Kurczowo trzymając się za ręce, biegli przez lekko przerzedzony las, co chwilę odwracając głowę. Wydawałoby się, jakby ich serca miały wyskoczyć z klatek piersiowych.
Oprócz ich ciężkich oddechów oraz dźwięku łamiących się gałęzi pod wpływem nacisku, również było słychać konie i żołnierzy, którzy podążali za młodą parą ludzi.Czas się dłużył, lecz wreszcie udało im się wydostać z zadrzewionego miejsca. Niespokojnym wzrokiem błądzili po łące w celu poszukania jakiegokolwiek schronienia przed pionkami samego króla. Na polu nie znajdowało się nic oprócz pustki.
Młodzieniec skinął głową, następnie energicznie zaciągnął za sobą swoją towarzyszkę, lecz było już za późno. W oddali na przeciwko zobaczyli wyłaniające się postacie na masywnych koniach. Z drżącymi ciałami odwrócili się za siebie, napotykając kolejnych wrogów – ludzi, którzy stali im na drodze do szczęścia.
Sami żołnierze nie robili nic, do czasu, kiedy obok nich zjawiła się osoba, która chciała zakończyć to zamieszanie.– Generale Lee. – Rozwścieczony głos odbił się od drzew tworząc echo. – Jak śmiesz podważać moją wolę? Jak śmiesz uciekać za rękę jak ten głupiec, z przyszłą Królową Silli? – Dwójka młodych osób patrzyła się prosto w oczy króla, które były przepełnione nienawiścią. – Myślę, że otrzymałeś swoją ostatnią szansę, nie jestem głupcem, aby dać ci kolejną. – Król skinął ręką w stronę strzelca.
– Pani... – Młody generał nie zdążył dokończyć słowa, ponieważ dwie strzały przebiły jego ciało. Z ust młodzieńca w energiczny sposób wydobyła się czerwona ciecz. Ten tylko upadł na kolana, odwracając wzrok w stronę swojej ukochanej.
– Jong Suk! – przeraziła się, upadając za nim. Objęła go, próbując zasłonić go malutkim ciałem od kolejnych strzałów. – Proszę cię... – wydukała przez łzy. – Nigdzie beze mnie nie idź. Poczekaj na mnie do cholery! –uniosła się zalana łzami. – Nie odchodź... – Rękawem zasłoniła jedną z ran postrzałowych.
– Sung Hee... – wyszeptał ostatkami sił. – Proszę, nie rób niczego głupiego. Żyj dobrze. – Ukazał śnieżnobiały uśmiech, który był okryty czerwoną cieczą. – Kocham Cię. – Gdy próbował zbliżyć usta do dziewczyny, kolejna strzała przeszyła jego ciało powodując u następczyni tronu błagania o życie chłopaka.
– Błagam! – krzyknęła przerażona, upadając na ziemię z ciałem. – Ja ciebie też... – Zalała się kolejną falą łez. – Wytrzymaj jeszcze trochę... – mówiła do ciała generała.
Nie minęła chwila, a dziewczyna zorientowała się, że mężczyzna, z którym chciała spędzić resztę życia, nie oddycha ciężko, co było oznaką, że odszedł z tego świata. Spojrzała na niego i widząc jego uśmiechnięty wyraz twarzy, mocno zacisnęła powieki, kładąc głowę na jego zakrwawionej klatce piersiowej. Trzymała go tak kurczowo, jak podczas ich pierwszego pocałunku.
Nie dopuszczała do siebie okropnych myśli, które przed chwilą miały miejsce.W pewnym momencie Sung Hee poczuła silne ręce na ramionach, które oderwały ją od ciała. Był to jej ojciec, który patrzył na oboje z pogardą.
– Nie przynoś wstydu rodzinie królewskiej. – Wycedził przez zęby. – Nie będziesz tulić się do zbędnego martwego ciała. – Warknął jej w twarz. Sama dziewczyna nie zareagowała na to, pustym wzrokiem wpatrywała się w oddalony punkt, myśląc o tym, że kilka godzin temu miała okazje być szczęśliwa. – Twój ślub zostaje przyspieszony. – Uśmiechnął się szaleńczo, po czym z mocną siłą wepchnął swoją córkę do królewskiej lektyki.
Dni bez ukochanej osoby mogły ciągnąć się wieczność, tak, jakby czas robił im na złość.
Nastała wiosna, czas w którym każda rodzina jest szczęśliwa, ze względu na powracających mężów z wojska Silli.
Nie dla każdego los był łaskawy.
Siedziała pod drzewem wiśni, trzymając przy sercu złoty łańcuszek.– Zawsze patrzyliśmy się na siebie z daleka. – zaczęła wypowiadać słowa do mieniącego się przedmiotu. – Byłeś jak wiatr, nie mogłam nic zrobić. Przecież się kochaliśmy, czemu nawet niebiosa były przeciwko temu? – Po jej jasnym policzku spłynęły słone łzy. – Wierzyłam, że to przeznaczenie... Ale ciebie już nie ma? – Zaśmiała się pod nosem. – Zawsze taki byłeś, nie słuchałeś mnie. – Skuliła się, przybliżając kolana do klatki piersiowej. – Teraz, po prostu na mnie pocze...
– Panienko, mówiłaś coś? – powiedziała uśmiechnięta dama dworu. Król przydzielił ją do opieki nad swoją córką twierdząc, że jest odpowiedzialna i sprawdzi się idealnie.
– Tak. – Uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny. – Zrób mi herbaty. – Na te słowa młoda dziewczyna wstała i nisko się ukłoniła, po czym pobiegła do środka pałacu.
Kiedy następczyni zobaczyła, że jest sama, prędko ruszyła do swojej komnaty w poszukiwaniu odzienia, który zdoła zakryć jej twarz. Kiedy upragniony materiał znalazł się w jej ręce, popędziła w stronę lekko pokruszonego muru, na który z łatwością umiejscowiła małe stopy.
Dziewczyna nie miała trudności, aby przedostać się na drugą stronę muru. Odwracając się za siebie upewniła się, że nikt za nią nie podążył. Nie tracąc czasu, zaczęła biec z całych sił w nogach, w kierunku dobrze znanego jej miejsca.
Po krótkim czasie dobiegła na wysoki punkt. Można było z niego zobaczyć wszystko, co znajduje się za Sillą.
– Czyli to tutaj cię porzucili? – Zapytała samą siebie, zaciskając usta w cienką kreskę. – Zaraz się zobacz-
Przerwał jej stukot kopyt oraz krzyk żołnierzy.
Księżniczka odwróciła się nerwowo na pięcie.
Dostrzegła dużą ilość mężczyzn, którzy walczyli dla jej ojca. Nie pozostali obojętni.– Nie zbliżaj się! – krzyknęła w stronę mężczyzny, który z wyciągniętą ręką zszedł z konia.
– Proszę tego nie robić! – Zatrzymał się, po czym wypowiedział te słowa nerwowo. – Pomyśl o damach dworu, które zostaną stracone za niedo-
– Stracenie w tym pałacu to już nic nowego. – Zakpiła. – Jakby tego było mało... – Spojrzała na czubek swoich butów. – Ja też was o coś prosiłam, generale. – Podkreśliła ostatnie słowo z pogardą.
– Panienko Sung Hee! – Dziewczyna rozpoznała głos swojego drogiego przyjaciela, który podążał w jej stronę. Był to młody żołnierz pochodzenia Chińskiego, który w niewiadomy sposób znalazł się w samym sercu Silli.
– Dong Si Cheng. – Uśmiechnęła się promiennie. – Tylko tobie ufam. – Po tych słowach rzuciła zwinięty papier w ręce chłopaka.
W tym momencie jeden z żołnierzy próbując wykorzystać sytuacje, rzucił się w stronę Panienki.
– Ostrzegałam. – Wypowiedziała te słowa, szybko odwracając się na pięcie. – Żyjcie dobrze, bez żadnych wyrzutów. – Po wypowiedzianym zdaniu zrobiła duży krok.
Zaczęła spadać w dół, wiatr w szybkim tempie przenikał przez jej kruczoczarne włosy.
Tak jakby wszystkim zatrzymał się czas, jedynie było słychać odgłos wody, do której ktoś wpada.
Panienka z uśmiechem na twarzy, zaczęła płynąc z prądem rzeki.
Jej ostatnim widokiem było słońce i niebo, które obserwowała z góry, tuż przed zamknięciem oczu.❤️
Pomoc przy interpunkcji;
@bestjinniestan
Jeszcze raz ładnie dziękuje!!
CZYTASZ
Just Once » Fate
Historical FictionNikt nie zdoła uciec od przeznaczenia. Choćby prosili gwiazdy latami, nie wysłuchałyby ich, byłyby bezradne.