Rozdział 10

1.5K 102 28
                                    

Pieprzone studia! Tak, to pierwsze co powiedziałam, kiedy rano wstałam. Trzeba było zostać w High School i nie narzekać. Zebrałam się z łóżka po 20 minutach narzekania na moją własną decyzję. Wzięłam szybki prysznic i stanęłam przed garderobą. W co ja mam się niby ubrać?! Kolejny dziesięć minut spędziłam w poszukiwaniu moich ulubionych czarnych rurek. Kiedy wreszcie je znalazłam okazało się że nie mam wyprasowanej żadnej koszuli, dlatego musiałam założyć zwykły biały tshirt i marynarkę. Do tego wybrałam czarne, lakierowane jazzówki i stanęłam przed lustrem toaletki. Dobrze że nie zrobiłam tego wcześniej, bo pewnie bym pomyślała że to potwór z mojego koszmaru. Odrobina tapety nie zaszkodzi...

Gotowa do wyjścia poszłam do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie. Ku mojemu zaskoczeniu na stole znalazłam górę tostów i sałatkę. Z niedowierzaniem przyglądałam się larytasom. Pominęłam fakt bałaganu do okoła przez który nawet nie zauważyłam Tony'ego.

-Siadaj i jedz, a ja zaraz przyniosę kawę- przywitał mnie z uśmiechem i dał buziaka w czoło

-Zrobiłeś mi śniadanie? - zapytałam nadal zdziwiona

-A nie widać? - odparł wzruszając ramionami

-Widać, tylko... - tłumaczyłam siadając przy stole - Jakby to ująć, wieża jeszcze stoi więc mam podejrzenia że to nie ty.

-Nie jestem aż tak niezdarny w kuchni jak ci się wydaje. - powiedział zbijając mój ulubiony kubek który postawił na brzegu blatu - No może rzeczywiście trochę jestem.

-Właśnie widzę, ale przyznaję że śniadanie jest pyszne. - uśmiechnęłam się zajadając kolejną kanapkę.

-Jak chcesz to podrzucę cię na MIT bo jadę w tamtym kierunku. - zaproponował podająć kawę

-Dziękuję, ale wczoraj dogadałam się z Happym że mnie zawiezie.

-To mnie zaskoczyłaś.

-Czym?

-Zawsze narzekałaś Happy gdzieś cię zawoził- zauważył podejrzliwie

-Tak, ale to wtedy ty go o to prosiłeś. - uśmiechnęłam się zwycięsko

-Dobra, już nic nie mówię.

-Dziękuję za śniadanie, bardzo, bardzo - powiedziałam odchodząc od stołu i dusząc prawie Starka w moim "morderczym" uścisku

-Nie ma za co... Powodzenia. - dodał z uśmiechem kiedy zniknęłam w windzie.

Godzinę później stałam przed wielkimi drzwiami sali egzaminacyjnej bliska zawału. Czekałam na moją kolej jak na wyrok śmierci.

*Perspektywa Tony'ego*

Czekałem niecierpliwie aż Hannah wróci do domu. Miałem przez moment wrażenia że to ja się bardziej denerwuje niż ona. Po kilku godzinach w drzwiach windy stanęła Hannah.

-I jak? - zapytałem zniecierpliwiony

Hannah opadła na kanapę wykończona i rzuciła torbę na stolik obok.

-Zdałam... - westchnąła po chwili obserwując sufit

-Na ile? - dopytałem kiedy stanąłem obok niej

-A jak myślisz? - uśmiechnęła się do mnie

-Nie wiem...

-Z fizyki na 5,a informatyka na 6

-Tyoko piątka? - zaśmiałem się

-Ej to nie było łatwe! - oburzyła się Hannah

-Wiem, wiem. Bardzo się cieszę. To się zbieraj. - dodałem po chwili

𝑨𝒍𝒘𝒂𝒚𝒔 𝒃𝒆 𝒚𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆𝒍𝒇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz