- Mamo.
Kobieta nadal czule trzymała mnie w swoich objęciach, kiedy Harry ruszył w naszym kierunku.
- Mamo... - zaczął niemal marudnym głosem w jakiś sposób dziwnie zakłopotany zachowaniem swojej rodzicielki.
Poczułam jak chłopak zdejmuje jej ręce z mojego ciała i oddaliłyśmy się od siebie. Kobieta uśmiechnęła się słabo i otarła mokre oczy chusteczką. Zachichotałam cicho słysząc śmiech młodszej z nich. Jej krótkie blond włosy zakołysały się lekko, gdy wyjrzała zza ramienia swojej mamy, żeby odkryć moje rozbawienie. Jej oczy powiedziały mi wszystko, ta sama przyciągająca zieleń co u Harry'ego. Jess. To musiała być ona. Moja nikła niepewność, szybko została rozwiana.
- Bo, to jest moja mama, Kathy i moja siostra, Jess. - wskazał ręką na każdą z nich, a w jego geście dopatrzyłam się szacunku, którym ich darzył. - Nie wiedziałem, że macie zamiar wpaść.
Napięty ton jego głosu, dał mi jasno do zrozumienia, że był lekko zdenerwowany. Znając Harry'ego pewnie wolałby jakoś zaplanować to spotkanie, zamiast iść do żywioł. Ja nie miałam nic przeciwko, cieszyłam się, ze je widzę. W końcu.
- Byłyśmy w okolicy.
- Bardzo miło mi was poznać. - uśmiechnęłam się.
- Ciebie też, Kochana.
Trwaliśmy w ciszy przez kilka sekund. Dłoń chłopaka powędrowała na moje plecy. Palcami pocierał je przez materiał koszuli.. Dwie pary oczu wpatrywały się w nas z wyraźną radością, doświadczając uroczego obrazu przed sobą. Ciekawość przebłyskująca w ich tęczówkach pozwoliła mi myśleć, że nieczęsto widziały Harry'ego okazującego komuś uczucia. Właściwie to zaczęłam zastanawiać się, czy kiedykolwiek widziały go z jakąś dziewczyną.
- Jesteście jeszcze w pidżamach. - zauważyła jego mama. Małe zmarszczki uformowały się wokół jej oczu, kiedy się uśmiechnęła.
Poczułam jak Harry lekko ściska mnie za bok i przyciąga bliżej siebie.
- Mamo, dopiero wstaliśmy.
- Już prawie południe, skarbie.
To była matka martwiąca się o swoje dziecko. Prawdopodobnie za bardzo. Zważając na fakt, że nie miała możliwości opiekowania się nim, przez ostatnie cztery lata, to musiało być dla niej bardzo trudne. Przeskok w czasie od momentu kiedy był nastolatkiem, do tego kiedy stał się młodym dorosłym. Nie chodziło o zaniedbanie, tylko o nieobecność Harry'ego. Zanim jednak którekolwiek z nas mogło coś odpowiedzieć zadźwięczał rozweselony głos.
- Cóż, zeszłej nocy prawdopodobnie robili coś o wiele ciekawszego niż spanie. - Jess starała się ukryć swój melodyjny śmiech, zasłaniając usta dłonią.
Zaczerwieniłam się momentalnie, kiedy głównym tematem zainteresowania stał się nagi tors Harry'ego. Miłosne ugryzienie, którym obdarowałam jego skórę stało się niewiarygodnie wyraźne w nowym, dziennym świetle. To przypomniało mi sytuację, kiedy moja własna mama odkryła ślady, które zostawiłam na ciele chłopaka. To była pierwsza i jak na razie jedyna okazja do zaprezentowania się rodzinie Harry'go, a doszło do tego kilka chwil po zwleczeniu się z łóżka i dość aktywnej nocy w zaciszu jego sypialni. Modliłam się o jakieś zbawienie, coś co odwróci ich uwagę. Cokolwiek.
Przesunęłam się stając przed Harry'm i zakrywając swoim ciałem jego świeżo naznaczony tors. Potarłam policzek rękawem jego koszuli, starając się pozbyć nieprzyjemnego uczucia. Silna ręka momentalnie oplotła się wokół mojej talii, wiedziałam, że jest rozbawiony całą sytuacją. Jess nadal śmiała się cicho, kiedy odwróciłam głowę w stronę chłopaka, żeby móc porozumieć się z nim w bardziej prywatny sposób.
- Idź, załóż na siebie koszulkę. - wymamrotałam prawie surowym tonem.
Niespodziewanie bardzo bawiło go moje zakłopotanie. Jego oczy błyszczały rozweselone.
- Chodź ze mną.
Zostałam pociągnięta w stronę drzwi, zaraz za wysoką sylwetką bruneta.
- Wybaczcie nam, pójdziemy się przebrać. Czujcie się jak u siebie. - Wskazał gestem wolnej ręki, żeby rozgościły się na skórzanych sofach.***
- O mój Boże. - jęknęłam z powrotem opadając na łóżko i zakrywając twarz dłońmi. - Nie mogę uwierzyć, że to się właśnie wydarzyło.
CZYTASZ
Drań też może kochać !
RomanceBo jest prześladowana przez ekstremalnie przystojnego, ale przerażającego faceta, który śledził ją w drodze do domu, widział w samej bieliźnie, potem nagle następnego ranka zjawił się w jej kuchni i teraz są, jakby najlepszymi przyjaciółmi z jej mam...