Już wcześniej doszła do wniosku, że siedzenie na huśtawce o siódmej rano, w dość chłodny, marcowy dzień nie było najlepszym pomysłem. Jednak nadal nie wstawała, przez co znów zapłaciła za to. Wstrzymała kichnięcie, wydając przy tym dziwaczny dźwięk.
— Jak się po tym nie pochoruję, to będzie cud — mruknęła, po czym poprawiła kaptur od kombinezonu. Kiedy go wkładała, sądziła, że w zupełności jej wystarczy, aby nie zmarznąć na podwórku. Jak widać, temperatura postanowiła sobie zakpić z niespełna szesnastoletniej Lucy Roth.
Dziewczyna oparła się o huśtawkę. Odepchnęła się nogami tak, że łańcuchy trzymające konstrukcję zaskrzypiały. Cicho syknęła. Miała nadzieję, że nie obudziła ani rodziców, ani brata. Jeszcze by zaczęły się pytania, dlaczego była na nogach przed ósmą i to jeszcze w sobotę — a dzisiaj jakoś nie miała ochoty wyjaśniać. Lucasowi mogłaby wygadać się, bo wiedział od dwóch lat o problemie siostry — choć od czterech miesięcy już nie poruszała przy nim tego tematu z nieznanych nawet sobie powodów — ale bardziej potrzebowała obecności kogoś innego.
Westchnęła całkiem głośno, ale nie zważała, że właśnie to mogło obudzić pozostałych domowników. Starała się określić, co konkretnie czuła. Niestety, nie potrafiła opisywać swoich negatywnych emocji, bo od razu włączał się w niej tryb optymistki, który znajdował plusy każdej, nawet najgorszej sytuacji. Mimo że Lucy wiedziała, że w niektórych przypadkach nie było to najlepszym wyjściem, nadal nie potrafiła przyswoić jednego.
Że miała prawo do negatywnych emocji.
Zatrzymała huśtawkę i postawiła stopy na chodniku, po czym delikatnie ścisnęła pierś w okolicy serca. Jej warga zadrżała, a umysł podpowiedział Lucy, żeby podjęła kolejną próbę. Zrobiła to, choć trochę niechętnie.
W porządku, pomyślała, co sprawia, że czuję się dziwnie? Znów ten sen, ale dzisiaj wydawał się jakiś dziwniejszy, taki... drastyczniejszy. Krzyk mamy był głośniejszy niż zazwyczaj, wzrok taty wskazywał na jeszcze większą frustrację. Tylko... dlaczego właśnie teraz to się spotęgowało? Przecież druga rocznica wypadku Lucasa miała miejsce już prawie pięć miesięcy temu, a ostatnio nikt w domu o nim nie wspomniał, więc co było przyczyną?
Klepnęła się po prawej kieszeni. Wyczuła w niej telefon, który, choć chłodny, wydawał się parzyć Lucy w ciało. Gdyby potrafił mówić, zapewne powiedziałby „Napisz do niego. Przecież prosił cię, abyś mówiła mu o każdym niepokoju, obiecałaś mu to. Obiecaliście sobie nawzajem".
Lucy przerwała szepty w umyśle i wzięła głęboki oddech. Miał rację, stwierdziła w myślach. Jednak nie potrafiła zebrać się i wystukać do Carola, jej najlepszego i właściwie jedynego przyjaciela, nie licząc rodziny, tych kilku linijek. Z jednej strony chciała jego obecności, ale z drugiej... Pragnęła wyprzeć tę zachciankę. Nie mogła obarczać go swoimi problemami. Już wystarczająco wiele musiał znosić we własnym domu. W tej chwili Lucy traktowała swój niepokój jako mniejszy kłopot — zwłaszcza że to ona powinna być jak najlepszym wsparciem dla przyjaciela.
Trochę niechętnie przypomniała sobie rozmowy, jakie przeprowadzili zaledwie dwa tygodnie temu. Najpierw niemalże jedna z ostrzejszych sprzeczek w całej historii ich przyjaźni, w której Carol dosłownie wykrzyczał ze złością i rozpaczą, że miał po prostu dość ludzi udających uczucia tylko po to, aby później odejść bez słowa. Następnie, w efekcie domina, Lucy wyznała Carolowi, jak bardzo bała się o niego przez ostatnie miesiące i naprawdę chciałaby wiedzieć, co go dręczy. Dzięki temu nie martwiłaby się, że przez przypadek poruszy dotkliwy temat, zwłaszcza że nigdy nie chciała go skrzywdzić.
To pomogło. Dzięki ostatnia z tych emocjonalnych rozmów Lucy dowiedziała, co stało za przyczyną dziwnego zachowania Carola. Nie dość, że przyjaciel pojawił się w szkole zmizerniały, to jeszcze nie reagował na nikogo, tak jakby myślał, że był duchem. Odciął się od każdego bez słowa wyjaśnienia — to najbardziej martwiło Lucy, ale też nie zniechęciło do działania. No i wreszcie dowiedziała się, co przeżywał Carol.
CZYTASZ
Opętana
Paranormal[ZAKOŃCZONE] Tom 1. „Ukrywanie faktu bycia opętaną jest trudnym zadaniem, zwłaszcza gdy zdajesz sobie sprawę z własnej słabości oraz rosnącej potęgi mrocznego odbicia, skrywającego wiele tajemnic." Spokój i stabilność były czymś, czego Cami...