Dzień jak co dzień tydzień po tygodniu może by tak się spalić w ogniu...?
Taki dzwonek budzika dzwoni mi codziennie o 6 rano. Zajebiście... Dzisiaj poniedziałek, więc to ten dzień w którym znów zobaczę te dwie fałszywe twarze. Pewnie pomyślicie o kogo chodzi? No, chodzi o Marcus'a ale to raczej się domyśliliście ah no i oczywiście chodzi o Lo-Lor-LorenXDDD. Dobra wstaję w końcu z tego łóżka i podchodzę do mojej przepełnionej szafy iksde i wybieram jakiś biały t-shirt i czarne mom jeans, idę z tym zestawem do łazienki. Wychodząc dostaję sms od Tinusa, że przyjdzie do mnie z Karoliną o 7:30. Wchodzę do kuchni zrobić sobie POŻYWNE śniadanie czyli sałatkę. Idę po plecak i czekam na tych dwóch zakochanych. Po 10 minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam im drzwi wejściowe i wyszliśmy do szkoły. Gdy weszliśmy po 20 minutach wędrówki skierowaliśmy się do szatni gdzie po wejściu od razu rzuciły nam się w oczy blond włosy miziające się w kącie. SUPER!! starałam się na nich nie patrzeć, no ale moje gałki oczne mi nie pozwalały. Przebraliśmy się w ciszy i skierowaliśmy się do klasy.
TIME SKIP PO SZKOLE
Siedzę sobie spokojnie na kanapie przeglądając instagrama niestety nie umożliwia mi to dzwonek do drzwi, który dzwoni dziś już drugi raz. Podchodzę i otwieram, ale od razu mam ochotę je zamknąć...
Hejka! Przepraszam, że te rozdziały są tak rzadko i dodatkowo są takie krótkie ale mam jeszcze do dokończenia opowiadanie o Martinusie. A teraz niespodzianka!! Napiszę wam tylko tyle, że szykuję 4 opowiadanie, ale teraz nie będzie o Marcusach tylko o... BluzieXD z resztą dowiecie się w swoim czasie, a teraz żegnam was i do zobaczenia za tydzień! PAPA <3
CZYTASZ
back to you •zakończone•
Fanfiction2.11.2017 2 część powieści 'Marcus... What do you mean?' Zachęcam do przeczytania pierwszej jak i drugiej części!