Obudziłam się po godzinie 10 . odczułam głód więc podreptałam na parter do kuchni , po drodze poczułam zapach naleśników . Gdy weszłam do kuchni , mój tato właśnie stał przy kuchence i obracał naleśnika . Po Cichu usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej , i wpatrywałam się w ojca .
Gdy się odwrócił , o mało co nie podskoczył że strachu .Gdy mnie zobaczył od razu jego konciki ust znacznie się podniosły . Weszłam bardzo Cicho i zapewne nie usłyszał mnie .
- Dzień dobry . - powiedział .
- Dzień dobry . -
Wziął do ręki talerz na którym były naleśniki z owocami i bitą śmietaną .
- Smacznego . - położył przede mną , talerz ze śniadaniem .
- Dziękuję . - uśmiechnęłam się i zaczęłam jesc.
Po skończonym posiłku , odłożyłam naczynie do zmywarki i wróciłam na miejsce .
- Dzisiaj masz zadzwonić . - przypomniałam ojcu .
- Tak wiem . -
- To dobrze . - uśmiechnęłam się. - Ja już pójdę do siebie . Dziękuję za śniadanie .-
- Nie ma za co . - uśmiechnął się .
I poszłam do mojego pokoju .Postanowiłam pooglądać mój ulubiony serial więc wzięłam do ręki laptopa i zaszyłam się pod kołdrą . I właśnie tak spędziłam , następna połowę dnia .
Po południu gdy odczułam głód , zorientowałam się że minęła już dobra połowa dnia , ponieważ moje rodzeństwo zdążyło już wrócić od dziadków . Postanowiłam więc zejść na dół i zrobić sobie coś do jedzenia . Gdy schodziłam , zdążyłam przywitać się z moim rodzeństwem .
Widząc na blacie kuchennym opiekacz do kanapek , postawiłam na tosty . Wyciągnęłam z lodówki składniki i zaczęłam przyrządzać tosty . Kończąc jeść posiłek , spojrzałam przez okno , w ogrodzie dostrzegłam ojca rozmawiającego przez telefon , z daleka było widać że jest mocno zestresowany , po chwili rozłączył się i lekko uśmiechnął . Spuścił głowę i przez chwilę wpatrywał się w swoje buty . Gdy podniósł głowę , skierował się do domu . Wszedł do salonu i po pewnym czasie mnie dostrzegł , zaczął kierować się w moją stronę , usiadł przy wyspie kuchennej na przeciwko mnie i popatrzył mi głęboko w oczy .
- David chcę się ze mną spotkać . - Zaczął . - Chce ze mną wszystko wyjaśnić , poznać mnie . -
- To świetnie .- uśmiechnęłam się .
- Ale przez to , będę musiał wylecieć na kilka dni . - Uśmiech zszedł mu z twarzy .
- Nic się przecież nie dzieje . Mogę zostać z młodymi . Alan nie jest już dzieckiem , pomoże mi się zająć Alice i Nicole . - Kiedy masz lot ? .- Oznajmiłam pewnie .
- Susan ... Nie tak szybko . - uśmiechnął się . - Wiem , że nie jesteś juz dzieckiem . Wiem również , że mogę na tobie polegać i , że moge zostawić z tobą maluchy . Ale ... To nie jest takie łatwe ... Muszę w pierwszej kolejności kupić bilet . -W tym momencie wbiegłam po schodach do swojego pokoju , biorąc laptopa pod pachę zbiegłam na parter . Położyłam przed ojcem laptopa , włączyłam go i wskoczyłam na krzesło obok niego . Po uruchomieniu urządzenia zaczęłam szukać najbliższych lotów .
- Gdzie ? . - Zapytałam .
- Nowy Jork . Tam aktualnie mieszka . - Oznajmił .
- Uhuhu ... Daleko . -
- Tak , Kawał drogi . - spuścił wzrok.Wpisałam odpowiednie dane i wyszukałam biletu .
- Jest na środę .- Oznajmiłam .
- Na która godzinę ? -
- 18.00 wylot . -
- Nie jestem przekonany . - powiedział.
- Tato ... Musisz się z nim spotkać .
Kupować ? - .
- No wiem ... . - Poczekaj . - Chwilę się zastanawiał .- Kupuj ! . Już za późno . Powiedziałem że przylecę także słowa dotrzymam . - powiedział pewny siebie .Zakupiłam bilet i od razu odprawiłam lot .
- Zrobione .- Oznajmiłam pokazując szereg białych zębów .
Ojciec wstał z krzesła , podszedł do mnie przytulił i wyszeptał ciche - Dziękuję .-
Oddałam uścisk i słysząc te słowa uśmiechnęłam się jeszcze bardziej .- A teraz dzwoń do Ksiegowej i powiedz , że nie będzie Cię kilka dni . - Przypomniałam ojcu .
- Rzeczywiście , wypadło to mi całkiem z głowy . Dzięki . - I odszedł wystukując numer w telefonie .
- I nie zapomnij też powiedzieć młodym o tym wszystkim .
- O tym pamiętam . - Uśmiechnął się i odszedł .Wzięłam do ręki laptopa i potruchtałam do pokoju . Odłożyłam go na biurko , i zaczęłam przygotowywać się do szkoły .
Gdy skończyłam naukę , był późny wieczór więc wzięłam do ręki ubrania i poszłam pod prysznic . Po prysznicu wyszłam na balkon , odpalając papierosa , było bardzo ciepło więc nie musiałam się martwić że zachoruje . Po zgaszeniu go w popielniczce , podeszlam do łóżka, po drodze spojrzałam na zegarek i wskazywał on 22.48 . Byłam trochę zmęczona więc położyłam się do łóżka i zasnęłam .
CZYTASZ
Do Not Leave Me
Romance- Jesteś niemożliwa .- Powiedział. - Jesteś niemożliwa . - Zaczęłam powtarzać za nim słowa - Ugh... Przestań ! - Rozkazał , ze złością w głosie . - Ugh , przestań ! - powtórzyłam - Nienawidzę Cię ! - Tracił kontrolę . - Nienawidzę Cię . - Wystaw...