Wianek

688 91 11
                                    

Pomysł na tego shota poddał Lawless-Todoroki
Dziękuję raz jeszcze ^^
I mam nadzieję, że się spodoba ;)

.
.
.



Piękny dzionek; słonko świeci, ptaszki śpiewają... Licht Jekylland Todoroki słodko sobie śpi, opierając się o pień drzewa. Taki bezbronny i bezmyślny... Czemu sobie tak po prostu zasnął obok mnie - demona, którego tak bardzo nienawidzi? Odpowiedź jest prosta - w tej chwili wyglądam jak jeż.

Siedziałem obok jego nogi, a na moich położonych kolcach leżała jego dłoń. Głaskał mnie po nich jeszcze chwilę temu (nie wiem, co go z tym napadło, ale mi to nie przeszkadzało). Robił to coraz wolniej i wolniej, aż w końcu zupełnie przestał, kiedy odpłynął w objęcia Morfeusza. Nie dziwię mu się; miał wyjątkowo wyczerpujący tydzień. Między innymi dlatego byłem obok niego w formie jeża, a nie w mej oryginalnej.

W pewnej chwili moją uwagę przykuło coś wśród zielonych dźbeł trawy. Szybko do tego podszedłem, przez co dłoń Lichta opadła na ziemię. Złapałem w zęby czterolistną koniczynę, po czym, chowając się w cieniu, zmieniłem się w wampira. W milczeniu wpatrywałem się w delikatną roślinkę, by po chwili wpaść na pewien pomysł.

Z powrotem zamieniłem się w jeża i pognałem ku kolejnym kępkom koniczyny, z prawie każdej wyrywając czterolistną. Zerwałem jeszcze parę stokrotek. Gdy skończyłem zbierać potrzebne mi rzeczy, stanąłem obok mojego eve i patrzyłem się na niego przez chwilę. Wyglądał jak nie on z takim łagodnym wyrazem twarzy, więc przez dość długi czas nie mogłem aię na niego napatrzeć.

Usiadłem obok niego i zabrałem się za robotę, którą sam sobie narzuciłem. Najpierw trochę niezdarnie, a potem coraz zręczniej zacząłem wyplatać wianek. Dawno tego nie robiłem, więc musiałem sobie to przypomnieć, co mi się na szczęście udało.

Kiedy byłem już mniej więcej w połowie, poczułem na sobie czyjś wzrok. Obejrzałem się w prawą stronę. Licht nadal sobie smacznie spał z tą swoją dosyć pogodną buźką. Wzruszyłem ramionami.

Po kilkunastu minutach moje dzieło było skończone. Nie wyglądało tak źle, ale na pewno mogło lepiej... Siedziałem w milczeniu, przyglądając się koślawemu wiankowi, który sam zrobiłem dla mojego aniołka, śpiącego obok mnie. Spojrzałem w bok. Licht nadal głęboko i spokojnie oddychał, a jego głowa delikatnie opierała się na jego ramieniu. Miał lekko rozchylone wargi i różowe policzki. Oczy przykrywały przydługie włosy, które delikatnie unosił wiatr.

Zanim się zorientowałem, że się mu przyglądam, minęła dłuższa chwila. Przeniosłem wzrok na jego idealnie wykrojone usta i poczułem, że mam ochotę ich spróbować. Już się do niego nachylałem, gdy ten nagle się poruszył i coś jęknął. Odskoczyłem jak oparzony.

Patrzyłem się na niego przez jakiś czas, siedząc w bezpiecznej odległości i miętosząc w dłoniach wianek z koniczyn i stokrotek. Zrobiłem go specjalnie dla niego, więc... Podszedłem na kolanach do mojego eve i położyłem na jego głowę zielono-białą obręcz. Tak jak się spodziewałem; wyglądał prześlicznie.

Gdy tak się nim zachwycałem, w pewnym momencie ujrzałem czyste, niebieskie oczy, które nieprzytomnie patrzyły się wprost na mnie. Poczułem, jakby serce miało mi wyskoczyć z piersi. Szybko wyjąłem telefon z kieszeni i zrobiłem zdjęcie uroczemu, zaspanemu aniołkowi, który jeszcze nie dokońca ogarniał, co się dookoła niego dzieje. Muszę to sobie ustawić na tapetę~~

Licht patrzył się już przytomniej, więc schowałem telefon, po czym trochę się od niego odsunąłem. I słusznie, bo rzucił się na mnie od razu, gdy tylko do niego dotarło, że ma na głowie jakiś niepożądany element. Zmieniwszy się w jeża, zręcznie uciekałem przed jego kopniakami oraz przed nim samym. Już po niedługiej chwili się zmęczyłem, ale...

Warto było.

Lawlicht One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz