Rozdział 7

47 5 2
                                    

Zanim zacznę rozdzia chciałam was przeprosić za wszystkie błędy jakie popełniam. Zaczęłam poprawiać rozdziały, więc jak zobaczycie jakieś błędy to dajcie znać :)

Clark

Odkąd wyszedłem z domu Bianki nie mogłem się uspokoić. Ciągle chodziłem zdenerwowany i nie mogłem sobie znaleźć miejsca w domu. Ta dziewczyna jest niemożliwa! Wzbudza we mnie złość, wściekłość a jednocześnie współczucie i troskę co u mnie często nie występuje. W dodatku jej dziwna reakcja...

Lecz mimo to jej nie odpuszczę! Pamiętam jakby to było wczoraj.. Ten dzień, tamtą imprezę, tamtą piosenkę. Odstąpiłem ją Frankowi - mojemu najlepszemu wówczas przyjacielowi. Tańczyli jakby mieli się zaraz zacząć pieprzyć na parkiecie. Ocierali się zmysłowo o siebie jakby świat  miał przestać istnieć. Wiedziałem jaka ona jest. Nieczuła, samolubna suka, która nie bawi się w związki. Miałem nadzieję, że dzięki niej Frank stanie się bardziej pewny siebie i zacznie wychodzić do ludzi...

Jak bardzo się wtedy myliłem.  Odstąpiła go przyjaciółce jak jakąś rzecz. Jak śmiecia... a w dodatku ta plota, która go potem wykończyła. Przylepiła mu łatkę słabeusza.

Po tym zdarzeniu Frank przeprowadził się na wieś do swojej babci i przestał utrzymywać ze mną kontakt. Uważał, że to przeze mnie się to stało. Uważał, że to jest moja wina bo gdyby nie ja żyłby sobie dalej w swoim bezpiecznym świecie. I poniekąd ma racje...

To było ponad rok temu a konkretnie w styczniu. Miałem wtedy okres totalnej wyjebki na szkołę i wiedziałem, że będę powtarzał rok. Ciągłe kłótnie z rodzicami, imprezy, dziewczyny na jedną noc... Typowe życie bad boy'a. Jedyne na czym mi wtedy zależało to był sex i Frank, którego przez nią straciłem...

Postanowiłem więcej nie myśleć tylko iść i upić się do nieprzytomności. Pomysł może niezbyt oryginalny ale nie da się ukryć, że alkohol bywa czasem bardzo pomocny.

Nie myśląc wiele wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę dobrze mi znanego baru '' Angel ''.

pół godziny później - Bar Angel

- Barman czarnego ruska- zawołałem do barmana kładąc 50$ na blacie - dolewaj cały czas.
- Się robi szefuniu. Ale co się stało, że o takiej wczesnej porze zaczynasz wieczór?
- Trudny dzień ... - odparłem marudnym tonem
- Wiesz barmani są jak psychologowie.
- Ha ha. Dobry żarcik kolego.
- Ja nie żartuje- powiedział poważnie barman. - Mów co leży ci na wątrobie. Alkohol nie na wszystko pomaga.
- Dobra ... ale doczekam się swojego drinka?- zapytałem zniecierpliwiony. Na rozmowy cholera jasna go wzięło. Niech się robotą zajmie a nie doktorkowanie.
- Proszę bardzo nerwusie- powiedział stawiając przede mną mojego drinka. - A teraz gadaj... Jak mniemam chodzi o dziewczynę.
- Weź ... nie chce o niej gadać! To suka bez serca
- Co ta dziewczyna takiego Ci zrobiła? - zadrwił- dała Ci kosza? Zdradziła cię z toim kumplem czy może zwyczajnie się pożarliście.
- Żeby to było takie proste- westchnąłem- ona jest po prostu żywym przykładem hipokryzji.
- W jakim sensie? - zapytał zdziwiony
- Prowokuje, ociekaczem seksem a potem odrzuca...
- Czyli dała kosza - zaśmiał się- słuchaj jak już mówiłem dobry barman jest jak psycholog... Więc jak największej klasy specjalista powiem Ci o co może chodzić.
- Wow geniuszu. Myślisz, że ja się nie wiem. Jest po prostu zimną suką i tyle - prychnąłem
- Ale nie wiesz dlaczego taka jest... Typowe. Gdybyś wiedział nie byłoby cię tutaj tylko czytał byś poradniki... Więc zacznę od początku. Jak wcześniej wspomniałeś to hipokrytka, która ewidentnie swoją postawą broni się przed zagrożeniem. W tym przypadku przed facetami.
-Pff - parsknąłem - to chyba faceci powinni się przed nią bronić.
- Właśnie! Ona chce się odegrać na facetach za coś co zrobił jej jeden z "nas"
Wiesz... Kobiety w brew pozorom są proste. Tylko trzeba umieć czytać pomiędzy wierszami i uważnie im się przyglądać. To co ona robi nie jest hipokryzją tylko sposobem obrony, z resztą bardzo odważny. Niewiele kobiet byłoby w stanie wyłączyć swoją emocjonalną naturę i robić takie rzeczy na co dzień. Zachowuje się jak wypracowany facet... Z resztą co ja ci tu będę mówił. Sam dobrze wiesz na czym to polega. Nie wyglądasz na grzecznego chłopca.

Ona się niby broni... Phi co to w ogóle za beznadziejna Teoria? Poznałem ją jakoś rok temu i już wtedy taka była. Ile ona mogła mieć wtedy lat? 17? Co siedemnastolatka może wiedzieć o życiu? A w szczególności kto miałby ją skrzywdzić? To absurdalne...

Z drugiej strony barman miał rację. Jej zachowanie niczym nie odbiega od mojego. Z taką różnicą, że ja kończę na seksie a ona tylko na flircie.

Jednego jestem pewnien. Odegram się i nic mnie nie powstrzyma.

--

Wiesz że cię nie lubię? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz