Włosy Jeongguka rozwiał dość silny wiatr. Poprawił tylko swoją grzywkę i sprawdził, czy aby na pewno jego szkicownik nie wyleciał z torby, bo kto wie, co mogło się przydarzyć? Podmuchy stawały się naprawdę coraz silniejsze, co było niepodobne do tej pory roku.
Chłopak westchnął cicho i rozejrzał się, kiedy stanął na pasach. Było zielone światło, ale co z tego? Nigdy nie wiadomo, kiedy jakiś wariat nas przejedzie. Zawsze miał wrażenie, że samochody nie zatrzymają się na czas i go potrącą. W sumie, dla niego byłoby lepiej, tak przynajmniej myślał. Bo co kogo obchodzi jakiś gówniarz?
Zatrzymał się po drodze, żeby wejść do jakiegoś sklepu. Wiedział, że jest już spóźniony, ale nie odgrywa tam ważnej roli, prócz tego, że jest obserwatorem każdej próby koła teatralnego.
Kupił sobie herbatę z cytryną w automacie. Lubił tylko taką i czarną, mocną, bez dodatku cukru. Tą, którą sobie zafundował, wolał z jedną lub dwiema łyżeczkami. Upił jej łyk, ale stwierdził, że jest zbyt gorąca. Oparzył sobie przy tym język, więc to chyba oczywiste. Niestety wcześniej nie pomyślał o takich skutkach.
Stanął przed miejskim teatrem, w którym co tydzień odbywały się próby przeróżnych spektakli o co trochę to innej tematyce. Wszedł do niego powoli i od razu skierował się do sali, w której odbywały się próby. Usiadł na swoim stałym miejscu w prawie ostatnim rzędzie i zdjął z siebie płaszcz. Nie chciał zwracać na siebie uwagi, dlatego zrobił to na siedząco. Wyjął swój szkicownik i otworzył na niedokończonym rysunku. Spojrzał kątem oka na scenę i zauważył, że nie ma dziś wszystkich osób. Rozchylił delikatnie usta. Wiedział, co to oznacza.
Już po paru minutach podszedł do niego jeden z chłopaków. Z tego co Jeon kojarzył, to miał na imię Seokjin. Był wysoki, sporo wyższy, od niego, co go przytłaczało bardzo. Mimo wszystko jego wyraz twarzy wydawał się przyjemny.
- Jeongguk, tak? - usiadł obok niego. Chłopak spojrzał na niego lekko wystraszony i zamknął od razu szkicownik. - Spokojnie, chciałem tylko spytać, czy nie mógłbyś zastąpić jednej osoby, bo ćwiczenia bez niej są bez sensu. Tylko ten jeden raz - spojrzał na niego błagalnie.
Nastolatek westchnął i schował swój zeszyt do torby. Spojrzał na Seokjina i zagryzł wargę. Skoro to tylko jeden raz, to chyba mógłby spróbować?
- Ale tylko dzisiaj - powiedział cicho i poprawił swoją grzywkę.
- Tylko dzisiaj, obiecuję - podniósł się od razu i zszedł na dół do kolegów.
Jeongguk poszedł za nim niczym cień. Znał kilku chłopców z ich paczki, ale nie wszystkich. Wiedział też, że nie przepadają zbytnio za nim. Stanął za Jinem jak słup. Cóż mógł zrobić innego? I tak znalazł się tu przypadkowo.
- Jeongguk dzisiaj pomoże nam przy próbach. Wiecie, Yeri nie ma, a tylko on jest w stanie uratować sytuację - mówi do swoich kolegów.
Nastolatek stanął obok Seokjina i westchnął cicho. Czuł ich wzrok na sobie. Czuł, że tu nie pasuje, ale cóż miał zrobić? Jin wydawał się być mile nastawiony do niego, więc to było jego jedyne pocieszenie w tym momencie.
- Żartujesz sobie? - parsknął nagle jeden z nich.
Znał go. Jeon go znał aż zbyt dobrze. Szkolna gwiazda. Perfekcjonista. Najbardziej popularny chłopak w szkole. Kim Taehyung. Dla niego taki dzieciak z pierwszej klasy był tylko zwykłym gównem.
- Przecież ci mówię, że Yeri dziś nie ma. Nie wiem, co się z nią stało, ale bez głównego bohatera tego nie pociągniemy i dobrze o tym wiesz - wywrócił oczami. - Co ci szkodzi, to tylko jednorazowe.
- Są tu też inne dziewczyny - jęknął Taehyung.
- Które odgrywają inną rolę lub są zajęte przygotowywaniem dekoracji na scenę. Nie marudź chociaż raz. Yeri też ci nie pasowała.
- Ale to jest dziewczyna - spojrzał na Jeongguka. - Kurwa, no spójrz na niego. Zero energii, czegokolwiek czym mógłby się popisać nawet na tej próbie.
Dołączył do nich Jimin. Chłopak, który zawrócił w głowie Jeonggukowi. To był jedyny powód, dla którego tutaj przychodził i siedział te parę godzin.
Od razu uniósł głowę do góry i zarumienił się mocno. Zaraz ją spuścił z powrotem, bo nie chciał, żeby ktoś zauważył jego rumiane poliki.
- Co jest? - spytał Jimin.
- Jin stwierdził, że skoro nie ma Yeri, to sobie znajdzie jakiegoś chłopaczka, który będzie ją zastępował w roli Julii, kurwa, czy ty to ogarniasz?
Jimin zlustrował Jeongguka i uśmiechnął się delikatnie.
- Dlaczego robisz z tego taki problem? - Jin podniósł lekko głos i zacisnął mocniej szczękę.
- Tae, zluzuj, przecież to nic takiego - Park poklepał go po ramieniu i odszedł.
- Nie będę z nim, kurwa, grać - wysyczał przez zęby.
- Kim Taehyung, jeszcze jedno wykłócanie się, a szukamy innego Romea dla Julii, jasne? - Jin zmierzył go wzrokiem i zerknął na wystraszonego chłopaka, który przyglądał się całemu zajściu.
Taehyung westchnął głośno i odszedł. Dopiero teraz najmłodszy zauważył, że wszyscy się rozeszli i został sam na sam z Seokjinem. Nic jeszcze nie powiedział do żadnego z tej paczki, a już odbyła się kłótnia z jego powodu. I właśnie dlatego nigdy się nie angażował w żadne rzeczy szkolne, czy poza szkolne.
Próba właściwie miała się już zacząć. Seokjin podał chłopakowi scenariusz, a Jeongguk wszedł niezdarnie na scenę (wywrócił się już na pierwszym schodku). Pociągnął tylko nosem i zacisnął usta, żeby się nie rozpłakać. Nie chciał robić żadnej dziecinady. Otrzepał tylko swoje rurki i stanął na środku sceny, gdzie czekał już na niego Taehyung.
Próba finalnie się rozpoczęła. Jeongguk nawet dawał sobie radę z załapaniem roli i wczuciem się w nią. Sam nie wiedział, co go poniosło, żeby w ogóle zgodzić się na udział w takim wydarzeniu, gdzie kilkadziesiąt par oczu się na niego gapi. W tym Jimin, do któego wzdychał od początku roku szkolnego. Zadziwiło go także to, że Taehyung na scenie zachowuje się kompletnie inaczej niż na żywo. Bardzo wczuwa się w swoje role. Widać, że kocha to, co robi i zależy mu, żeby perfekcyjnie odegrać przypisaną mu rolę, co Jeon w nim podziwiał.
___________
Cóż, mnie to się chyba tu nikt nie spodziewał, ale witajcie. Powróciłam po jakimś roku czasu i mam nadzieję, że spodoba wam się to opowiadanie, które w końcu z siebie wymusiłam.
Buziaki.
CZYTASZ
subtleness | kth + jjk
FanfictionStojąc na krańcu mostu tak naprawdę nie czujemy nic. top!tae; nie wiem co tu jeszcze dodać na razie