Rozdział 45

2K 115 12
                                    

Victoria

Po tym jak pobiegłam do pokoju zamknęłam drzwi i zaczęłam płakać. Sama nie wiem dlaczego, być może dlatego, że zabolało mnie to, że Adam mnie okłamywał,a może dlatego, że nie chcę go stracić... Nie mówię od razu o miłości, ale jednak był moim przyjacielem, mimo tego co złego zrobił, zawsze był przy mnie. Kiedy byłam w szpitalu, albo kiedy potrzebowałam z kimś pogadać lub się wypłakać on po prostu był. Teraz boję się, że pominęłam ten moment kiedy on mnie potrzebował, że zawiodłam jako przyjaciółka. Do drzwi ciągle ktoś pukał, ale ja nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Chciałam pobyć przez chwilę sama. Już sama się pogubiłam co do kogo czuję, lub z kim chcę być. Postanowiłam, że spotkam się z Adamem. Może i nic już nie będzie tak jak dawniej, ale chcę to wszystko wyjaśnić. Wybrałam numer do Adama i zadzwoniłam, ale nikt nie odebrał.
-Viki proszę cie otwórz..
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, przecież nie mogę teraz olewać Davida, nie kiedy między nami wszystko zaczyna się układać. Chłopak wpadł do pokoju i mocno mnie przytulił, a ja schowałam się w jego ramionach. Tego teraz najbardziej potrzebuje..
-Skarbie wszystko dobrze? Nie martw się on cie już nie skrzywdzi, podobno wrócił do Rose. Dzwoniła, że Adam do niej jedzie i że w sumie to powinna ci podziękować.
-Jak to?
-No teraz ona ma przy sobie ojca swojego dziecka. Powinnaś się cieszyć.
Powinnam? Troszkę się z tego cieszę, bo może uda im się ułożyć szczęśliwą rodzinę.
-Powinnaś się położyć, odpocząć.
Chłopak zaczął skanować moją twarz wzrokiem, aż w końcu jego wzrok zszedł na moje usta.
-Pocałuj mnie, proszę- wyszeptałam, a potem usta Davida znalazły się na moich. Dalej trzymał mnie w mocnym uścisku jakby bał się, że mu ucieknę, ale nie zamierzam. Jedną rękę położyłam na szyi chłopaka, a drugą włożyłam w jego włosy. Lekko mruknął kiedy za nie pociągnęłam na co moje usta wygięły się w uśmiechu. Ten jednak uszczypnął mnie w tyłek na co odsunęłam się od niego i zrobiłam obrażoną minkę.
-Wyglądasz uroczo kiedy się obrażasz.- na te słowa lekko się uśmiechnęłam i znów pocałowałam Davida. Ten jednak lekko się odsunął i chwycił mnie za rękę.
-Chodźmy na spacer.
-Teraz?
-Tak, a i powiedz Mayi, że nie wrócisz na obiad.
-A to niby czemu? Porywasz mnie?
-Tak, ale to będzie miłe porwanie.
-Co ty kombinujesz?
-Dowiesz się potem.
David wyszedł z pokoju, a ja przebrałam się i zeszłam do chłopaka.
-Widać, że David poprawił ci humorek. Bawcie się dobrze.
-Dziękuje, wy też.
-Będziemy.
Podeszłam do chłopaka i klepnęłam go w ramię, na co tylko się uśmiechnął i chwycił za rękę. Szliśmy przed siebie o niczym nie rozmawiając. W końcu zrobiło mi się nudno.
-David?
-Hmm?
-Mogę o coś zapytać?
-Jasne, pytaj.
-Jak według ciebie powinnam okazywać miłość?
-Czemu o to pytasz?
-No, bo jak kiedyś rozmawialiśmy powiedziałeś, że wcale nie pokazuje ci jakbym cię kochała. To teraz pytam , jak to robić?
-Co według ciebie jest najważniejsze w związku?
-Szczerość, wierność, prawda , miłość..
-I właśnie o to mi chodziło. -powiedział po czym stanął przede mną i spojrzał na moje oczy.
-Viki sama powiedziałaś, że najważniejsza jest szczerość i wierność i zgadzam się z tym. Problem był taki , że za każdym razem coś przed sobą ukrywaliśmy, a raczej ty , bo kiedy coś się działo był Adam, kiedy to ja powinienem być przy tobie, ale nie wiedziałem co się dzieje. Bardziej to wyglądało jakbyś mi nie ufała.
-David ..
-Wiem, że wyrządziłem ci wiele krzywdy, ale ja tego żałuje. Za to jestem na sto procent pewny, że jedyną dziewczyną, którą chciałem byłaś ty..
- Dziękuję
-Za co?
-Za powiedzenie mi tego wszystkiego. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i.. cieszę się, że tu jesteś.
-Uwierz mi ja cieszę się o wiele bardziej.
Szliśmy jeszcze trochę aż w końcu doszliśmy do McDonald's gdzie kupiliśmy coś do jedzenia i poszliśmy do hotelu.
-Masz duży pokój jak na to , że przebywasz tu sam. Dużo płacisz za hotel?
-Nie tak dużo, zresztą warto się poświęcać.
-Aha rozumiem, a jak tam twój dom, mieszkasz tam czy u rodziców?
- Po przylocie z Hiszpanii, byłem tam tylko przez chwile, ale raczej będę mieszkać tam. Nie będę zwracał głowy rodzicom. Juz i tak wiele wstydu im narobiłem, dziwie się, że mnie jeszcze akceptują jako syna.
-Nie przesadzaj, przez zmianę partnerki mięli by cię nie akceptować?
-Nie. Tu chodzi o to, że zraniłem ciebie i zabiłem nasze dziecko.
-Nie zabiłeś go..
-Gdyby nie ja nie zdenerwowałabyś się tak i może nasze dziecko by jeszcze żyło.
-Nie wiem co by było gdyby, ale wiem, że chcę o tym zapomnieć i ty też powinieneś.
-Nie potrafię zapomnieć o tym jak ciebie zraniłem. - spojrzał na mnie , a w jego oczach było widać lekki smutek. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale usiadłam na kolanach chłopaka i wpiłam się w jego wargi, kładąc swoje dłonie na jego szyi. Na początku był zdziwiony, ale potem zaczął oddawać pocałunki, ale o wiele mocniej co spowodowało, że nasz pocałunek stał się bardziej namiętniejszy i czuły. Swoje dłonie chłopak położył na moich plecach i sunął nimi w dół i w górę. Strasznie za tym tęskniłam. Za Davidem, za jego ciepłymi ramionami i za najlepszymi pocałunkami na świecie. Nagle chłopak przerwał pocałunek  i lekko odepchnął mnie od siebie. Nie powiem , było to dla mnie dziwne, bo poczułam jakby mnie nie chciał, kiedy ja go pragnęłam.
-David, co jest?
-Nic.
-Przecież widzę, co jest ? Jestem aż taka okropna? -powiedziałam , a swoje ręce położyłam na koszulce chłopaka, którą zaczęłam podwijać do góry.
-Jesteś cudowna, po prostu jeśli nie przestaniesz tak się ze mną bawić, to nie będę umiał się powstrzymać. - Po jego słowach zrozumiałam, że on też tego chciał. Uśmiechnęłam się lekko , zdjęłam jego koszulkę, cmokając go lekko w usta i powiedziałam:
-Nikt nie każe ci się powstrzymywać.
I to było właśnie zielone światło dla Davida.








Hejka misie. Co tam ? Mam nadzieję, że rozdział nie najgorszy. Życzę wam wszystkim miłego dnia kochani :*

Chcę Tylko Ciebie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz