ale przestronne pomieszczenie. Stanęła przy lustrze obramowanym złotym paskiem. Wpatrywała się  w swoje odbicie znajdujące się za szklanym zwierciadłem.  Na jej ciele znajdowało się mniej ran, siniaków. Wyglądała lepiej. Uśmiechnęła się sama do siebie. Zgasiła światło wychodząc i wracając do pokoju zwanego sypialnią. Przygotowała chłopakowi posłanie na podłodze, wcale nie wiedząc dlaczego to właśnie on chciał spać na drewnianych panelach. To ona powinna tam leżeć, a nie Harry. Martwiła się o tego chłopaka. Gdzie poszedł? Co robi? Czy coś się stało? Westchnęła podchodząc do okna, wchodząc pod zieloną roletę. Spojrzała przez szybę, wypatrywując jego kręconej czupryny.  Przymknęła powieki odchodząc i siadając na śnieżnobiałej pościeli. Wzięła do ręki książkę, którą zaczęła czytać dzisiejszego poranka, zaraz po przebudzeniu. Śledziła tekst linijka po linijce, wchłaniając każde słowo, myśl, nawet kropkę. Była tak pochłonięta książką, że nie usłyszała pukania w drzwi na dole. Stukanie przerodziło się w ostre walenie. Dziewczyna zlękła się wyskakując z łóżka i zbiegając na dół. Podbiegła do drzwi otwierając je na oścież. Zobaczyła go. Opierającego się o framugę z uśmiechem i przenikliwymi zielonymi tęczówkami. 

-Rose byłem się przejść, przemyśleć to wszystko.-wszedł do środka zamykając wlot.  Skierował się w jej stronę przejeżdżając swoimi oczyma po jej odkrytych nogach. Gdy był już na tyle blisko jej ciała , w końcu ona postanowiła się odezwać.

-Harry jesteś pijany.-odskoczyła od niego, kiedy chciał objąć ją swoimi ramionami. Dobrze wiedział, że nienawidziała pijaństwa, a i tak wrócił z płynącym w żyłach alkoholem. 

...bo al­ko­hol do­daje pew­ności ale od­biera możliwości.

____________________________________________________________________

Co do pytania @looooolz. Dlaczego rozdziały są takie krótkie. Uwielbiam trzymać was w niepewności. Zua ja, dlatego ucinam je w odpowiednich momentach. :) 

Dziękuję za wyświetlenia, votes oraz komentarze. Jesteście niesamowite. <3

Wasza G. 

Niebo ma kolor zielony  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz