- To iluzja!Energon przyjaciół, który oblepił mu dłonie wreszcie zaczął zajmować się ogniem od iskier rażących całe jego ciało.
Zadygotał widząc niebieskie płomienie, ale strach, gniew i żal ściskały go aż do bólu...- To iluzja! Iluzja!
Otworzył optyki z uczuciem jakby się przesłyszał.
Kobiecy głos?- Miraż! To nie jest naprawdę!
Westchnął cicho po czym spazmatycznie nabrał powietrza i wtoczył do ściągniętej komory.
Zaczął mrugać, a to spowodowało nowy potok łez.
Jeszcze raz spojrzał na zmasakrowane ciała i doznając pierwszy raz mieszanych uczuć.
Szarpnął się gwałtownie czując piekący ból od pełzających po ciele języków elektryczności.- Iluzja!
Ten głos... Zamknął oczy próbując sobie przypomnieć... Wiem, że jestem monotematyczna...
Głos femme.
Optimusie...
Silny ton, silny duch... Arcee?
Walka o twojego boku była dla mnie zaszczytem, Optimusie Prime...- Arcee... Arcee! - ryknął mając nadzieję, że przyjaciółka odnajdzie go w ruinach Archiwum.
Jednak ruiny pękły i rozsypały się jak domek z kart.*
Otworzył gwałtownie oczy i odruchowo zdusił jęk, kiedy ból zaatakował z podwójną siłą.
Dopiero po chwili, łapiąc głębokie oddechy, odważył się otworzyć optyki i dostrzegł w mroku skuloną małą fembotkę miotającą się między ciałami przyjaciół.
Zacisnął wargi i odsunął się. Z klatki piersiowej wciąż sypały się iskry, a ostatnie pląsające po ciele wiązki wciąż parzyły mu ręce od barków aż po koniuszki palców.Arcee musiała być w szoku. Może nawet płaka, skoro w mroku nie zauważyła fontanny niebieskiego prądu rażącego jej lidera.
Czuł się jakby Knockout kilka razy zafundował bliski stosunek ze swoją elektryczną dzidą.Z trudem, po cichu wycofał się pod ścianę - wciąż próbując uspokoić.
Musiał. Właśnie zraniła go potężna broń, broń, która mogła by zabić każdego w tym tunelu.
Broń była częścią jego, a on obiecał chronić ją i bronić wszystkich przed nią.
Przypomniał sobie wszystkie lepsze chwile, spokojniejsze - chwile stagnacji. Lata przed wojną - w Archiwum, kurz na datpadach, cisza i skrzypienie pióra Triona. Młodość - szum lodówek za ladą w Domu Maccadama, psyhodeliczny taniec tancerki, zwinne koleżanki ze szkoły...Pioruny znów ożyły, a on skrzywił się przerażony.
Zły pomysł, pożądanie i gniew najbardziej podsycają energię, którą może uwolnić Matryca.- Op... Optimusie?
Zamknął optyki, objął silnie ramionami i skulił, gdy femme zrobiła krok w jego stronę.
- Nie podchodź!
Nie posłuchała.
- Nie podchodź do mnie! Obudź resztę, to jest rozkaz! - ogromną siłą woli zmusił się by spojrzeć na dwukółkę. Była rozdygotana, ale posłuchała.
Wróciła do Autobotów.Stagnacja. Ciało piekło, karoseria chyba płonęła żywcem, ale zapatrzył się.
Na Arcee na śniegu, na białe płatki skrzące się na ich niebieskim lakierze i ten mróz zabierający z nich życie. Żar bijący od piachu pustyń Jasper, robaki w grillu i pył, wszędzie. Kamienny stos ku czci Cliffjumpera.
Energon, kryształ po krysztale w kopalniach w Alpach czy w Wielkim Kanionie.Spokój i stagnacja - ostatnie pioruny i języczki zatrzymały się na palcach i tam, po złożeniu dłoni, ucichły. Prawie wszystkie...
Zniknęły jak płomień, pozostawiony bez tlenu, zgaszony - czekając aż ktoś znów otworzy drzwi i tlenu dostarczy...
***
Zostawiła Prima za plecami, mech siedział skulony pod ścianą i trząsł się, a jego, chyba, odsłonięta Iskra płonęła błękitnym światełkiem.
Rozkaz, rozkaz...
Jak mechaniczna, nakręcona laleczka podeszła do próbującego walczyć ze sobą żółtego Autobota.
I znów wrzasnąła do audioreceptora zwiadowcy- Bumblebee! Wstawaj! Wheeljack!
Odwróciła się gwałtownie do wreckera, ale on też tarzał się na wpół nieprzytomny. Wszyscy leżeli nieprzytomni - policzki moczyły łzy, twarze były okropnym koncertem bólu, szoku i przerażenia, a ciała rzucały się w miejscu.
Złapała się za głowę. Owszem, mogła odczuwać pewną satysfakcję widząc swoich najgorszych wrogów w tym stanie. Nie czuła jej jednak.
Wciąż słyszała echo słów Partnera i wiedziała, głęboko tam wiedziała, że to nie był sen ani koszmar.
To był głos sumienia.- Wstawajcie, błagam!
Skoro głos sumienia to o czym musiał śnić jej Optimus skoro widocznie wciąż zmaga się ze skutkami?
Odtrącił ją, co to znaczyło? A to drżenie w jego głosie?
Jeszcze nigdy go takim nie widziała.- Krzyk nie pomaga?
Przerwała paniczne szarpanie ramion Jacka - i gonitwę myśli - i spojrzała zszokowana w stronę właściciela głosu.
Megatron ociężale, ale jednak wstał na nogi, wyraźnie otępiały.- Jak? Jak pokonałeś ten koszmar? - spytała nieufnie.
- Koszmar? - zająknął się Lord Decepticonów. Widząc podejrzliwą minę fembotki odrazu uśmiechnął się wrednie - Znasz gorszy koszmar ode mnie?
- Pomóż mi! - zawyła, myśląc o tym, że lider teraz jej nie pomoże - Oni na to nie zasłużyli!
Mech podszedł chwiejnie do leżącego najbliżej Knockouta. Był prawie pewien o czym Decepticon śnił. Chociażby... o życiach, które odbierał zamiast ratować...
- Jesteś pewna, że nie zasłużyli?
- Tak - femme stanęła na drżących nogach - Wszystko co robili, co przeżyli było z twojej winy! Z twojej winy!
Ryknęła, patrząc Lordowi w optyki. Jej wzrok mógłby zamordować, pomyślał Megatron, czując niechciany dreszcz na plecach.
- Arcee - łagodny głos i ciepło jego dłoni na jej ramieniu sprawiły, że znów wybuchła płaczem.
Na miękkich nogach odwróciła się do Prima i objęła go w pasie - Już dobrze, zostań tutaj i odpocznij.Popchnął ją z uczuciem na ziemię, a ona nie mogła już zrobić nic.
Czuła się tak bardzo wyczerpana.Wymęczonymi płaczem optykami obserwowała jak Prime i Megatron dobudzają pozostałych.
***
Obudzenie się było jak podłączenie do systemu wirusa. Naraz cała jego głowa zaczęła wariować, wróciły wszystkie dane, które zbierały się i segregowały w jego mechanicznej części, w jego dysku - o połowę mniej niż normalnie, ale teraz wszystkie dane były szokiem bo on...
Bo on przed chwilą był kimś innym. I chciał być nim znowu...
- Soundwave!
Megatron zbliżył się do niego, a wraz z mechem dziesiątki danych zbędnych, bezużytecznych i tych istotnych... Obraz skoczył, a ostrość zamazała się.
Cofnął się gwałtownie aż nie trafił na ścianę.
Czuł własne bicie Iksry przeplecone dudniącym bitem z bijących zewsząd Iskier, które słyszał i które niemal czuł na macalnie.- Spokojnie, przyjacielu... Knockout...
Ale Knockout nie mógł mu pomóc nikt nie...
Nagle znalazł się na ziemi, musiał się potknąć...
Nikt nie mógł mu pomóc.Dane, dźwięki miażdżyły mu procesor od środka.
Chciał krzyczeć, wrzasnąć, ale gdy tylko spróbował... Ekran zalała czerwień i pisk alarmów, ostrzeżenień wszystko zaczęło wariować - z nim na czele.Czuł jak wirus go atakuje, jak zżera - jakby wtoczono mu do przewódów truciznę, jakby paliła wyżerała, jakby dostała się do jego głowy, a przez audioreceptory wlewano mu wrzącą płynną stal, tak się czuł
Zaczął czuć smród energonu i spalenizny, zanim jeszcze do tego chaosu zanim przed oczami jego poddystemy powiadomiły go odniesionych obrażeniach
Error. Wszędzie ten cholerny error, a obraz stał się gęstą siatką znaków... Jedynek i zer...
- Soundwave, przyjacielu...
- Zrób coś, pomóż mu.
- Zabij go. On cierpi. Zabij go...
Error...
Zaczął wrzesczeć, a głowę przeszył już taki ból, że nie wiedział kim już jest.- Uciekajcie z tego piekła, oni nas wszystkich zabiją!
Wrzeszczał, choć wiedział, że wrzeszczeć nie może. Płakał choć nigdy już nie mógł zapłakać.
Rył szponami twardy grunt tunelu, a Leaserbike zapłonął na jego piersi - chodź nie mógł o tym wiedzieć.
W panice otworzył wreszcie Mosty, a wiry zamiast oślepić zielenią zabłysły czerwienią jak dwa ślepia Decepticona.Wreście, gdy zerwiał się wiatr, a wszyscy skulili się i przyciskali do ziemi w strachu i w panice - Wreście tunel pękł z ogłaszającym łomotem jakby Primus przedarł ściany na pół i wrzucił w otchłań Czarną Dziurę.
I zapewne tak właśnie było, bo nim Decepticońskiemu żołnierzowi udało choćby ruszyć w kierunku okrutnych i śmiertelnych wirów Dziura pochłonęła jego ciało w zadziwiającym miękkim spektaklu.
Bez dźwięku, bez światła.Bez litości.
***
- Ja już dalej nie mogę.
Smokescreen upadł na kolana i podparł się dłońmi.
- Smokescreen, chodź... - patrzył jak Starbust złapała partnera za ramię i próbowała podciągnąć...
Mech spojrzał na nią i on wiedział, że to było dziwne spojrzenie.
Pełne strachu, pełne żalu. Pełne poczucia winy.
Jakby to on zabił całą jej rodzinę.A potem zerwał się z krzykiem.
- Nie zbliżaj się, jeszcze ci coś zrobię! Odsuń się!
A femme stanęła. I wybuchła płaczem. Wrzasnęła tylko. I załkała.
- Nie zostawiaj mnie. Tylko nie ty.
A potem spojrzał na innych.
Ugiął nogi, które nie chciały już go nosić. I padł na kolana.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim zaangażowanym pod ostatnim postem😄
Uśmiałam się z czystej pisarskiej niedoli 😂A buziaki lecą głównie do
BlueBloodyMassacre26
2Blue2Dream
GeneralGrievous85Które gdzieś tam mi nasuwały kolejne opcje - fenkju fenki! 😘