Rozdział I

2K 50 14
                                    

ALEKSA:

Zaczął się piękny poranek. Wstałam z ogromnego, lecz wygodnego łóżka i podeszłam do okien, aby odsłonić zasłony. Otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na zewnątrz. Ciepłe promienie słoneczne ogrzewały moją skórę. Oparłam się o balustradę balkonu. Przymknęłam na chwilę oczy, aby z błogością przyjmować przyjemne prądy, płynące od wielkiej gwiazdy. Zapowiadał się naprawdę wspaniały dzień. Rozejrzałam się po okolicy. Las rosnący wokół pałacu wyglądał tak magicznie. Światło, które przemykało się pośród gałęzi drzew, sprawiało, że chciałam być już tam. Pędzić galopem po suchych dróżkach i czuć wiatr na moich policzkach, tak jak teraz. W oddali widać było wąskie i kręte uliczki miasteczka leżącego niedaleko pałacu. Za gęstym lasem można było dostrzec młyn oraz pola uprawne, gdzie pracowali rolnicy z okolicznych wiosek.

Po chwili usłyszałam głos Marii. Młoda kobieta stała w progu dębowych drzwi od mojej komnaty. Była ubrana w czarną spódnicę, białą koszulę i szary fartuch. Czarne włosy miała spięte w koka.

- Księżniczka już wstała? - zapytała, uśmiechając się lekko.

Wróciłam do środka i zamknęłam za sobą okiennice.

- Tak, nie mogłam dłużej spać - odparłam.

- Wasza wysokość, twoi rodzice czekają na ciebie w jadalni - powiedziała.

- Dobrze już idę.

Brunetka pomogła mi ubrać się w błękitną suknię z granatowym pasem w talii. Bardzo lubiłam ten kolor. Był moim ulubionym. Zawsze kojarzył mi się z niebem oraz morzem. Była ona naprawdę piękna. Tiul podkreślał delikatność kroju. Niewielki dekolt odsłaniał moją szyję i ramiona. Włosy zaplotła w długiego warkocza i wpięła w nie złotą opaskę z maleńkimi, diamentowymi różyczkami. Zanim wyszłam spojrzałam w swoje odbicie. Ujrzałam tam śliczną dziewczynę o brązowych włosach i tego samego koloru oczach. Uśmiechnęłam się delikatnie.

Gdy byłam gotowa, zeszłam na śniadanie. Moja rodzina już tam czekała.

- Matko, ojcze - powiedziałam, całując ich na powitanie.

- Dobrze, że już jesteś Alekso - powiedział tata.

Był on królem Amasji. Kazimierzem X. Nasi poddani uważali go za wspaniałego i sprawiedliwego władcę. Chciałam być właśnie taka jak on. Królową, ale nie tylko. Przyjacielem moich poddanych oraz osobą, do której będą mogli przyjść po pomoc.

Usiadłam na miejscu, obok mojej siostry - Evelin. Brunetka o zielonych oczach, lekko się do mnie uśmiechnęła. Uczyniłam podobnie. Była młodsza ode mnie o 2 lata, jednak bardzo dobrze ze sobą się dogadywałyśmy.

- Czy coś się stało? - zapytałam.

- Za niedługo przybędzie do naszego królestwa król Dastancji z żoną oraz swymi synami.

- A mogę wiedzieć dlaczego?

- Moja droga córko, masz już 18 lat, więc nadeszła pora, abyś zaczęła przygotowania do przejęcia w przyszłości naszego pięknego kraju.

- Staram się z całych sił wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, aby was nie zawieść - powiedziałam.

- Wiemy to dobrze córeczko, ale powinnaś być gotowa na wszystko i w razie konieczności zasiąść na tronie, gdy nadejdzie na to odpowiednia pora. - Tym razem odezwała się moja matka - królowa Catherine.

- Dobrze to wiem, że jestem pierwsza w kolejności do władzy, ale co ma z tym wspólnego przyjazd króla z sąsiedniego królestwa? - Zaczynałam tracić cierpliwość do moich rodziców. Co chcieli mi powiedzieć? 

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz