Prolog

1.1K 60 8
                                    

- Uwierz mi, pójdź w tej.

- Nie jest odrobinę, no wiesz... zbyt krótka? - Aby z powątpiewaniem popatrzyła na swoje odbicie w moim wielkim lustrze i pociągnęła nerwowo w dół biały materiał.

- No pewnie, że jest! - Pokiwałam głową. - I taka ma być. Chodzisz tylko w tych luźnych dżinsach czy alladynkach czy co to jest. Pokaż nogi!

Nie zrażona jej ponurym spojrzeniem trajkotałam dalej:

- Dzisiejszej nocy każdy facet będzie się ślinił na twój widok, już ja o to zadbam!

- Steph, jesteś kochana i w ogóle, ale...

- Nie ma żadnego ale! - Chwyciłam nasze torebki a rudej wcisnęłam białe, proste czółenka na średnim obcasie. Żeby się tylko nie zabiła. Straszna z niej łamaga i nieśmiałek, wolę jej pilnować, bo jeszcze się przewróci. Muszę ją rozerwać, bo dziewczyna się zakuje na śmierć. - Masz o nim za-po-mnieć! - wysylabizywałam. - Niech ten dupek zobaczy, co stracił!

Oczywiście dała się przekonać tylko dzięki temu ostatniemu argumentowi.

***

Jak przewidziałam, filigranowa ruda robiła furorę w tej krótkiej białej. Sięgała do połowy ud i właściwie tylko to było wyzywające. Nie duży dekolt, szerokie ramiączka. Sukienka była luźna, leciutko, odrobinę przezroczysta... i faceci na to lecieli. Bo zboczona wyobraźnia miała pole do popisu. U nich w głowach miliony Chińczyków siecze kapustę...*

Oczywiście nie tylko Aby była pożerana wzrokiem. O ile ona wydawała się być niewinną, pociągająca nimfą, o tyle ja byłam realnym... pożądaniem. Moja sukienka była czarna jak bezgwiezdna noc, krótka i obcisła w odpowiednich miejscach. Czułam, że zwłaszcza mój dekolt jest pod stałą męską obserwacją. Podobało mi się to. Miałam nad nimi kontrolę jakby byli pod hipnozą.

- Tamten w dżinsowej kurtce się na ciebie gapi! - wrzasnęła mi do ucha przyrodnia siostra. - Całkiem przystojny jak na tutejsze standardy!

Podążyłam wzrokiem za jej wyciągniętą dłonią. Faktycznie, ładny aż miło popatrzeć.

- I co mam z tym fantem zrobić? - Zaśmiałam się pijacko. Przed tańcem postanowiłyśmy się wzmocnić paroma shotami. Obie miałyśmy mocne głowy - po tatusiu - więc czułyśmy tylko rozbawienie światem i leciutkie kręcenie w głowie. Przynajmniej ja. - Zaraz do niego podejdę, dawno nikt mnie nie przel-

- Cii! - Zakryła mi usta wypielęgnowaną dłonią i zachichotała. - Jak ty się wyrażasz młoda damo!

Pokazałam jej język, po czym uśmiechnęłam się do domniemanego stalkera oblizując jednocześnie dolną wargę. Momentalnie odepchnął się od ściany z zadziornym uśmieszkiem na wąskich ustach. Aha, już go lubię. Z bliska okazał się trochę niższy, ale nadal musiał się pochylić, by wyszeptać mi namiętnie do ucha:

- Jestem Louis... chodźmy do mnie, chcę się bliżej zapoznać z tym co masz pomiędzy nogami.

Przejechałam mu pomalowanym na czarno paznokciem po torsie i lekko go... przystopowałam.

- Tak od razu? - odezwałam się marudnie. - Potańczmy chwilę... zapoznajmy się... - Nie czekając na odpowiedź Louisa zaczęłam go całować, niby niechcący pocierając palcami wybrzuszenie w rozporku. On nie pozostawał mi dłużny, gdy macał i podszczypywał mój zgrabny tyłek jedną ręką a drugą dotykając biustu. Oboje byliśmy zadowoleni ze swoich dzisiejszych wyborów.

Oderwałam swoje usta od jego (nawiasem mówiąc, świetnie całował) tylko po to, by przenieść je na szyję mojego towarzysza. Cały się napiął, kiedy przejechałam językiem pod jego szczęką. I już wiedziałam, gdzie zostawię najwięcej malinek.

Niech mnie nazywają dziwką, mam to gdzieś. Wolę określenie nimfomanka albo kobieta potrzebująca tyle seksu, co przeciętny facet.

* zmodyfikowany na cel opowiadania cytat via kabaret "Hrabi" :)

(I.) Nutty® √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz