Rozdział 2

12.4K 354 34
                                    

***

Szłam do szkoły spacerkiem, miałam się spotkać z moim chłopakiem Aydenem. Zobaczyłam moją przyjaciółkę, która do mnie machała. Znamy się od dawna, od małego razem się bawiliśmy. Przywitałyśmy się jak zawsze  i Martina zaczęła swoją gadkę. Jest straszną gadułą ale za to ją kocham. Jest dla mnie jak siostra.

- Patrz kto idzie - wskazała głową za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Aydena ze swoimi kumplami. Gdybym go nie znała pomyślałabym, że to łobuz.

- Cześć kochanie.

-Hej - przytuliłam się do niego.

Poszliśmy na lekcję, chodzimy do jednej klasy. Właśnie siedziałam z Martiną na matematyce, kiedy ktoś rzucił kartką we mnie, spojrzałam za siebie i spostrzegłam, że to Ayden. Wzięłam kartkę w dłoń i przeczytałam treść:

       ,, Dzisiaj o 20 w starym magazynie tam gdzie zawsze urządzamy imprezę, będą chłopaki. Weź Martinę jeżeli chcesz"

Wyrwałam kartkę z zeszytu i odpisałam:

     ,, Oki wezmę Martinę jak zawsze chętna"

Odrzuciłam mu kartkę i skupiłam się dalej na lekcji. Po lekcjach pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Dziwne trochę, zawsze jak szliśmy na imprezę Ayden mówił, że po mnie przyjedzie. Napisałam do niego sms i kazał mi samej tam przyjść. Nie powiem, trochę się zdziwiłam. Przyszłam do domu a mama siedziała w kuchni z butelką piwa

- Mamo co się dzieje.

- Straciliśmy dom.

-Dlaczego? Przecież płacisz rachunki co jest nie tak?

- Mam długi na 500 000 tyś. zł zabierają nam dom, mamy dwa dni na wyprowadzkę.

Nie wierzę w to. Jak to się stało niby, przecież mama nigdzie nie chodziła, nie brała pożyczek, żeby się tak zadłużyć. Pobiegłam do swojego pokoju, chciałam być sama. Przebrałam się i poszłam do Aydena, chciałam z nim pogadać, że nie przyjdę na imprezę. Dzwoniłam do niego kilka razy ale nie odbierał. Dziwne to wszystko. Dzisiejszy dzień jest dziwny. Przyszłam do jego domu i jego mama powiedziała, że wyszedł. Postanowiłam pójść na stare magazyny tam gdzie ma się odbyć impreza, może tam będzie. Po pół godzinie doszłam na miejsce. Jest samochód Aydena i jego kolegów. Co oni tu robią wszyscy? Wcześnie jeszcze jest. Weszłam do środka i zamarłam Ayden całował się z jakąś laską.

- Co ty robisz?

- O Camilla nie wiedziałem, że już przyszłaś - uśmiechał się glupio i tulił dziewczynę do siebie - poznaj moją dziewczynę -  że co do cholery.

- Przecież to ja jestem twoją dziewczyną - wszyscy zaczęli się śmiać.

- Ty proszę cię dziewczyno, kto chciałby chodzić z takim pasztetem jak ty, z biedną dziewczyną, której matka ma pół miliona długu i bez dachu nad głową. Śmieszna jesteś.-stałam tam w szoku to co powiedział. Jak on się dowiedział o tym. To przykre - Chłopaki jak chcecie się zabawić to wiecie co robić.

Dopiero po minucie dotarł sens wypowiedzianych słów. Zaczęłam wychodzić. Bałam się ich, są nieobliczalni. Jeden z goryli złapał mnie i ciągnął do swoich kumpli. Krzyczałam, wyrywałam się ale na marne.  A ten idiota się śmiał w najlepsze. Jeden z nich zaczął mnie całować drugi mnie rozbierać. Nie, nie, nie tylko nie to. Krzyczałam błagałam, żeby mnie zostawili. Jeden z największych  zaczął całować moją sferę intymną. Płakałam, nie chciałam tu być, nie miałam już siły. Nagle poczułam coś ostrego na dole. Czułam jego w środku. Płakałam strasznie. Pchał strasznie mocno. Wszystko mnie bolało. Wiedziałam co się własnie stało. Zostałam zgwałcona.

Nigdy więcejWhere stories live. Discover now