Płakałam. Zalewałam się łzami ,przez Taylor, przez to co zrobiłam, a nawet przez Justina. Jakaś niewielka część mnie pragnęła , żeby to co mówiła Taylor było prawdą, żebym nie musiała jej nienawidzić. Była też taka część, która pragnęła aby oboje jakimś sposobem okazali się być "niewinni" . Ale niestety przeważała ta część mnie, która była głęboko przekonana o kłamstwie Taylor. Więc płakałam cierpiąc, ponieważ właśnie traciłam najlepszą przyjaciółkę, miałam ochotę krzyczeć, wyzbyć się tej chorej miłości, która nie pozwalała mi wybiec za Taylor i błagać, by mi wybaczyła. Nie mogłam tego zrobić, za bardzo go kochałam, to było chore, a ja nawet nie mogłam wskazać momentu w którym aż tak się zatraciłam.
Drzwi zaskrzypiały, a ja odwróciłam głowę,żeby sprawdzić kto przyszedł. Nie jestem pewna kogo chciałam wtedy zobaczyć, zawsze w takich sytuacjach to Taylor była dla mnie najlepszym wsparciem, ale teraz ... Teraz była moim wrogiem. Zobaczyłam tam kogoś, kogo nigdy bym się nie spodziewała, ale na pewno nie bez ironicznego złośliwego uśmieszku.Moja matka. Stała tam wypatrując się we mnie nieobecnym spojrzeniem, nonszalancko opierała się o framugę drzwi. Odwróciłam się i starałam, choć trochę opanować szloch.
-Czego chcesz? - zapytałam zimnym tonem do którego mnie przyzwyczaiła.
- Taylor wybiegła stąd zapłakana, a wcześniej słyszałam krzyki, a to przecież dziwne, bo nigdy do tej pory się nie pokłóciłyście. - roześmiałam się głośno i bardzo gorzko. Ten dzień to był dla mnie jeden wielki, nieśmieszny żart.
- Żartujesz prawda? Przecież ciebie nie obchodzi moje życie. Nigdy cię nie obchodziło i nigdy nie będzie. Więc miej trochę przyzwoitości, nie kłam i po prostu wyjdź. - Nie wiem co bardziej mnie zraniło - moje własne stwierdzenie, że moją matkę nie obchodzi moje życie, czy nadzieja którą miałam przez pół sekundy , że tak nie jest, a była przecież bezsensowna. Już dawno postanowiłam sobie, dać sobie z tym spokój, wiem, że to dziwne, ale miała siedemnaście lat na naprawianie naszych relacji, teraz już chyba nic nie mogło na nie wpłynąć.
- Muszę z tobą porozmawiać Selena, proszę. - może nie była najmilsza prośba jaką usłyszałam w życiu, ale nie mogłam się na nią nie zgodzić, nawet z samej ciekawości. Kobieta usiadła na fotelu a ja podniosłam się do pozycji siedzącej i usiadałam na łóżku sztywno, jak zawsze pod czas rozmowy z nią - te wszystkie sztywne zasady typu nigdy się nie garb, patrz w oczy rozmówcy itp wpajane przez lata, dawały efekty.
- Wiem, że myślisz sobie, że cię nienawidzę i przez to , przez te wszystkie okropne lata ty nienawidzisz mnie, ale są rzeczy o których nie masz pojęcia.
- Czy to jest ta część w której okaże się, że to jak mnie gnębiłaś przez te wszystkie lata nie było twoją winą , a ja będę mogła się roześmiać?
- Muszę ci o czymś opowiedzieć - zignorowała moją wypowiedź - i nie jest to dla mnie łatwe, w końcu udaje mi się zdobyć na tą szczerość, dopiero po wielu latach. Kiedy cię urodziłam okazało się, że cierpię na ciężką depresję po porodową. Byłam wtedy bardzo młoda i nie interesowałam się leczeniem, a twój ojciec był ciągle w pracy i ... nie wyleczyłam tego. Pewnego dnia chciałam odejść - tu zawahała się, jakby naprawdę się bała jak zareaguję na jej wypowiedź - miałaś wtedy zaledwie kilka miesięcy i tak strasznie płakałaś, a ja już nie mogłam tego znieść i chciałam po prostu wyjść. Wyjść i już nigdy nie wrócić. Chciałam zostawić cię płaczącą w łóżeczku samą - znów przerwała. żeby wziąć głęboki wdech i wytrzeć łzy , które spłynęły po jej policzkach. Czułam się poruszona , to na pewno i może jeszcze zraniona, choć jeszcze niedawno wydawało mi się , że niczym już nie może mnie zranić. - Ale wtedy przyszła twoja babcia, a uwierz mi, że była jeszcze gorszą matką ode mnie. Zapytałam, czy przyjmie mnie pod swój dach jeśli odejdę, czy mi pomoże, ale ona zaśmiała mi się w twarz i powiedziała, że jeżeli odejdę od twojego ojca, od ciebie zniszczy mnie , nigdy więcej nie będę jej córką, więc zostałam. To był właśnie ten moment , gdy naprawdę ją znienawidziłam, i ciebie ... Miałam wrażenie, że to wszystko twoja wina, że jesteś jedynym złem w moim życiu, a gdy podrosłaś, a ja naprawdę zakochałam się w twoim ojcu poczuła się zazdrosna, bo byłaś jego oczkiem w głowie i znienawidziłam cię jeszcze bardziej ...
- Czekaj, czy jest to opowieść o tym jak bardzo mnie nienawidziłaś i w jak dużym stopniu była to moja wina? Bo jeśli tak, to odpuść i bez tego to wiem - stwierdziłam z ironią, w tamtej chwili byłam święcie przekonana, że ta historia nie może mnie do niej przekonać, nic nie może tego zrobić, bo dzieli nas za duża przepaść.
- Selena mówię to wszystko, bo chcę żebyś mnie zrozumiała i ... przebaczyła mi - powiedziała cicho całkiem zyskując moją uwagę - Ostatnio dużo myślałam i teraz wiem, że nie chcę, żeby tak wyglądało moje życie, nie chcę żeby tak wyglądało twoje życie, nie chce powtarzać błędów mojej matki, chce być dla ciebie dobra, chcę wreszcie być dla ciebie matką, Selena. Proszę, wybacz mi, wiem, że to trudne , ale obiecaj, że chociaż spróbujesz. - dotknęła mojej ręki, a ja tak dziwnie się poczułam, może dlatego, że nigdy tego nie doświadczyłam, jako dziecko nigdy mnie nie przytulała, zawsze tata był tym który mnie pocieszał, a gdy dorosłam nasz kontakt ograniczał się jedynie do konaku wzrokowego. Poczułam takie przyjemne ciepło w sercu i zrozumiałam, że choćby było to największe kłamstwo na świecie muszę spróbować, muszę , ponieważ nigdy bym sobie nie wybaczyła zaprzepaszczenia choćby najmniejszej szansy na posiadanie matki, to zawsze było moim wielkim marzeniem. I choć wiem, że to długo potrwa, bo zaufanie potrzebuje czasu do rozwoju, to jest warte tego czasu.
- Chcę spróbować, mamo - powiedziałam cicho, to chyba była najpiękniejsza chwila, jaką dzieliłyśmy od moich narodzin. -Tylko jeśli, jeszcze raz mnie zranisz, nie uratujemy już tego. Nigdy.
- Skarbie - powiedziała przez łzy i dotknęła mojego policzka tak, jak robią to te wszystkie matki na filmach.
- Mamo - powiedziałam łamiącym się głosem i zrobiłam coś, co robiłam tylko kilka razy w dzieciństwie - wtuliłam się w moją mamę. Nie mogę opisać, jak się czułam, bo to jest po prostu niemożliwe, żeby opisać te wszystkie emocje, gdy po wielu latach odzyskuje się mamę - jedną z najważniejszych osób w życiu każdego człowieka. W tamtej chwili w głowie miałam tylko jedną jedyną myśl " Nie chcę cię nigdy więcej stracić, mamo."
***
Moje życie dosłownie stało na głowie - traciłam najlepszą przyjaciółkę i zyskałam matkę, a jeszcze do tego wszystkiego mój chłopak , który był przyczyną rozpadu relacji, która jak do tej pory była dla mnie najważniejszą, nie dawał znaku życia. Mój telefon nie przestawał dawać o sobie znaku, moi przyjaciele co chwile do mnie wypisywali - zapewne nie potrafili zrozumieć, tego co zrobiłam. Ale co ja mogłam im powiedzieć? Ja sama tego nie rozumiałam, ale po prostu nie potrafiłam w tamtym momencie dopuścić do siebie myśli, że mój ukochany mógłby mi to zrobić. To było po prostu niemożliwe. Po wczorajszej wizycie Amy nie miałam ochoty nawet zerknąć na wiadomości. przyszła do mnie wczoraj wieczorem, po rozmowie z mamą i jak to ona ma w zwyczaju "zjechała mnie od góry do dołu", tak , że o mały włos a połkałabym się tam przed nią. Nie powiedziałam prawie nic, w końcu czułam się winna, ale nie mogłam tego przyznać musiałam zaczekać na Justina, na jego logiczne wyjaśnienie. Mój świat się walił - moi przyjaciele pewnie mnie nienawidzili, ale ja myślałam tylko o nim, nie mogłam skupić myśli na niczym innym.
Było już grubo po północy, gdy wreszcie postanowiłam się położyć i wtedy usłyszałam jakiś szmer. Oczywiście wystraszyłam się, ale wstałam i obejrzałam dokładnie cały kąt pokoju, a potem wychyliłam się za drzwi i zobaczyłam mojego braciszka , który spał oparty o ścian, obok drzwi mojego pokoju i cichutko pochrapywał. Wyglądał dosłownie jak malutki aniołek, gdy spał. Ja i on nigdy specjalnie się nie dogadywaliśmy, ale to przez to, że nawet tego nie chciałam i traktowałam go źle. Ale dziś coś zrozumiałam, tym razem dobitnie - że rodzina jest najważniejsza. Więc podniosłam chłopca z zimnej podłogi i wzięłam na ręce.
- Selena ...
- Co tu robiłeś, młody?
- Miałem koszmary i chciałem się przytulić, ale ty byłaś w łazience, więc zaczekałem przed pokojem i zasnąłem. - popatrzyłam na jego małe brązowe oczka, jeszcze takie niewinne w końcu miał niecałe pięć lat i uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Więc wyjątkowo możesz spać ze mną. - powiedziałam , a chłopiec posłał mi uroczy uśmiech. - Ale pamiętaj, że to tylko dziś i nigdy się nie powtórzy, jasne? - zapytałam, a chłopczyk pokiwał głową.
Leżałam w moim wielkim łóżku, a obok mnie leżał mój mały braciszek na którego po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie miałam ochoty nakrzyczeć. W końcu przecież był tylko dzieckiem, a ja nawet nie pamiętam o co zaczął się ten nasz zażarty spór. Skoro poprawiły się już moje relacje z tatą, a dziś zaczęłam budować także te z mamą, to musiałam naprawić także i tą i mieć nadzieję., że pewnego dnia będę mieć prawdziwą rodzinę. I to było by spełnienie mojego marzenia.
- Selly?
- Tak?
- Czemu nakrzyczałaś dziś na Taylor? Ona jest super. - zdziwiłam się na te słowa Mattiego, nigdy nie widziałam,żeby jakoś specjalnie przyjaźnił się z Taylor.
- Dlaczego o to pytasz? Myślałam, że nie znosisz jej bardziej niż mnie.
- No co ty? Jesteś super, tylko zawsze byłaś dla mnie niemiła, więc ja dla ciebie też, ale widziałem jak płakałaś i było mi bardzo smutno, bo nie chcę żebyś płakała. Jesteś moją siostrą i kocham cię - powiedział chłopczyk i przytulił się do mnie, na początku byłam w takim szoku, że nie wiedziałam jak zareagować. Przez cały czas myślałam, że wszyscy w tym domu mnie nienawidzą i chcą się mnie pozbyć, a dziś okazało się, że naprawdę mam rodzinę mi i to mnie zaskoczyło ... ale tak pozytywnie, więc przytuliłam Mattiego z całą miłością jaką mogłam go obdarzyć.
- Dobranoc Selly.
- Dobranoc Matty ... i też cię kocham młody.
***
Następnego dnia obudziłam się po południu, było kilka minut po trzynastej, a oprócz godziny na wyświetlaczu mojego telefonu zobaczyłam powiadomienie o wiadomości. Natychmiast odblokowałam ekran i tym razem nie myliłam się. To był Justin, pisał, że przyjdzie do mnie o czternastej i musi ze mną o czymś porozmawiać. Wstałam , więc szybko z łóżka i jak poparzona popędziłam do łazienki. Po porannej toalecie i prysznicu poszłam do garderoby, założyłam bieliznę, a potem założyłam szorty khaki i czerwony t-shirt. Usiadłam przed toaletką, gdzie lekko pomalowałam rzęsy i zdążyłam związać włosy w kucyk, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - zawołałam i podniosłam się z krzesła podchodząc do drzwi. Justin wyglądał na przygaszonego i zmęczonego, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały od razu posłał mi szeroki uśmiech. Przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował, wkładając w niego całego siebie, jakby to miał być nasz ostatni pocałunek.
- Tak strasznie za tobą tęskniłam. - powiedziałam opierając swoje czoło na jego i patrząc mu oczy.
- Ja za tobą też skarbie, ale muszę ci coś powiedzieć - wyznał poważnym tonem spuszczając wzrok ...
O nie ...
******************************************************************************************
Jeden rozdział , epilog i kończymy kochani <3