14. "Dom"

52 14 24
                                    

     Po męczącym dniu mogłam wreszcie wrócić do akademika. Postanowiłam pojechać do domu i zobaczyć, co tam się dzieje. Nie chciałam załatwiać tego przez telefon, bo wiele i tak bym się nie dowiedziała. Dlatego gdy byłam już w pokoju, zaczęłam się pakować. Po drodze zamówiłam taksówkę. 

     — Wyjeżdżasz? — zapytała zdziwiona Rose.

     — Muszę pojechać do domu, chcę sprawdzić, co tam jest grane — odpowiedziałam, zmęczona tym wszystkim.

     — Wszystko w porządku? — Rose się zmartwiła.

     — Ostatnio nic nie jest w porządku... — rzekłam smutno. — Porozmawiamy o tym, jak jutro wrócę, wybacz, ale naprawdę nie mam teraz na to czasu — dodałam po chwili.

     — Jasne, nie ma sprawy. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. — Uśmiechnęła się pokrzepiająco. 

     Kiwnęłam tylko głową na znak, że rozumiem, ale nic już nie odpowiedziałam. Wzięłam swoje rzeczy i chciałam już wyjść z pokoju, gdy odezwała się Rose: 

     — Może zejść z tobą na dół i poczekać na taksówkę?

     — Jeśli możesz. Byłabym wdzięczna — odpowiedziałam szczerze. 

     Rose ubrała byle jakie buty i ruszyłyśmy korytarzem. Drogę na dwór przebyłyśmy w milczeniu. Chyba rozumiała, że nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę. Na pojazd nie musiałyśmy długo czekać, bo po kilku minutach podjechał. Pożegnałam się z nią i podziękowałam za wszystko, po czym lekko się uśmiechnęłam i wsiadłam do samochodu. Podałam adres dla kierowcy i po chwili ruszyliśmy. 

*** 

     W końcu stanęłam przed drzwiami mojego rodzinnego domu. Chwilę zastanawiałam się, zanim je otworzyłam. Ciężko westchnęłam i weszłam do środka. Rozebrałam buty w przedpokoju i ruszyłam w głąb pomieszczenia. Moja mama siedziała na kanapie i oglądała telewizję. 

     — Hej, mamo — powiedziałam i dałam jej buziaka w policzek.

     — Ashley? Co ty tu robisz? — zapytała zaskoczona.

     — Przyjechałam, bo muszę załatwić kilka spraw.

     — Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty? — Zmieniła szybko temat. — A nie, zapomniałam, ty nie pijesz zwykłej kawy, przepraszam...

     — Tak, napiję się. Poproszę herbaty. Gdzie znowu tata? — zapytałam, zdezorientowana jej zachowaniem.

     — W pracy. — Wstała i poszła do kuchni. Ruszyłam za nią i usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej. 

     Mama zaparzyła nam napój i usiadła naprzeciwko mnie. Nie rozumiałam tego wszystkiego. Zupełnie jak nie ona. Była strasznie przygaszona, smutna, roztargniona. Co jej się stało? Czy była już taka wcześniej? Czyżbym niczego nie zauważyła? Stało się to po moim wyjeździe? W mojej głowie było milion pytań na minutę. Jednak wiedziałam, że ona i tak mi nic nie powie.

     — Kiedy wraca tata? Ostatnio jak byłam, to też nie zastałam go w domu — rzekłam po dłuższej chwili milczenia.

     — Wróci w nocy. Wybacz, kochanie, ale ja pójdę się położyć, źle się czuję — odpowiedziała, po czym zostawiła mnie samą na dole. 

     Musiałam dowiedzieć się w końcu, o co w tym wszystkim chodziło. Dlatego udałam się do pokoju mojego brata. Zapukałam kilka razy i wołałam przez drzwi. Liam, po dłuższej chwili, raczył je otworzyć. 

Big mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz