***
Szłam do szkoły spacerkiem, miałam się spotkać z moim chłopakiem Aydenem. Zobaczyłam moją przyjaciółkę, która do mnie machała. Znamy się od dawna, od małego razem się bawiliśmy. Przywitałyśmy się jak zawsze i Martina zaczęła swoją gadkę. Jest straszną gadułą ale za to ją kocham. Jest dla mnie jak siostra.
- Patrz kto idzie - wskazała głową za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Aydena ze swoimi kumplami. Gdybym go nie znała pomyślałabym, że to łobuz.
- Cześć kochanie.
-Hej - przytuliłam się do niego.
Poszliśmy na lekcję, chodzimy do jednej klasy. Właśnie siedziałam z Martiną na matematyce, kiedy ktoś rzucił kartką we mnie, spojrzałam za siebie i spostrzegłam, że to Ayden. Wzięłam kartkę w dłoń i przeczytałam treść:
,, Dzisiaj o 20 w starym magazynie tam gdzie zawsze urządzamy imprezę, będą chłopaki. Weź Martinę jeżeli chcesz"
Wyrwałam kartkę z zeszytu i odpisałam:
,, Oki wezmę Martinę jak zawsze chętna"
Odrzuciłam mu kartkę i skupiłam się dalej na lekcji. Po lekcjach pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Dziwne trochę, zawsze jak szliśmy na imprezę Ayden mówił, że po mnie przyjedzie. Napisałam do niego sms i kazał mi samej tam przyjść. Nie powiem, trochę się zdziwiłam. Przyszłam do domu a mama siedziała w kuchni z butelką piwa
- Mamo co się dzieje.
- Straciliśmy dom.
-Dlaczego? Przecież płacisz rachunki co jest nie tak?
- Mam długi na 500 000 tyś. zł zabierają nam dom, mamy dwa dni na wyprowadzkę.
Nie wierzę w to. Jak to się stało niby, przecież mama nigdzie nie chodziła, nie brała pożyczek, żeby się tak zadłużyć. Pobiegłam do swojego pokoju, chciałam być sama. Przebrałam się i poszłam do Aydena, chciałam z nim pogadać, że nie przyjdę na imprezę. Dzwoniłam do niego kilka razy ale nie odbierał. Dziwne to wszystko. Dzisiejszy dzień jest dziwny. Przyszłam do jego domu i jego mama powiedziała, że wyszedł. Postanowiłam pójść na stare magazyny tam gdzie ma się odbyć impreza, może tam będzie. Po pół godzinie doszłam na miejsce. Jest samochód Aydena i jego kolegów. Co oni tu robią wszyscy? Wcześnie jeszcze jest. Weszłam do środka i zamarłam Ayden całował się z jakąś laską.
- Co ty robisz?
- O Camilla nie wiedziałem, że już przyszłaś - uśmiechał się glupio i tulił dziewczynę do siebie - poznaj moją dziewczynę - że co do cholery.
- Przecież to ja jestem twoją dziewczyną - wszyscy zaczęli się śmiać.
- Ty proszę cię dziewczyno, kto chciałby chodzić z takim pasztetem jak ty, z biedną dziewczyną, której matka ma pół miliona długu i bez dachu nad głową. Śmieszna jesteś.-stałam tam w szoku to co powiedział. Jak on się dowiedział o tym. To przykre - Chłopaki jak chcecie się zabawić to wiecie co robić.
Dopiero po minucie dotarł sens wypowiedzianych słów. Zaczęłam wychodzić. Bałam się ich, są nieobliczalni. Jeden z goryli złapał mnie i ciągnął do swoich kumpli. Krzyczałam, wyrywałam się ale na marne. A ten idiota się śmiał w najlepsze. Jeden z nich zaczął mnie całować drugi mnie rozbierać. Nie, nie, nie tylko nie to. Krzyczałam błagałam, żeby mnie zostawili. Jeden z największych zaczął całować moją sferę intymną. Płakałam, nie chciałam tu być, nie miałam już siły. Nagle poczułam coś ostrego na dole. Czułam jego w środku. Płakałam strasznie. Pchał strasznie mocno. Wszystko mnie bolało. Wiedziałam co się własnie stało. Zostałam zgwałcona.
***
Obudziłam się z krzykiem.To był tylko sen. Płakałam. Chciałam zapomnieć o tamtym dniu. Tak bardzo się bałam, że wróci, że zrobią to ponownie. Bałam się. Usłyszałam szczekanie Hira. Pies chyba wyczuł. Szybko otworzyłam drzwi i go wpuściłam, żeby nie obudził Matta. Nie chce, żeby widział mnie taką. Położyłam się do łóżka a pies wskoczył na łóżko, złapał kołdrę w pysk i mnie przykrył. Położył się na moje nogi. Niesamowity pies i kochany. Spojrzałam jeszcze na godzinę i zobaczyłam, że jest dopiero 3 nad ranem. Bezpieczna, bo wiedziałam, że Hiro mnie pilnuje zasnełam.
Poczucie wolności. Tutaj wyjątkowo czułam się bezpiecznie. Przy Matthewie i Hiro ale nie mogę tu zostać, nie pasuję do jego życia. Muszę stawić czoła mojemu życiu, pokonać bariery, które dzielą mnie od bycia szczęśliwą. Móc oddychać spokojem i nie martwić się o następny dzień, jaki będzie. Moje dzieciństwo było całkiem inne. Miałam dom i kochających rodziców, niestety co piękne się szybko kończy. Miałam tylko 6 lat kiedy ojciec nas zostawił. Nie wiedziałam jakie będą później konsekwencje tego wszystkiego ale patrząc teraz na to wszystko dostrzegam prawdę. Matka odkąd odszedł Tata, miała problemy, nie dbała o siebie, popadła w alkoholizm. Trwało to rok, pomogła nam jej siostra. Niestety wejście w alkoholizm ma swoje skutki uboczne. Teraz jestem dorosła i już rozumiem,dlaczego wieczorami mama wychodziła, wracała późno w nocy a kiedy chciałam następnego dnia pieniądze na jedzenie czy picie do szkoły to ich nie miała. Znalazłam kiedyś kartę wstępu do klubu, gdzie grało się w pokera. Teraz już wiem. Matka była uzależniona od hazardu i alkoholu. Przegrała nasze pieniądze. Przegrała nasz dom. Nasz majątek. Wszystko składa się do kupy. Życie nie jest zawsze tak kolorowe jakby się zdawało. Nie zawsze jest szczęśliwe zakończenie jak w tych wszystkich bajkach czytanych na dobranoc. Książę nie przyjeżdza na białym rumaku do swojej księżniczki a nazajutrz ślub, wesele i szczęśliwe zakończenie. W prawdziwym życiu tak nie jest, musisz sama sobie radzić, dążyć do wyznaczonego celu. Dbać o to czy twoje życie będzie dobre czy złe. Są wzloty i upadki. J a teraz jestem na upadku. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzę ale nie poddam się i będę walczyć o to co moje. Będę walczyć o szczęście. Znajdę nie drogie mieszkanie, wyprowadzę się z tego obskurnego miejsca i matki alkoholiczki, która już nie daje rady sama ze sobą. Stawie czoła przeciwności losu, pokonam bariery, które postawiona mi na drodze w życiu. Rozmyślając usłyszałam pukanie w drzwi.
- Proszę.
- Nie śpisz już?- pokiwałam głową na nie - szukałam Hira i go znalazłem.
- Przyszedł do mnie w nocy - nie powiem,że miałam koszmar i on to wyczuł i zaczął szczekać.
- Dobrze, Hiro chodź już - pies zawarczał na pana - nie poznaje tego psa. Ubierz się i zejdź na dół - pokiwałam głową,że rozumiem.
Muszę mu podziękować i stąd odejść to nie miejsce dla mnie. Hiro chyba się domyśla bo zawarczał na mnie, ale muszę odejść nie mam innego wyjścia. Zeszłam na dół do kuchni, Matt stał przy kuchence i robił śniadanie. Hiro poszedł do swojej miski i zaczął jeść, zerkając na mnie czy nadal tu jestem. Matt też ukradkiem zerka. Zastanawia mnie dlaczego nie ma kobiety przy swoim boku. Jest wspaniałym mężczyzną a ja beznadziejną kobietą. Idealnie. Poczułam zapach jajecznicy postawionym przede mną. Zjadłam wszystko, chciałam pozmywać ale Matt mi nie pozwolił. Hiro siedział przy mojej nodze a kiedy jego pan chciał go odsunąć, warczał na niego.
- Matt? - zapytałam nie pewnie.
- Tak?
- Dziękuję za twoją pomoc, że mogłam tu przenocować i że mnie uratowałeś wczoraj ale muszę już iść, zacząć od nowa, poszukam mieszkania a przez ten czas zatrzymam się u Martiny. Dziękuję jeszcze raz za wszystko - nie chciałam się z nimi rozstawać, tu czułam się bezpiecznie, czułam, że mogę spokojnie oddychać.