Emanuel POV
Wczoraj dzwonił do mnie Nathaniel, ale dziś nie odbiera. Artysta. Niech go drzwi. Cholera. Dzisiaj zawody. Mi przypadnie bieg na dwa kilometry. Zbiegowisko będzie na stadionie o czternastej i pierwszy będzie właśnie bieg na te całe 2 km. Jest teraz 11.20 czyli zostały mi dwie godziny czterdzieści minut. Zjem coś lekkiego.
Nathaniel POV
Zaraz po śniadaniu pobiegłem do Alix. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzył mi mężczyzna o przyjaznej twarzy w okrągłych okularach i szalikiem obwiązanym wokół szyi. Był to ojciec Alix.
-Dzień dobry, zastałem Alix?-Z nerwów zacząłem poruszyć palcami lewej dłoni w sposób taki jakbym obracał w nich ołówek.
-Tak. Już nie śpi. Wejdź.-Mężczyzna wpuścił mnie do środka i pokierował po schodach na górę, najwyraźniej do pokoju swojej córki. Na obdrapanych, ale schludnych drzwiach w kolorze wiśniowym.-Alix.-Zaczął pukając.-Kolega do ciebie. Nacisnął na klamkę otwierając wejście do małego królestwa swej jedynej córki. Alix leżała na łóżku z słuchawkami w uszach. Nic dziwnego, że nic nie słyszała. W końcu nas spostrzegła. Usiadła na łóżku wyjmując słuchawki z uszu. Jej tata się ulotnił zostawiając nas samych.
-Alex. Ja wiem, że myślisz, że nie ma opcji byśmy byli parą, ale do mnie coś dotarło wczoraj.-Dziewczyna wytrzeszczyła na mnie oczy ze zdziwieniem.-Miłość jest dziwna, ale piękna. Znika i pojawia się nie spodziewanie.-Alix poklepała miejsce obok siebie nakłaniając mnie bym usiadł. Usiadłem obok niej kładąc swoją dłoń do jej dłoni.-Zakochałem się w tobie.-Alix uśmiechnęła się przysuwając się bliżej mnie.
-A co z Marinette?
-Jest zanikłą przeszłością. Teraz liczysz się ty i tylko ty.-Alix znienacka przytuliła mnie. Odwzajemniłem gest. Rozejrzałem się po pokoju dziewczyny. Na biurku leżał laptop, a w kącie pokoju para rolek. Ściany miały kolor nadziei w odcieniu jabłkowej zieleni. Przytulnie tu.
Emanuel POV
Spacerowym krokiem szedłem ulicami Paryża w kierunku stadionu. Wright uważał, że wygryzę konkurencję swoją nie zawodną i powszechną taktyką, o której wielu biegaczy zapomina. Była w pół do drugiej, gdy dotarłem na miejsce. Przed wejściem zobaczyłem... większość... swojej klasy. LOL. Ta klasa jest dziwna. Ale i tak spoko, że przyszli.
-A co to za zbiegowisko?-Zagadnąłem wesoło do zgromadzonych (Alix, Kim, Nathaniel, Marinette, Alya i paru innych ludków) pod budynkiem. Bez zbędnych wstępów dostałem się do szatni, gdzie przebrałem się w klubowy strój. Wraz z resztą drużyny poczekaliśmy na trenera, który wygłosił nam mowę motywacyjną po czym wyszliśmy na płytę boiska po bokach, którego była bieżnia o dystansie właśnie dwóch kilometrów. Było pięć drużyn. Prowadzący tę imprezę trochę pogadał o rzeczach nie potrzebnych, by w końcu zapowiedzieć pierwszą konkurencję.
-A teraz w pierwszej konkurencji otwierającej Paryskie Zawody Lekkoatletyczne Liceów zapraszam na bieżnie. Jeana Pero, Claude Damme, Zachary Bibua, Adama Dejavu i Emanuela Wina.-Stanęliśmy na wyznaczonych miejscach. Biegłem z numerem piątym. Stanąłem na bloku lekkoatletycznym i odpowiedniej pozycji czekając, aż wystrzał mnie wyzwoli. 3... 2... 1...-I wystartowali. Na pierwszej pozycji Pero, ale Bibua dogania go i wyprzedza. Win zaś uplasował się w ogonku.-Nie na długo.-Miejmy nadzieję, że się przebije dalej.-Do moich uszu dobiegały odgłosy wydawane przez widownię i prowadzącego. W pewnym momencie przyspieszyłem lądując gdzieś w środku stawki. Wygram. Wiem to. Przeciwnicy już się męczą na amen, ale nie kryję, że i mnie łapie lekka zadyszka. Przez większość trasy utrzymywałem się na środku, ale pod koniec wystrzeliłem zostawiając resztę w tyle i jako pierwszy przeciąłem linię mety wygrywając. Gdy w końcu się zatrzymałem oparłem się rękoma o kolana czekając na te ślimaki. Po mimo zmęczenia czułem ogromną radość. W końcu stanąłem na pierwszym miejscu podium z medalem na szyi i uśmieszkiem na twarzy. Na drugim wylądował Pero, a na trzecim Bibua. Gdy już wszystko się skończyło podszedłem do paczki z mojej klasy. Nino nie mógł uwierzyć w to, że można tak gnać. Agnes pogratulowała mi i cmoknęła w policzek.
-A wy nie stoicie za blisko siebie?-Zapytałem Nathaniela i Alix, którzy stali obok siebie... stykając się dłońmi.-Czy my czegoś nie wiemy?
-Chloe i Sabrina jako jedyne nie będą miały chłopaków.-Uświadomiła mnie Alya. Wtedy do mnie dotarło.
-Alix i Nathaniel są parą.-Powiedziałem z lekkim nie dowierzaniem. Później Marinette zaprosiła nas do piekarni swoich rodziców na croissanty i pyszną lemoniadę. Adrienowi na widok chrupkich pyszności zapaliły się ogniki w oczach. Było super. A pod wieczór odprowadziłem Agnes do domu i sam poleciałem do swojego, a tam niemal, że od razu zasnąłem w ciepłej miękkiej pościeli.
CZYTASZ
Fabuła w życiu, miłości i w boju||Miraculum
FanfictionW Paryżu pojawia się nowy złoczyńca. Narrator. Czy Biedronka i Czarny Kot dadzą mu radę?