24 grudnia, ranek. Obudziłaś się we własnym łóżku. Własnym - własnym. W tym, w którym spałaś od lat i trzeba przyznać, że nigdy nie czułaś się tak dobrze. A przynajmniej od bardzo dawna. Twoja mama była już na nogach, słyszałaś dobiegającą z kuchni muzykę - ścieżkę dźwiękową jakiejś gry w którą aktualnie grała. Ojciec najwyraźniej jeszcze spał.
Podniosłaś się i przetarłaś oczy, przeciągnęłaś się i pozwoliłaś, aby coś chrupnęło Ci między kręgami. Poranek zapowiadał się cudownie. Twoje łóżko znajdowało się pod oknem, dlatego klęknęłaś na nim i rozchyliłaś zasłony, wszędzie biały puch. Po osypanym piaskiem chodniku maszerowały postacie w grubych kurtkach i kożuchach trzymając jeszcze puste, albo już wypełnione po brzegi siatki z zakupami. Która właściwie godzina? Przekręciłaś się by sięgnąć na biurko komputerowe, tam znajdował się Twój telefon. Gdy sprawdzałaś godzinę - stanowczo za wczesną, nawet jak na Ciebie - Twoja mama weszła do środka trzymając w ręku talerz z kanapkami i kakao.
-O, już nie spisz? To dobrze. Zjedz i zbieraj się. Idziemy na bazary.
-Uhhh wiesz ile tam plebsu będzie? - wywróciłaś oczami - Przecież i tak nie robimy wigilii u siebie, po co robić zakupy?
-Bo potem sklepy będą zamknięte? - kobieta położyła jedzenie na biurku i rozejrzała się po Twoim pokoju - I posprzątaj tu - chciałaś zaprotestować, ale ta zdzieliła Cię spojrzeniem - Jasne? Możesz to zrobić jak wrócimy
-Myślałam, że sobie odpocznę - stęknęłaś biorąc kanapkę
-Odpoczęłabyś sobie, gdybyś posprzątała, dobra organizacja to klucz sukcesu we wszystkim
-Założę się, że w swoich grach nie jesteś taka zorganizowana - bąknęłaś wgryzając się w chleb. Matka spojrzała na Ciebie i uśmiechnęła się dumnie.
-Zdziwiłabyś się. Wszystkie itemy mam posegregowane alfabetycznie i jakościowo. Tak łatwiej mi się połapać. Nawet te w plecaku .
Twój ojciec nadal spał, gdy poszłaś się ogarniać do łazienki i nawet krótka sprzeczka z mamą ile siatek zabrać i gdzie pójść nie obudziła go. Wychodząc, nie umiałaś uciec od wrażenia, że o czymś zapomniałaś i to coś było naprawdę bardzo ważne.
...
Fell obudził się jako pierwszy gdy w mieszkaniu było bardzo cicho. Wraz z braćmi spali w Twojej szafie na ubraniach. Małe ciało było takie frustrująco męczące, denerwujące i takie nieporadne, że marzył o chwili kiedy będzie mógł przybrać swoją normalną postać. Właściwie, to co mu przeszkadzało? Odsunął zasuwane drzwi i zeskoczył na ziemię. Chwilę nasłuchiwał czy nie ma Cię gdzieś w pobliżu. Zdecydowanie nie byłaś na łóżku... Podszedł do drzwi, zamknięte. Kurwa. Zapomniałaś zostawić je uchylone. Nigdy o nich nie myślisz!
Złączając ręce razem stworzył coś w rodzaju ognistego sznura, który zarzucił na klamkę. Zerknął przez szparę i znowu nasłuchiwał. Cisza. Twojej mamy też nie było, ojca chyba też nie. Czyli całe mieszkanie dla nich! Nie myśląc już dłużej stanął w przedpokoju, wziął wdech i poczuł jak wzrasta. Przyjemne uczucie mrowienia w całym ciele, delikatne muśnięcia ognia otaczały całą jego posturę, zacisnął dłonie w pięści i otworzył oczy. Znów był duży! Jak cudownie!
Dobra, trzeba coś zjeść! Musisz gdzieś trzymać jedzenie. Poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. O, no proszę, coś z tego da się zrobić.
-Cześć kochanie, jeszcze w domu? - usłyszał za sobą zaspany męski głos. Twój ojciec wszedł do kuchni i sięgnął do szafki po kawę - Zrobić ci coś do picia?
-Uh, nie trzeba
-Zachrypłaś? Zaraz dam ci jakiś lek. ____ śpi nadal?
-Tak...
YOU ARE READING
Undertale: Do końca świata i dzień dłużej [opowiadanie interaktywne]
FanfictionAkcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce pote...