36

124 9 3
                                    

 Ashley: Jack jaaaa, ja nie wiem czy powinnam, ale Ci wierzę...

W tym momencie chłopak się uśmiechnął i zaczął zbliżać by zrobić misia.

Ashley: Nie. – Powiedziałam z bólem bo wiedziałam, że to go zrani.

Jack.G: Ash...Dlaczego? – Powiedział na skraju.

Ashley: Bo nie chce kolejny raz wpaść w jakieś gówno, nie wiem czy dobrze robie, Jack ja potrzebuję czasu zrozum proszę.

Jack.G: Dobrze. – Powiedział spokojnym, wyrozumiałym głosem.

13.07 godzina 10.02

Nie mam pojęcia gdzie i jakim cudem się znajduje. Leżę w łóżku, w jakimś pokoju, a dokoła mnie chlew, ale ani jednej żywej duszy. Nigdzie nie mogę również znaleźć mojego telefonu. Troszkę spanikowana zaczynam myśleć co działo się wczoraj. Na pewno rozmawiałam z Gilinskym, a potem poszłam spać w busie i to jest ostatnie co pamiętam.

Gdy wstałam z wyrka automatycznie otworzyły się drzwi, a przez nie przebiegły dwa dzikusy które powaliły mnie na podłogę.

Ashley: Serio?? Dlaczego ja?? Dupa jeszcze nie przestała mnie boleć odkąd Jack mnie powalił. – Powiedziałam masując ją.

Te dwa dzikusy to oczywiście nie kto inny jak Aaron i Cameron. Jednakże moi drodzy to nie wszystko ponieważ za moment do pokoju przybiegł Matthew który na nieszczęście rzucił w nich, ale wszystko wylądowało na mnie balonem z wodą.

Ashley: Zajebiście, nie dość, że mi dupę połamać chcecie to jeszcze jestem mokra.

Matt: O kurwa Ashley, ja przepraszam to miało być w nich.- Wskazał na chłopaków.

Ashley: A co mnie obchodzi, że miało, trafiło we mnie, ty się lepiej oglądaj za siebie Espinosa. – Zagroziłam mu.

Chłopak uciekł gdzieś pędem.

Ashley: Dobra dzikusy gdzie my jesteśmy i jak ja się tu znalazłam?

Cameron: W hotelu, w Dublinie.

Ashley: Już?

Cameron: Tak. Odpowiadając na drugie pytanie to spałaś jak zabita więc Jack Cię tutaj przyniósł. – Imię Jack powiedział bardzo niewyraźnie i pod nosem.

Ashley: Jack?

Cameron: Mhm.

Ashley: Nie poderwał się pod tak grubą świnią?

Cameron: Aż sam się zdziwiłem.

Ashley: Mówicie wiec, że mamy cały wolny dzień tutaj w Irlandii w Dublinie ?

Aaron: Dokładnie tak.

Cameron: I w ogóle ominęło Cię śniadanie.

Ashley: I tak nie koniecznie je jadam.

Aaron: No więc czas tego dopilnować.

Ashley: Noooop nie trzeba.

Cameron: Trzeba, trzeba.

Ashley: Trzeba to was zabrać w supernowe miejsce.

Cameron: Byłaś tu?

It was always YOU /  (Magcon)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz