Ciemna kawa

8 0 0
                                    



            Następnego dnia Wiktor czekał na Adama w swojej ulubionej kawiarni. Siedział znowu przy potrójnym espresso i czuł jak wżera się w niego nowa energia. Dostał przed chwilą wiadomość od Anny – dzisiaj, 00:00 ­– zabawa trwała dalej. Wreszcie nie musi bać się o pękające serca.

Praktykant spóźniał się już prawie pół godziny, a Wiktor już prawie o nim zapomniał. Zanurzył się głęboko we wspomnieniach o językach i ustach. O łaskoczącym podniebieniu i dzikich śliniankach. Jakby zachwycił się na nowo cudem chodzenia. Od dekady pocałunki nie sprawiały mu takiej przyjemności.

Wreszcie drzwi otworzyły się i stanął w nich Adam. Rozejrzał się po lokalu, a nawet wspiął na palce.

Nie widzi mnie, nie jest pewny jak wyglądam w rzeczywistości, pomyślał Wiktor. Podniósł rękę, żeby gość mógł go namierzyć. Poskutkowało, Adam podszedł do stolika i usiadł, nie zauważając wyciągniętej w jego stronę ręki Wiktora, który lekko uniósł się na krześle.

– Poproszę kawę dla pana – Wiktor krzyknął do baristy.

– Z mlekiem – powiedział cicho Adam.

– I mleko, cukier też, to na stół, poprosimy – Wiktor przewrócił oczami.

– Ale wiatr dzisiaj – bąknął Adam.

– Tak, porywający.

Barista zaczął żonglować filiżankami i ziarnami kawy W obłokach pary i w huku ubijania kawowego proszku, przyrządził prawdziwe małe cudo. Które Adam zamierzał doprawić mlekiem i cukrem.

– Możemy zaczynać?

– Możemy – Wiktor pociągnął łyk ze swojej filiżanki i uciekł wzrokiem w stronę okien, za którymi płynął strumień przechodniów.

– Zanim włączę dyktafon – powiedział konspiracyjnie Adam. – Może powiem o temacie? Chciałbym, żebyśmy skupili się na kobietach w pana twórczości i życiu.

Wiktor zauważył, że chłopakowi trzęsą się ręce. Był od niego tylko rok młodszy, a denerwował się jak chłopczyk.

– No dobrze, to do rzeczy – zaprosił go Wiktor.

Adam włączył dyktafon i zaczął łamiącym się głosem:

– Obskurna kawiarnia w samym centrum miasta. Wygląda jak sanktuarium poprzedniej epoki... doprawione podróbką włoskiej kawy. Tutaj spotykam się z naszym dzisiejszym bohaterem, Wiktorem Cyrkusem.

Chuj ci w dupę, pomyślał Wiktor i zapytał:

– To będzie gdzieś udostępnione? Czy nagrywasz na brudno i przepiszesz?

– Na brudno, ale nie chcę stracić klimatu. Nagrajmy jeszcze ra...

– Nie, pytaj.

Kolejne kilkanaście sekund ciszy, dziennikarz zbiera myśli, tygrys szykuje się do skoku.

– Kim jest dla pana matka? – zapytał Adam.

– Matko, błagam...

Okazał się jeszcze gorszy niż Wiktor podejrzewał.

– y.. Proszę opowiedzieć o swojej pierwszej miłości.

– To lepsze – pochwalił nieszczerze Wiktor. – Poznaliśmy się w podstawówce. Chodziliśmy do tej samej klasy. Było nam bardzo miło, aż pewnego dnia, kiedy nauczycielka zabrała nas na sanki, całowałem się z nią na mrozie za łysym krzakiem. Odmroziliśmy sobie języki. To było coś tak delikatnego, że w pamięci rysuje się tylko słabą ryską. Coś jak włoska kawa z mlekiem i cukrem.

KILKA CIOSÓWWhere stories live. Discover now