– Będziemy wnioskować o to, aby Lokiego przebadali psychiatrzy wyznaczeni przez sąd – oświadcza Ada, stojąc naprzeciw Tony'ego i Thora. Loki przygląda jej się ukradkiem, siedząc na jednym z wolnych foteli, gdzieś w głębi salonu w siedzibie Avengers. – Jeśli dobrze pójdzie, będziemy mogli udowodnić jego niepoczytalność. To będzie podstawa naszej linii obrony.
Gromowładny w skupieniu analizuje słowa van Doren.
– Chcesz uczynić z mojego brata szaleńca? – pyta finalnie.
– Tylko w taki sposób mamy jakąkolwiek szansę na wygraną. Przykro mi, ale jego wina jest bezapelacyjna. Żeby przekonać ławę przysięgłych trzeba naprawdę dobrych argumentów. – Adeline wzdycha cicho, rozkładając ręce. – Cały czas szukam precedensów, na jakie mogłabym się powołać, ale cóż, nie oszukujmy się, Loki jest pierwszym... kosmitą, który zaatakował Ziemię. W tym wypadku sami rozumiecie, nie jest łatwo.
– Okej, okej, ale jak masz zamiar to zrobić? – wtrąca Stark, wiercąc się nerwowo na kanapie.
– Wydaje mi się, że dla Lokiego przekonanie psychiatrów, że w dwa tysiące dwunastym był... niespełna rozumu, nie będzie większym problemem. Mam rację? – wyjaśnia, posyłając szybkie spojrzenie w stronę Laufeysona. Mężczyzna przytakuje ruchem głowy. – Poza tym spróbujemy znaleźć świadków, którzy mogą złożyć zeznania na naszą korzyść.
– Kogo masz na myśli?
Ada nie musi nawet patrzeć na kartkę z notatkami, żeby przypomnieć sobie zapisane wcześniej nazwiska. Zbyt często przewijały się przez zeznania Lokiego, aby o nich zapomnieć.
– Erik Selvig, Clint Barton oraz Nick Fury – oświadcza rzeczowym tonem. – Z doktor Foster niestety nie można nawiązać kontaktu.
– Selvig jest na jakimś tournée po Skandynawii z największymi naukowcami z Europy. Konferencje, wykłady. Nieważne. Z tego, co wiem, ma wrócić do siedziby dopiero po nowym roku – tłumaczy pospiesznie Stark. – A co do Bartona... siedzi w Iowa. Po tym całym bajzlu w Niemczech udało mu się wyżebrać areszt domowy.
– W porządku. Będziemy więc musieli dojść do jakiegoś porozumienia z FBI, żeby pozwolili nam się z nim skontaktować. Powinno pójść łatwo – stwierdza Adeline, bardziej zwracając się do siebie, aniżeli do słuchającej jej trójki mężczyzn. – A co z Furym?
– On nam raczej nie pomoże – odpowiada Tony. – Powiedzmy, że jest... niedysponowany.
– Martwy?
– Ta. Coś w tym stylu – przytakuje, posyłając jej znaczące spojrzenie. – W każdym razie możesz go wyrzucić ze swojej listy świadków.
Van Doren zabiera długopis z biurka i mocno przyciskając go do papieru, przekreśla nazwisko byłego dyrektora SHIELD. W tym czasie Stark przesuwa dłonią po szorstkim zaroście, zbierając swoje rozproszone myśli. W końcu pyta:
– Myślisz, że to może się udać?
– Mam nadzieję – oznajmia ona z całkowitą szczerością. – Tylko tyle jestem w stanie zrobić.
– To i tak wiele – stwierdza od razu Tony, uprzedzając Thora. – Lepsze więzienie dla skrajnie niebezpiecznych przestępców niż śmierć, co nie?
– W apelacji postaramy się o areszt domowy – dodaje natychmiast van Doren, jakby tym samym chciała przekonać siedzącego tutaj Thora, że wszystko jakoś się ułoży. – Na szczęście siedziba Avengers ma warunki, które na to pozwolą, to po pierwsze, a po drugie, myślę, że dzięki temu, że podpisałeś Sokovia Accords, Tony, sędziowie w jakimś stopniu będą nam przychylni.
CZYTASZ
mercy ∆ avengers
FanfictionKiedy w drzwiach siedziby Avengers stają Thor, Bruce i... Loki, Tony może szczerze przyznać, że tego zdecydowanie się nie spodziewał. Nawet w najśmielszych snach. Niemniej jednak faktem jest, że trójka zagubionych wędrowców trafia z powrotem do Nowe...