50.

561 61 34
                                    

- Hej! Wstawać, bo za nie całą godzinę wracamy do domów! - to było pierwsze co usłyszałem po przebudzeniu - Ruchy, bo nie będziemy na nikogo czekać!
Jęknąłem i dopiero po chwili dotarło do mnie, że zasneliśmy w bazie. Spojrzałem na chłopaka, on też się właśnie budził.
- Część, Joshie - powiedziałem i razciągnąłem się.
- Hej, T-Tyjo - odparł zaspanym  głosem. Jęknął cicho łapiąc się za głowę i zaciskając oczy.
- Boli Cię głowa? - spytałem dla pewności. W odpowiedzi Josh jedynie kiwnął głową - Trzeba było tyle nie pić. Teraz musisz wziąć jakieś leki przeciwbólowe i poczekać aż kac ci minie.
- Wiem - westchnął ciężko i wstał z drewnianej podłogi tak jak ja, a następnie obaj wróciliśmy do naszego domku.

Wzięliśmy szybki prysznic, który dobrze nas rozbudził, a także ubraliśmy się w świeże ubrania. Zjedliśmy śniadanie, a tuż po tym, Josh poprosił Brendona o tabletki przeciwbólowe. Do końca obozu zostało nam już tylko pół godziny. Żeby już nie pchać się na siłę chwilę przed czasem, to chyba jako pierwsi załadowaliśmy swoje walizki do autokaru. Aby dobrze zapamiętać to miejsce, poszliśmy zobaczyć ostatni raz jezioro. W ciszy, wolnym spacerkiem, trzymając się za ręce, chodziliśmy w koło wody. Słońce świeciło i wiał leciutki wietrzyk. Zaciągnąłem się świeżym powietrzem i westchnąłem lekko.
- Chyba muszę powiedzieć dziś mojej mamie o tym, że jestem gejem i mam chłopaka - odezwał się nagle Josh. Spojrzałem na niego i ścisnąłem nieco mocniej jego dłoń.
- Hej, wszystko będzie dobrze. Mogę ci jakoś pomóc, zresztą ja też muszę powiedzieć i chciałbym żebyś był razem ze mną przy tym. - starałem się dodać mu otuchy. Przeniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się lekko.
- Ok, dziękuję - szepnął
- Nie ma za co - odparłem, zatrzymałem się i przytuliłem go - Niestety, ale musimy zaraz wracać.
- No niestety... - posmutniał nieco - Więc chodźmy - pociągnął mnie lekko za dłoń i ruszył w stronę obozu.

- Za 5 minut wszyscy mają siedzieć w autobusie! - oznajmił Pan Robert i skończył pakować walizki do bagażnika. Poczułem ja Josh obejmuje mnie ramieniem.
- To już koniec przygody na tym obozie - westchnął lekko
- Niestety - dodałem
- Ale obiecałem ci, że kiedyś tu wrócimy, tak? I dotrzymam obietnicy - powiedział i cmoknął mnie w głowę.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też, Tyjo. - uśmiechnął się - A teraz chodź już do autokaru zająć miejsce. - kiwnąłem lekko głową. Rozejrzałem się ostatni raz, poczym obaj weszliśmy do środka i usiedliśmy na końcu pojazdu...

____________________________________________________________________________

I tak oto mamy nowy rozdział! Słaby i krótki, ale chciałam żeby cokolwiek się znów tu pojawiło. Dzięki, że to czytacie, a teraz miłego dnia albo nocy :)

Summer camp || JoshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz