Puck
Zbieram ostatni pyłek kurzu z zadu żółtobrązowej sierści klaczy i szybko biorę w ręce siodło. Co prawda, ma już swoje lata, ale i tak sprawowało się dosyć dobrze. Podpinam popręg do brązowego, wytartego siodła i idę z drugiej strony.
Zręcznie zakładam ogłowie i lekko wsiadam na grzbiet klaczy. Ta rwie łbem w dół. Popędzam ją łydkami, a Dove w końcu ruszyła stępem.
*****
Bułana nadstawia uszu na dźwięk morza. Zamykam na chwilę oczy i rozkoszuję się zapachem glonów i soli. Oddycham świeżym powietrzem i ogarniam wzrokiem okolicę.
Wiatr lekko wieje wzbudzając malutkie fale, które po raz zmywają piasek. Granatowe niebo w pewnym momencie przechodzi w odcień fioletu, a gdzieniegdzie można zauważyć skały. Kocham ten krajobraz.
Zauważam jednego człowieka siedzącego na skale nieopodal morza. Jego blond włosy lekko opadają na czoło.
- Sean! - wołam.
Chłopak odwraca głowę, a w jego oczach błysnęły iskierki.
- Hej Puck! - wskazuje gestem ręki, żebym do niego podjechała.
Bez słowa podjeżdżam do Seana i przywiązuje bułaną do drewnianego pala wbitego w ziemię.
Kucam obok niego i wpatruję się w jego oczy koloru morza o wschodzie słońca.
- Jak tam z Dove? - przerywa milczenie.
Powoli kiwam głową.
- Dobrze - odpowiadam pospiesznie. - A co z twoim koniem? Znalazłeś już jakiegoś?
Sean wzdycha.
- Nie, jeszcze nie. Próbowałem dużo koni, ale jakoś nie mogę się odzwyczaić od Corra.
- Rozumiem - mówię i wbijam wzrok w morze. Jest napięta atmosfera. - Przejedziemy się na Dove?
Chłopak kiwa głową. Od razu wygląda żywiej. Wieczory są coraz chłodniejsze, więc zimno zamraża mi końcówki palców. Szybko nimi wyginam, aby się rozgrzały i czuję ciężar ciała Seana siadającego z tyłu Dove.
- No to jedziemy - śmieję się i popędzam bułaną do galopu. Gwałtownie strzela z zadu i cwałujemy na drugi koniec plaży.
Mokry piasek wybija się w powietrze, kiedy rozpędzone kopyta Dove w niego uderzają. Czuję dotyk Seana na mojej talii i lekko się wzdrygam.
Po jeszcze godzine spędzonej na plaży z Seanem na rozmawianiu, cwałowaniu na Dove i oglądaniu zachodu słońca muszę wracać do domu.
- Muszę wracać do domu - mówię.
Sean dotyka mojego policzka opuszkami palców.
- Przecież Finn jest już mężczyzną. Jeszcze chwila nic mu nie zrobi.
Wzruszam ramionami w zamyśleniu. Może i ma rację.
- Nie zmuszam, jeśli chcesz to idź.
Mruży oczy.
To oznacza tylko jedno.
Powalam go na ziemię ze śmiechem i razem leżymy w piasku patrząc na pojedyncze gwiazdy.
-------
378 słów.
chciałbym, żeby rozdziały miały tak około 350 słów
Także no xD
CZYTASZ
Krwawy Wyścig
FanfictionJest pierwszy dzień listopada, więc dzisiaj ktoś umrze. Kate Connolly po wygranym Wyścigu wiedzie spokojne życie, tym raz bez Gabe'a, który kilka miesięcy temu wyjechał. Dove jest w bardzo dobrej formie, a dziewczyna codziennie spotyka się na plaży...