Zakupy z zakonnicą

377 24 7
                                    

Celestia:

W końcu nadszedł ten burzliwy i szary dzień.
Rozpoczęcie spotkań rady zmiennych. Znaczy to tyle że gdy Artur wróci do hotelu będę już dawno spać.

Depresjo otul mnie i nigdy nie opuszczaj!

-To nie tak źle.- odparła Elian owinięta jedynie wilgotnym ręcznikiem oraz kubkiem porannej kawy w dłoniach. - Spójrz na pozytywy możemy w końcu zwiedzać miasto bez ograniczeń a do tego... - podniosła ze stolika złotą kartę i uniosła ją jak najwyżej. - Mamy kartę bankową twojego brata! - w tym momencie je oczy zalśniły jaśniej niż słońce.

- Eeeeeeee - wyjęczałam spod stołu pod którym chrupałam lekko przypieczonego tosta.

-Cela wyłaź stamtąd! W końcu mamy szansę spędzić babskie wakacje! Bez chłopaków, narzekania, czy wypominania by nie nagrywać mężczyzn w basenowych przebieralniach.

Skarciłabym ją i kazała zebrać wszystkie ukryte kamerki jakie rozmieściła w mieście lecz wszelkie chęci powrócą do mnie dopiero po jedenastej, czyli wtedy kiedy brat zakończy spotkanie.

-No już blondyneczko... - musneła moje normalne włosy, które w naszym apartamencie nie mam obawy pokazywać. Mimo wszytko noszenie na sobie iluzji przypomina noszenie puchatych swetrów. Nibyy ciepłe i bezpieczne lecz im dłużej je nosisz tym bardziej swędzą.

Nagle poczułam na swojej twarzy ciepło po czym mój tościk zniknął mi z rąk. ~ powiesz swojej koleżance by się ubrała - Luna skubała tosta i krytycznym wzrokiem spoglądała na gołe nogi Elian ~ pachnie Truskawką i bananem. Ble! - nie wiem czy powiedziała to przez zapach czy to że trafiła jej się spalona skórka. A ja oburzona wystrzeliłam spod stołu jak zwykle obijając sobie głowę.

-Jak mogłaś użyć szamponu Artura! - krzyknęłam masując pulsującą ranę.

- Jak Artur może używać szamponu dla dzieci! - odgryzła się - Nie podrażniającego oczu!

-To moja z nielicznych pamiątek po nim.

-Mówisz jakbyś juz nigdy go nie spotkała.

-Bo tak się czuje! - warcząc znów chciałam ukryć się pod stołem lecz Luna zajęła moje miejsce jeszcze bezczelnie wystawiając język!

Zrezygnowana podeszłam kaczym chodem do jedwabnej sofy na którą momentalnie runęłam. Poduszki umieszone na około poszybowały w górę po czym większość z nich zasypała mnie.

- Kobito przestać już bo naprawdę cię nie ścierpię. Ej! - wyjmując twarz spod poduszki ujrzałam nagą Elian goniącą Lunę Złodziejkę Ręczników. Choć spanikowana i rozebrana z kubka Elian nie wylała się ani jedna kropeleczka płynnej kofeiny. Niechętnie czując jak ten wyczyn mnie rozbawił wstałam z pod stosu poduszek i jedną prostą inkarnacją wyrwałam z pyszczka zwierzęcia mokry ręcznik i owinęłam go w okół właścicielki.

- Dzięki.. ale wiesz ten ręcznik był w pysku psa. - zniesmaczona Elian odrzuciła niedawno odzyskany ręcznik.

~ Sama jesteś w połowie psem! - warknęła suczka.

- Dobra wychodzimy gdzieś czy nadal bawicie się w wojnę? - spytałam nakładając na siebie iluzje i soczewki.

Tak więc jadąc w dół windą trzymając różową smycz Luny ujrzałam że Elian ubrała się dziś wyjątkowo przewiewnie. Krótkie spodenki poszarpane na pośladkach oraz jedwabny bezrękawnik odsłaniający cały brzuch nie wydawał mi się najlepszym ubraniem na zakupy.

Wilcze ProroctwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz