7✔

46 1 0
                                    

Zaraz po Harrym, do pomieszczenia wparował równie zmęczony Ezra.

-Chyba się w tobie zakochałem!-powiedzieli równocześnie.
-O kurwa, niezły synchron.- Wypaliłam.

Czy ja sobie żartuje w takim momencie? Zaraz, czy oni właśnie wyznali mi miłość!? Nie... Ja chyba śnię!

-CO!?- Wysyczeli do siebie, znów synchroniczne.

Nagle ich głowy skierowały się na oszołomioną mnie pytającym wzrokiem.

-Cheryl, a co ty na to powiesz...- Zabrał głos Ezra.
-To, że Cię kurwa nie kocha!- Krzyknął Harry.
-Harry, uspokój się, proszę... Czy wy jesteście normalni? Czy wy naprawdę myśleliście, że po kilku dniach znajomośći, rzucę się któremuś w ramiona i wyznam miłość!?
-Oczywiście, że nie Cheryl... po prostu... po prostu uznałem, że będzie lepiej, gdy będziesz wiedziała...- Ezra spuścił wzrok i wyglądał na zmartwionego moimi słowami.
-Słuchajcie... Chciałabym porozmawiać z każdym z osobna. Ezra, jesteśmy umówieni, więc myślę że z Tobą nie będzie problemu, a ty Harry... Przyjdź tu jutro po południu... A teraz proszę... Wyjdźcie stąd.

Zaczęłam się przygotowywać na umówioną wcześniej "randkę". Uważałam, że to całkiem miłe, kiedy ktoś okazuje swoje uczucia, ale dla mnie było to za wcześnie. Założyłam wybrany wcześniej komplet, umalowałam się delikatnie, jednak mocno podkreślając moje duże usta. Pomalowałam je na ciemne bordo, w którym, muszę przyznać... wyglądałam całkiem dobrze. Nim się obejrzałam, do drzwi zapukał, jak się domyślałam- Ezra. Był ubrany w bardzo ładną bluzę w kolorze khaki, oraz czarne jeansy dokładnie opinające jego umięśnione nogi.

-Na jaki film idziemy?
-Um... będzie to komedia romantyczna na świeżym powietrzu...
-Wow, zawsze chciałam iść do kina na powietrzu- Uśmiechnęłam się promiennie.
-Uff... Bałem się, że Ci się nie spodoba...- Odwzajemnił uśmiech, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów, zabawnie ocierając ręką "pot" z czoła.

Jechaliśmy całkiem długo, jednak droga przeminęła bardzo przyjemnie. Rozmowa bardzo nam się kleiła, nie było żadnego problemu, żeby rozmawiać o zwykłych głupotach, typu jaki kolor najbardziej lubimy, czy to, że Ezra ma lęk wysokości. Śmiałam się z niego, w końcu nie wyglądał na faceta, który bałby się czegokolwiek.

EZRA'S POV

Z każdym słowem wypowiedzianym z jej ust, coraz bardziej czułem silne uczucie, którym ją darzyłem. Nie wiedziałem jednak, czy dobrze zrobiłem mówiąc jej o tym, gdyż nasza znajomość trwa dwa dni... Nim się obejrzałem, dotarliśmy do celu. Ucieszony jak małe dziecko otworzyłem Cheryl drzwi i wprowadziłem ją delikatnie z mojego czerwonego Porsche.

-Popcorn, czy może wata cukrowa?
-Popcorn- Odpowiedziała śmiejąc się.
-Okej, więc zajmij nam miejsce, piękna.
-Nie jestem piękna!
-Owszem, jesteś!

Zrezygnowana weszła w głąb tłumu, a ja tracąc ją z pola widzenia stanąłem w kolejce po nasze jedzenie.
Wróciłem szybko i zająłem miejsce obok Cheryl.

CHERYL'S POV

Kiedy usiadł koło mnie, poczułam piękny, kojący zapach perfum. Postanowiłam oprzeć się na Nim, gdyż szczerze mówiąc zimna ziemia nie była zbytnio wygodna. Seans wreszcie rozpoczął się, a uwaga wszystkich została skupiona na wielkim ekranie. Ezra spojrzał w moją stronę, na co Uśmiechnęłam się przyjaźnie. Był na prawdę miły, opiekuńczy I kochany. Nie wiem dlaczego nie ma dziewczyny I to właśnie mi wyznał uczucie... Nagle poczułam poruszenie z jego strony. Jego głowa powoli zaczęła zbliżać się na niebezpieczną odległość. Wiedziałam już, że chce mnie pocałować. Nie mogłam się poddać jego urokowi... Momentalnie z rozmyślań wyrwał mnie dotyk jego ust na moich. Nie umiałam mu się oprzeć. Całowaliśmy się na prawdę długo, dopóki nie zaczynało brakować nam tchu. Gdy skończyliśmy, Ezra rozpromienił się, kreśląc uspokajające kółka na mojej dłoni. Było mi głupio, całować się z osobą, której praktycznie nie znałam, nie czułam żadnych specjalnych uczuć... Chyba.

Wild CherylOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz