– Moje... serce? – powtórzyła sztywno, odruchowo dotykając lewej piersi. Madara skinął głową. – Serce... ja... nie wiem.
Mężczyzna pokręcił głową i znowu upił łyk napoju. Natsuki spuściła głowę i zastanowiła się nad odpowiedzią. Jakie było jej serce? Czy sztuczne i paskudne jak kończyny? Szybko ukryła twarz w dłoniach, przypominając sobie przeszłość. Urywki rozmów i losowe obrazy pojawiły jej się przed oczami. Potłuczony wazon, szkło, paskudny zielony dywan babki, wózek, kroplówki, oślepiająca biel. Szpital, w którym zapamiętała każdy szczegół. Każde pęknięcie na suficie, plamy krwi na podłodze, które zostawiała sama. I choć od razu podłogę myto, miała wrażenie, że te plamy ciągle tam są.
– Sama nie wiesz, co? Ja ci powiem. Serce tchórza. – Pstryknął ją palcami w czoło. – Tchórz. Swoją innością będziesz się tłumaczyć, że jesteś tchórzem.
– Madara Uchiha. Biznesmen i playboy jak ich mało, który ślini się na widok kobiety, która wybrała jego przyjaciela. Ładnie to musi w CV wyglądać, co?
Auć. To on próbował jakoś ją pokrzepić, a ona od razu z grubej rury. Co za babsko, pomyślał.
– Przyznaję. – Podniósł ręce do góry w geście poddania. Nie da jej tej satysfakcji. – Poniosłem druzgocącą porażkę. Straciłem, a raczej pozwoliłem wymknąć się wielkiej miłości. Ale czy przypadkiem nie jesteśmy w tej samej sytuacji?
Uśmiechnął się kpiąco, a Natsuki zacisnęła dłonie na szklance z sokiem. Jej oczy przybrały drapieżnego wyrazu. Coś, co dziwnie podobało mu się w tej dziewczynie. Jego słowa tylko ją wkurzyły, ale nie bardzo przejmował się jej nastrojem. W obecnej chwili chciał nakłonić ją do studiowania i zostawić w cholerę, by zająć się sprawami w biurze.
A nie mógł zostawić tej kretynki samopas, bo przecież Mito nigdy by mu nie wybaczyła.
– W tej samej sytuacji?
– Kocham Mito, która jest dla mnie nieosiągalna, a ty Hashiramę, który jest jakby już twoją rodziną, nie?
Spuściła głowę. Z przejęciem wpatrywała się we własne odbicie w pomarańczowym soku. Miał rację i to ją irytowało. Rodzina Uchiha ją irytowała. Madara ją irytował. Próbował grać super kumpla, ale darzył nienawiścią swego przyjaciela. Nie celowo, ale jednak...
– Ja pogodziłam się z wieloma rzeczami. Ze stratą Hashiramę również. W odróżnieniu od ciebie. – Dopiła sok i odsunęła od siebie szklankę. Nie raczyła poczekać, aż mężczyzna ureguluje rachunek. Po prostu wyszła. Stanęła przed budynkiem, obejmując się ramionami. – Nawet jeśli jestem tchórzem – odezwała się, gdy Madara stanął tuż obok – czy to źle, że boję się odtrącenia? Nie mam wiele życia, więc chciałabym je jak najlepiej wykorzystać. Ból z powodu braku akceptacji rówieśników, rujnuje ten plan.
Madara westchnął zmęczony już, ale rozumiał jej obawy. W pewien sposób sam został odrzucony. Położył dłoń na głowie dziewczyny, delikatnie mierzwiąc jej włosy. Były miękkie, bardziej jedwabne. Inne niż Mito.
– Ja cię nie odrzuciłem – palnął bez namysłu.
– Bo jesteś fanem mojej siostry.
– Nie. Powiedziałem, że to nie to cię definiuje. Nie znam cię za bardzo, ale jesteś dość aktywną młodą kobietą, która odnajduje we wszystkim piękno i czerpie radość z każdej chwili w życiu. Jako Uzumaki nieuległa, pewna siebie i destrukcyjna jak wir.
Natsuki spojrzała na Madarę z otwartymi ustami.
– Masz w sobie to, co cenię w ludziach, przez co ich nie odrzucam.
– Co takiego?
– Determinację, młoda. Wskakuj i jedziemy na kampus. A jeśli jeszcze jakieś skargi to przywiążę cię do tamtejszego drzewa i będziesz grzecznie tam na mnie czekać. Dotarło?
Mimo wszystko na chudą twarz dziewczyny wdarł się szeroki uśmiech. Pokiwała głową i wsiadła do samochodu. Przybliżając się coraz bardziej do budynku, gdzie miała studiować, zaczynała się denerwować. Zacisnęła pięści na kolanach, z trudem łapiąc oddech. Dasz radę, mówiła sobie. Madara wyczuł jej strach, ale nie oderwał wzroku od drogi.
Zaparkował przed kampusem i popatrzył wyczekująco na przyszłą studentkę.
– To jak? Idziesz o własnych siłach czy kop w poślady na zachętę? – Uśmiechnął się złośliwie, za co Uzumaki pokazała mu język i wyszła z samochody. – Przyjdę po ciebie o szesnastej. Masz na mnie czekać. Dasz radę, młoda.
Odwróciła się w jego stronę, posyłając kpiący uśmieszek. Co za nagła zmiana, przeszło mu przez głowę.
– Dzięki, staruszku. Jestem Uzumaki i nie będę się bać.
Żwawo ruszyła przez błonia kampusu, gdy stanęła na schodach, spojrzała na ulicę. Otworzyła szerzej oczy, widząc, że Madara czeka, aż wejdzie do środka. Cóż za troska, ale on chce się przypodobać Mito, zachichotała. Weszła do środka.
Madara odetchnął z ulgą i ponownie odpalił silnik samochodu, zmierzając w stronę biura. Natsuki w tym czasie znalazła się w pobliżu sali, w której miała mieć wykład. Zerknęła na zegarek na nadgarstku i wzięła głęboki oddech. Spóźniona piętnaście minut. Teoretycznie powinni ją już wyrzucić na zbity pysk, ale liczyła na swoje szczęście. Oraz kartę lekarską od ojca Tobiramy i Hashiramy, w której zawarto problemy z poruszaniem się.
Spojrzała przez małe okienko, by zobaczyć jasnowłosego mężczyznę, prowadzącego wykłady, a potem całą salę pełną studentów. Z normalnymi częściami ciała. Wyciągnęła przed siebie drewnianą rękę, wzdychając przy tym.
Madara się myli, pomyślała, cofając się z zamiarem opuszczenia kampusu, dopóki nie usłyszała za sobą czyjegoś jęku. Sparaliżowana nagłym strachem, ostrożnie odwróciła się w stronę starego mężczyzny. Wyraźne zmarszczki zdobiły jego lekko opaloną twarz. Stał po przed nią z drewnianą fajką w ustach.
– Zapewne, Natsuki Uzumaki, jak mniemam? – zapytał staruszek. Dziewczyna skinęła nieśmiało głową. – Rozumiem... To klasa pana Minato Namikaze, więc także twoja. To nie szkoła, w której jesteś przedstawiana, jednak rozumiem w pełni twoje obawy. Twoja niedołężność jest przez nasz ośrodek jak najbardziej rozumiana i szanowana. Proszę, wejdź tam i zajmij miejsce, zgoda?
Natsuki spuściła głowę. Jeśli teraz tak wejdzie, zwróci na siebie wszystkich uwagę, czego w tej sytuacji nie chciała.
– Czy to aż takie straszne? Być pierwszym człowiekiem z tak doskonałymi protezami opracowanymi przez klan Senju?
– Zna pan wujka?
Mężczyzna spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, jakby nie wiedział, o czym mówi. Ale doskonale wiedział. Wyjął fajkę, by zakaszleć.
– Nazywam się Hiruzen Sarurobi. Jestem starym przyjacielem Butsumy Senju, a także rektorem uniwersytetu.
– Wow! To pan jest starym pierdem? – Nagle zrobiła się cholernie czerwona, jak jej włosy, ale Hiruzen zaśmiał się wesoło.
– Widzę, że spędzasz za dużo czasu z Hashiramą. – Wyciągnął do niej rękę, którą chwyciła od razu. Starzec przyglądał się dłuższą chwilę gładkości drewna. – Zrobię wyjątek. Wejdziemy tam razem, zgoda?
Dziewczyna uśmiechnęła się lagodnie.
– Tak.
YOU ARE READING
Tysiąc Papierowych Żurawi | Madara Uchiha
FanfictionMadara Uchiha jest dobrze zarabiającym biznesmenem, ale nie potrafi cieszyć się już z życia. Jego najlepszy przyjaciel Hashirama Senju oraz jego pierwsza miłość Mito Uzumaki wzięli ślub. Duszący w sobie negatywne emocje Uchiha stara się być nadal bl...