Rozdział 5

625 31 6
                                    

Przed oczami widzę piękny park. Po lewej stronie rosną drzewa, na których ptaki budują swoje domki, poćwerkując sobie. Tak jakby śpiewali sobie w czasie roboty, aby umilić sobie czas. Bardzo sprytnie. Po prawej stronie jest oczko wodne, a wokoło niego rosną różowo-białe lilie wodne oraz stoi tam ławeczka. 

Podeszłam bliżej, aby zachwycić się tym pięknym widokiem. Lecz szybko zatrzymałam się w pół kroku, ponieważ zauważyłam Adama, który pływa w małym stawiku. 

- Adam?! - zapytałam zaskoczona. 

- Anastazja, choć do mnie, no choć - szepnął brunet, tak jak by nie chciał aby ktoś go słyszał. Ja jakoś normalnie go słyszałam, jak by mówił normalnie.

-Ana choć ... - powtórzył. 

- Zimno jest, zgupiałeś?!

Tak na prawdę było gorąco jak na jesień powiedzmy. No, ale kto normalny wejdzie o tej porze do oczka wodnego?

Chciałam zrobić krok do przodu w stronę bruneta, lecz jakaś magiczna, niewidzialna ściana nie pozwalała mi przejść 

- Ana, choć! - chłopak podszedł bliżej. 

- Nie mogę - zrobiłam smutną minę i usiadłam na ziemi.

- Choć, albo cię zabije - Adam z buzi wyciągnął nóż. 

Wstałam szybko z ziemi i zaczęłam spierdalać. 

- Obudź się do cholery! - poczułam jak upadam na coś twardego i zimnego. 

- Aadam? - zająkałam się.

- Tak spokojnie, jestem przy tobie - chłopak wziął mnie z podłogi. Przytulił mnie do siebie i zaczął głaskać mojego plecy, aby uspokoić mój strach. 

To jednak był koszmarny sen, sen którego nie chciała ponownie widzieć. Nigdy więcej, to jest jakieś chore. A dlaczego akurat Adam chciał mnie zabić, a nie mój ojciec? To jest dziwne, dość bardzo. 

- Słoneczko, lepiej? - zapytał.

- Tak - odpowiedziałam spokojnie. 

- To teraz połóż głowę na poduszkę i znowu zaśnij. 

Adam pocałował mnie w czoło, objął mnie, tak aby było mu wygodnie oraz mi. 

____________________________________________________________________________

Hej!

Nowy rozdział!

Brak wyboru// NaruciakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz