*3*

255 25 3
                                    

Wyszedłem z domu i znów spotkałem tego idiotę, czemu on w ogóle jest w tym budynku.

- Co ty tu robisz? - Zchodziłem powoli po schodach i patrzyłem jak coś robi przy drzwiach pod numerem 12. - Do kogo próbujesz się włamać?

- Ja niestety się nie włamuje do cudzych domów, mieszkam tu. - Co, to nie możliwe...

- Naprawde? Czemu akurat pode mną? - Takie pytanie z dupy.

- Bo tylko to mieszkanie było wolne. - Eh masakra. Zrezygnowałem i zbiegłem po schodach. Wyszedłem z budynku i skierowałem się do tego głupiego sklepu z mundurami i innymi strojami pracowniczymi. Szedłem sobie drogą patrząc po innych budynkach aby zapoznać się z okolicą. Właśnie przypomniało mi się że nie wiem gdzie ta pizzeria jest. Napisze SMS do szefa i zapytam go o adres. Zrobię to później. Kiedy już powoli ukazywał mi się budynek sklepu zauważyłem z daleka duży neon. Freddy Fazbear Pizza. Daleko to nie było, kusiło mnie aby tam pójść ale nie mogłem, dopiero po jutrze. Ta pizzeria była oddzielona jakieś półtora kilometra od mojego domu. Myślę że jakbym wziął rower to byłbym tam w niecałe 10 minut.
Typowy dzwoneczek kiedy wchodzi się do sklepu zadzwonił a kasjerka na mnie spojrzała.
Poszedłem od razu do działu męskiego i oglądałem różne mundurki. Najbardziej spodobał mi się szary mundurek i niebieską czapką z napisem "Security" poszedłem do kasy i już wyciągałem portfel aby zapłacić ale pani kasjerka się odezwała.

- Co. Kolejny nocny stróż na marny los. - O co jej chodzi. - Chlopcze, jesteś za młody oraz nie ogarnięty na taką prace. Nie wiesz co robisz.

- Nie rozumiem o co pani chodzi. - Stwierdziłem.

- Chodzi mi o to że panie które tu przychodzą aby mi pomagać mówią że poprzedni pracownicy nocnej zmiany w pizzeri nie uszli z życiem. - O co jej może chodzić, może po prostu chce mnie zastraszyć. Nie wiem.

- Wie pani co? Niech mnie pani nie straszy. Tak czy siak tam pójdę.

- Ahh... Jest pan bardzo naiwny panie Smith. Pan nie wie co się dzieje w tej pizzeri po północy. - To mnie troche przestraszyło. Zapłaciłem, rzuciłem krótkie "Dziękuję" i szybko wyszedłem z tego sklepu. Kiedy doszedłem do domu tą samą drogą zastanawiałem się co zrobić Jeremy'm, przyczepił się mnie i próbuje mnie przeprosić chociaż mu mówię żeby dał mi czas na jakiekolwiek przemyślenia. Kiedy wchodziłem po schodach spotkałem Jeremy'ego. Znów zaczął coś do mnie gadać chociaż ja go nie słuchałem i od razu pobiegłem do swojego mieszkania. Zamknąłem drzwi i pobiegłem do sypialni odłożyć strój. Kiedy się obróciłem zobaczyłem Jeremy'ego. Jak on się tu dostał, tego nie wiem. Wyminąłem go szybkim krokiem i podszedłem do drzwi które otworzyłem.

- Wyjdź, prosze. - Ładnie poprosiłem.

- No naprawde? Czemu ty nie chcesz normalnie ze mną pogadać. Nie musisz się tak spinać. - Faktycznie, byłem spięty ale to tylko z emocji które we mnie buzowały.

- Myślisz że tak po prostu po trzech latach przyjdziesz i wszystko będzie picobello? Mylisz się, po prostu zrozum to że jeśli chcesz jeszcze na spokojnie ze mną porozmawiać to daj mi czas.

- Rozumiem, przyjde za tydzień. Nie krócej. - Wyszedł z mojego mieszkania i zamknął drzwi za sobą. Ten dzień musze jakoś spędzić w spokoju bo mam dość stresu. Pewnie będę robił to co zawsze czyli ogladanie seriali w telewizji i zajadanie się żelkami. Tak swoją drogą, zaczynam bać się tej pizzeri, ale ciekawość ma przewagę.

//
Wy też lubicie żelki? ❤🍬

psycho eyes || fnaf ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz