ROZDZIAŁ 49.

3.4K 206 17
                                    

– Kto według ciebie może być w to zamieszany?

  Spojrzałem na siedzącą za biurkiem Bekkę, która obracała w dłoniach foliową torebkę. W torebce tej były fragmenty szkła z trucizną, którą zabrałem z domu Violet do analizy. Becca zgodziła się mi pomóc i zrobić ekspertyzę, która (a przynajmniej taką miałem nadzieję) pomoże zidentyfikować sprawcę oraz motywy, jakie nim kierowały.

– Miałeś rację – odparła. – To antropogenik, konkretnie TCDD, wyprodukowany celowo. Mało kiedy używa się tego, bo produkcja jest nieopłacalna i zbyt skomplikowana.

– Jest jakaś odtrutka?

– Olestra. Mam nadzieję, że przyśpieszy neutralizację dioksyn przez organizm. Jak wyglądały objawy?

– Wymiotowała prawie całą noc i miała podwyższoną temperaturę.

– To już coś – mruknęła Becca. – Samoistnie usunęła większość tej substancji ze swojego organizmu, więc prawdopodobieństwo zmian skórnych jest bardzo niskie. Olestra powinna pomóc całkowicie usunąć to paskudztwo. Tylko pozostaje pytanie, kto mógł to zrobić.

– Z początku podejrzewałem ciebie – powiedziałem wprost. – Byłaś u niej bezpośrednio przed tym, jak zachorowała.

– Przyznam, że mogło to tak wyglądać – odparła, kładąc próbkę na blacie. – Nie mam jednak żadnego motywu. Co więcej, obiecałam wam pomóc. Pomyśl tylko, w jakim celu miałabym to zrobić? Nie chcę cię skrzywdzić, Seth.

– Nie wiem. Ale wierzę ci, do ciebie jedynej mam zaufanie. Podejrzewam, że to ktoś z Ośrodka. Możesz zaręczyć, że twój informator nie podzielił się wiadomościami o mnie i Violet z kimś wyżej?

Nie mam pojęcia, Seth. Tutaj nikomu nie można ufać, teraz jest tutaj zupełnie inaczej niż kiedyś. Coś wisi w powietrzu, od jakiegoś czasu nastroje w dowództwie są bardzo... napięte.

– Wiesz coś więcej na ten temat?

– Parę osób z otoczenia Miltona twierdzi, że Newberry sprawia kłopoty. Nikt nie chce tego powiedzieć głośno, ale on wymyka się im spod kontroli. Ciągle faszerują go serum, ale w chwilach, gdy nie jest pod jego wpływem, zdaje się, że Newberry okazuje zalążki niesubordynacji. Raven dostał polecenie rozpracowania tego problemu i konsultował to ze mną, jednak zupełnie nie wiemy, jak się za to zabrać.

  Zmarszczyłem brwi, przypominając sobie o tamtej akcji z najemnikami.

– Kiedy to się zaczęło? – spytałem z namysłem.

– Pierwsze dziwne zachowania zaobserwowaliśmy podczas waszej ostatniej wspólnej akcji, kiedy wrócił z odciętymi uszami tamtych ludzi. Kiedy próbowano odebrać mu to... trofeum... zaczął stawiać opór. Nikt o tym nie raportował do Departamentu Obrony, bo istniała obawa, że gdy spostrzegą jakiekolwiek kłopoty i komplikacje, cofną transzę na dalszy rozwój Projektu.

– Zatem twierdzisz, że Newberry został zawieszony?

– Tak, przynajmniej na nieokreślony czas. Nie możemy sobie pozwolić na błędy. Tylko dlatego, że jest naprawdę dobry i użyteczny, jeszcze nie został zlikwidowany. Wiesz przecież, że obecnie przy realizacji projektu mamy ograniczone zasoby ludzkie. Musimy opracować w tym konkretnym przypadku jakieś rozwiązanie. Tymczasem jednak Newberry jest odłączony od Szwadronu i jesteśmy w trakcie opracowywania sposobu, który ustabilizuje go na powrót.

– Zaczekaj – zaoponowałem. – Powiedziałaś, że Newberry od tamtego incydentu nie był nigdzie wysyłany. Jesteś tego pewna?

– Tak... – odparła niepewnie, a wyraz jej twarzy świadczył o tym, że nad czymś intensywnie myśli. – A przynajmniej oficjalnie tak wiadomo. Przeglądałam ostatnie raporty i w żadnym z nich nie było wzmianek o tym, by angażowano go w jakiekolwiek zadania.

Spodoba ci się także

          

Więc dlaczego widziałem go w hangarze?

  Becca spojrzała na mnie pytająco.

– Niedawno, kiedy zszedłem na dział uzbrojenia, widziałem go przy samochodach. Wyglądał, jakby jechał bądź wracał z akcji – wyjaśniłem w odpowiedzi na jej nieme pytanie. – Rozładowywali jakieś skrzynie, a sam Newberry był bez jakiejkolwiek broni, dojrzałem tylko nóż.

– Raven nic nie mówił... – zastanowiła się na głos. – Coś tu nie gra.

  Potem wstała, zabrała z biurka próbkę trucizny i włożyła ją do kieszeni kitla, który miała na sobie.

– Postaram się dowiedzieć, o co tutaj chodzi. Musimy działać dyskretnie, więc tymczasem proszę cię, żebyś się nie mieszał. Mam pewne podejrzenia i nim opowiem ci o nich, muszę coś sprawdzić. Jedź do niej – zaakcentowała ostatnie słowo.

  Skinąłem głową. Odczułem niepokój i ogromną potrzebę bycia przy Violet. Instynkt podpowiadał mi, że jest w niebezpieczeństwie. Intuicja zaś mówiła, że Newberry jest w jakiś sposób powiązany z jej zatruciem. Z wysunięciem jakichkolwiek wniosków musiałem jednak poczekać na to, czego dowie się Becca.

– Poinformuj mnie, gdy dowiesz się czegokolwiek. Chcę wiedzieć o wszystkim i o każdym, kto jest w to zamieszany – powiedziałem.

*

   Wsłuchałem się w miarowy i jednostajny dźwięk silnika. Niedawno zmieniłem samochód na czarne Volvo, w którym wszystkie szyby prócz przedniej były przyciemniane. Słabość do samochodów to jedna z naprawdę niewielu rzeczy, która pozostała mi z poprzedniego życia. W moim obecnym życiu (a raczej egzystencji) pieniądze grały małą rolę – nie miały dla mnie prawie w ogóle znaczenia. Na moim koncie była pokaźna suma, którą otrzymałem wraz z rozpoczęciem eksperymentu resocjalizacyjnego. Nie korzystałem z niej, a jeśli już, to bardzo rzadko. Zwykłe, ludzkie potrzeby takie jak pożywienie czy rekreacja były mi obce i zbędne. Nie musiałem chodzić do marketu po zakupy, bo jedzenie nie miało żadnego wpływu na moje ciało - pierwotne serum tak zmodyfikowało mój genotyp, że komórki były samowystarczalne – to znaczy że same z siebie, napędzane wtórnym serum, produkowały energię. Zwykły człowiek musiał ją dostarczać z zewnątrz – moja energia i siła kryła się we mnie samym. To wiele upraszczało, tak samo jak zmniejszona potrzeba snu. Jednak stwarzało to pewien problem w postaci nadmiaru czasu. Z reguły jakoś potrafiłem go spożytkować, ale nie przeznaczając nocy na sen, jak pozostali ludzie, miałem go mnóstwo w zapasie. Pozostali z mojego rodzaju, którzy stale byli przetrzymywani w koszarach funkcjonujących przy Ośrodku, kiedy nie byli potrzebni, zostawali hibernowani w specjalnych kriokomorach i wybudzani tylko jeśli zachodziła taka potrzeba.

   Poniekąd byłem wdzięczny, że Becca wybrała mnie jako obiekt do swojego eksperymentu społecznego. Gdyby nie to, to pewnie leżałbym w komorze zamiast jechać autostradą do kogoś, na kim tak bardzo mi zależało.

   Zastanawiałem się nad złożonością moich odczuć i emocji. Wciąż większość z nich poznawałem na nowo i ich pojawianie się (szczególnie tych związanych z Violet) traktowałem jako coś wyjątkowego, mając świadomość, że tak naprawdę miałem już nigdy ich nie poznać. Szczególnie lubiłem uczucia, które pojawiały się, kiedy byłem blisko niej. To było silniejsze niż cokolwiek, bardziej intensywne i palące. Lubiłem czułość, która zalewała moje zimne serce. Podziwiałem delikatność, która pojawiała się u mnie, kiedy ją dotykałem. I gotowość, że mogę zrobić wszystko, byle ją zadowolić, by była szczęśliwa. Często te emocje powodowały w moim umyśle taki zamęt, że gubiłem się i nie wiedziałem, w którą stronę się skierować. To wszystko było równie intensywne jak żądza mordu, która pojawiała się u mnie zawsze wtedy, gdy zabijałem.

TożsamośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz