XXXVIII

530 61 29
                                    

- Waszą pracą na dziś, będzie napisanie czegoś, jakiegoś krótkiego tekstu, który mógłby zostać hitem. Na dzisiaj to tyle.

- A ile mamy czasu na tę pracę?

- Tydzień. Jeśli jednak nic nie uda się komuś z was stworzyć, to nic się nie stanie. Do zobaczenia.

Wszyscy zaczęli się zbierać, więc też to zrobiłam. Dziś Calum mało nam mówił, lekcja trwała jakąś godzinę, podczas której wszyscy mówili o tym, jak dla nich wygląda prawdziwy przebój, a później kilka z nich zagraliśmy. Najciekawsza dla mnie i tak była ta praca domowa. Chciałam zrobić ją już dzisiaj, żeby przez resztę dni się tym nie zamartwiać. Szłam za wszystkimi na dwór, jednak zatrzymałam się na sekundę jeszcze w pomieszczeniu, żeby wyjąć z torebki moje słuchawki oraz telefon. Wczoraj Samanta przysłała mi kilka piosenek od 5sos, które zgrała z ich płyty, żebym je posłuchała. Włączyłam jakąś pierwszą lepszą, która nosiła nazwę "Broken Home" i zaczęłam iść przed siebie. Nie miałam na razie planów, chciałam jedynie koło trzynastej iść do baru, żeby coś zjeść. Chodziłam sobie bez celu, wsłuchując się w te słowa, które bardzo mi się podobały. Nawet słuchając tego, byłam w stanie odróżnić głos Caluma od innych głosów, co można wziąć za niezłe osiągnięcie. Przypominanie sobie o nim mega mnie zasmuciło, bo... sama nie wiem. Znam człowieka pięć dni, więc nie wiem czym się przejmuję...

Rozejrzałam się wokół i zdałam sobie sprawę, że jestem na plaży i to nie w byle jakim miejscu. Dobrze kojarzyłam to miejsce, bo właśnie tu wpadłam do wody, przez Nialla. Poznałam to miejsce po skałach wynurzających się z wody, które z tej perspektywy układały się w taki specyficzny sposób. Ocean był dziś dosyć wzburzony, a fale dosięgały o wiele bliżej lasu, niż podczas ostatniej akcji. Wyjęłam z uszu słuchawki i zatrzymałam muzykę, żeby dobrze słyszeć odbijające się od oceanu małe kropelki deszczu, który moim zdaniem padał coraz bardziej. Nie przeszkadzało mi to jednak, wręcz ten dźwięk dobrze na mnie oddziaływał i sprawiał, że się odprężałam. Usiadłam na mokrym piasku, zamknęłam oczy i przypomniałam sobie, jak zawsze kiedy padał deszcz, grałam z Lilli i Evie w piratów, którymi oczywiście były one. Myślenie o nich zawsze pomagało mi się uśmiechnąć, tak samo jak one same. Takie małe aniołki, które zawsze dbają, żebym się nie wyspała do szkoły, lub żebym poszła tam, wyglądając jak kurczak...

Nagle usłyszałam kilka grzmotów, więc szybko zebrałam się z piasku, otrzepałam z niego i ruszyłam w stronę baru. Burza była daleko, błyskawice  były bardzo oddalone, a grzmoty dochodziły do mnie pół minuty po zobaczeniu kolejnej błyskawicy, więc nie śpieszyło mi się i wybrałam okrężną drogę. Tyle już się nachodziłam po tym lesie, że już wiedziałam mniej więcej, jak i gdzie się dostać w bardzo szybkim tempie. Bardzo lubiłam ten las, ponieważ był inny niż jakiekolwiek drzewa w Sydney. Kocham miejsce, gdzie mieszkam, jednak zobaczenie czegoś nowego zawsze będzie dla mnie czymś pasjonującym.

Było już grubo po dwunastej, kiedy weszłam do kawiarni, do której zawsze chodziłam. Dziś jednak było o wiele mniej osób. Zauważyłam siedzącego samego Michaela, do którego chętnie się przysiadłam. Zanim to zrobiłam, jednak przyjarzałam mu się, czy aby na pewno to jest Gordon, a nie jakiś inny chłopak, który weźmie mnie za dziwaczkę.

- Hej Mike, jak tam? - Podniósł głowę znad talerza z ponurą miną, a kiedy zobaczył, że to serio ja siedzę przed nim, to zrezygnowany dał talerz na bok z zamiarem wyjścia z lokalu. - Ej nie, proszę... Chciałam tylko porozmawiać - mówię spokojnie i patrzę na jego reakcję. Po chwili wzdycha głośno i siada z powrotem na swoim miejscu, przysuwa do siebie talerz i dalej pożera swoje frytki, otoczone chyba ze wszystkich stron przeróżnymi sosami. Udało mi się naliczyć ich cztery.

- Co chcesz wiedzieć?

- Na początku... jak się czujesz? I jak wam wczoraj poszło wpłacanie kaucji i załatwienie tych spraw?

- Jak pewnie zauważyłaś, to mam zły humor. Nie wyspałem się, wykłócałem się o swoje, ale wziąłem winę na siebie za ten cały incydent w restauracji i to ja zapłaciłem za kaucję Nialla, która jakoś zbyt wysoka nie była, jednak trudniej było zapłacić tak jakby za mnie i ciebie, bo też nas ścigali, a my przecież uciekliśmy policji, a później nagle ja sobie poszedłem sam na komisariat, aby to uzgodnić.

- Kurczę... nie wzięłam tego w ogóle pod uwagę. Dużo pieniędzy muszę ci oddać?

- Oj Nessa, Nessa... Nie jesteś mi nic winna. Oprócz przeprosin, oczywiście. Właściwie to trzymaj. - Wyjął z tylnej kieszeni spodni pięćdziesiąt w banknocie i dał mi go do ręki.

- Mówiłam, że wystarczy mi dwadzieścia pięć...

- Oj już nie marudź. Powinnaś się cieszyć, że w ogóle dostałaś jakiekolwiek pieniądze.

- A jak tam wasze relacje z Niallem i resztą?

- Oj żałuj, że cię wczoraj nie było! Zjawiliśmy się u Horana przed jego kumplami z zespołu, a właściwie, to przywieźliśmy im Nialla do domku, w którym dopiero obmyślali plan, przez co oni byli tak źli, że wypowiedzieli nam prawdziwą wojnę.

- Ehm, co masz na myśli?

- Widzisz, do tego była stworzona bitwa zespołów, żeby dwa zespoły rywalizowały ze sobą, jednak  my tak bardzo się lubiliśmy, że traktowaliśmy to bardziej jako zabawę. Lecz teraz wszystko się zmieniło, wczoraj powiedzieli, że tym razem te konkurencje serio się odbędzie, a najlepszy zespół wygra.

- To głupie! - oznajmiłam zdziwiona. - Bez sensu, skoro tak się przyjaźnicie, a teraz nagle co? Będziecie się kłócić o... o...

- Tia, o dziewczynę. Nawet nie wiesz jaka jest nieznośna i jak bardzo mam jej powyżej dziurek w nosie... - zaśmiał się, po czym podał mi dłoń. - Może mały rozejm? Raczej się przyda. - Uścisnęłam jego rękę i z podejrzanym wzrokiem obserwowałam go. To był kompletnie inny Michael, niż ten, którego poznałam wczoraj. Już przypuszczałam, że prawdziwy został w areszcie... - Oczywiście, kiedy już większość rzeczy będzie w normie, to z pewnością zacznę się znowu wydurniać i naśmiewać z takiej małej, uroczej Vanessy. - Złapał za mój policzek tak, jak moja babcia to kiedyś robiła.

- Jednak jesteś fajny - przyznałam szczerze, na co on się uśmiechnął. Wszystko przerwało moje burczenie w brzuchu, które nawet ta kelnerka musiała słyszeć, skoro od razu się zjawiła. Od razu zamówiłam zapiekankę, którą kilka dni temu -chyba nawet wczoraj- poleciła mi Charla, oraz Pepsi. - A powiedz mi jeszcze, co Niall mówił, jeśli w ogóle cokolwiek o mnie wspominał.

- Chyba... był trochę mało rozmowny. W aucie cały czas siedział cicho i był wgapiony w okno. Chyba niezbyt spodobało mu się w areszcie wiesz?

- Ech, będę mogła się z nim widywać, skoro jest taka wojna pomiędzy wami?

- W teorii nie, ale jak to będzie w praktyce? Ale nie masz się o co martwić, ponieważ widać było, jak mu na tobie zależy. Na pewno prędzej czy później się do ciebie odezwie, znowu się umówi, lecz wtedy już wam niczego nie popsuje, nie martw się.

- Bo ja wiem czy popsułeś? Było zabawnie dosyć.

- No, zwłaszcza dla zranionego Caluma. - Nic mu na to nie odpowiedziałam, wlepiłam wzrok w swoje ręce pod stolikiem. Nie chciałam zranić Cala, nie chciałam zranić nikogo. - Zrób dla mnie jedno, pamiętaj o uczuciach innych następnym razem.

- Przepraszam Michael.

- Nie jestem pewien, czy to mnie powinnaś przepraszać, lecz oczywiście przyjmuję przeprosiny.

Wtedy przyszła do nas kelnerka z moim zamówieniem, więc zaczęłam jeść powoli, przez co przez jakiś czas nic nie mówiliśmy, tylko oboje jedliśmy swoje dania. Było mi teraz naprawdę smutno i strasznie chciałam, żeby ktoś mnie teraz przytulił. W pewnej chwili miałam nawet spytać o to Michaela, aczkolwiek nie uznałam to za dobry pomysł i siedziałam cicho. Myślałam chwilę, kto mógłby mnie przytulić, chociaż szczerze wątpiłam, że Samanta da radę tu przylecieć. Ona znała mnie najlepiej i doskonale rozumiała mój ból.

- Dobra Vanessa - zaczął po chwili znowu rozmowę. - Ja już się zbieram do domu, żeby się wyspać. Zostawiam ci kilka fryteczek, żebyś się na pewno najadła. Do jutra!

- Narka Michael. - Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi i kiedy się odwróciłam, zauważyłam kilka par oczu wgapionych we mnie, przez co poczułam się jeszcze gorzej. Potrzebowałam wsparcia albo kogoś kto byłby w stanie poprawić mi humor i sprawić, żebym zapomniała o tym co się ostatnio wydarzyło. Ech, minęły cztery dni obozu, a ja już tak namieszałam.

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz