To było wczesne lato, południe, a promienie słońca przyjemnie grzało ziemię. Na środku niewielkiej polany niedaleko lasu wygrzewała się matka z córką. Dookoła można było zobaczyć piękną soczystą zieleń, gdzieniegdzie kwitły malownicze kwiaty. Dodatkowo, śpiew ptaków dodawał temu miejscu uroku. Piękno polany spowodowało, że młoda mama nie chciała się stąd ruszać, choć dobrze wiedziała, że w końcu będzie musiała to zrobić. Kobieta nazywała się Emily, była Luną Watahy Złotej Lilii. Potrzebowała trochę odpocząć od obowiązków oraz swojego Mate. Ostatnio był dosyć nerwowy, a przyczyną była pogarszająca się sytuacja z kotołakami. Oczywiście rozumiała męża, była wyrozumiałą kobietą. Kochała go z całego serca, jednakże każdy ma swoje granice. Byli małżeństwem i swoimi Bratnimi Duszami. Ślub wzięli jeszcze przed narodzinami córki. Wśród wilków mało kto decydował się na taką uroczystość. Uważali, że nie jest im potrzebny papierek i obrączka, aby zapewnić o swojej niezaprzeczalnej miłości. Jednak Emily tego pragnęła, uparła się i nie chciała słyszeć odmowy. Matt nigdy nie potrafił jej odmówić, toteż kiedy zobaczył jej piękny uśmiech, gdy ten zrezygnowany zgodził się, zdecydował się zorganizować ślub o jakim się jego Mate nie śniło. Po tym pięknym i udanym przyjęciu dużo wilkołaków decydowało się na podobną uroczystość. Niestety ostatnio nie działo się dobrze, dużo się kłócili przez co bała się, że odbije się to na ich Susan.
Susan była śliczną pięcioletnią dziewczynką, która jak na swój wiek była niezwykle mądra. Już teraz ceniła sobie ludzkie wartości takie jak rodzina, miłość, przyjaźń i oddanie. Bardzo zależało jej na rodzinie oraz stadzie. Oczywiście jak na Alfę przystało, miała również temperament, lecz dbała o swoich bliskich, bo tak też ją wychowano.
- Mamo? - odezwała się dziewczynka swoim dziecięcym głosikiem. - Jak bardzo kochasz tatę?
Emily zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią zaskoczona jej pytaniem. Czyżby przez tą całą trudną sytuacje zwątpiła w ich miłość z Matthewem? Niemożliwe. Była przewrażliwiona.
- Darzę tatę bezgraniczną miłością, kwiatuszku. Nie ma czegoś piękniejszego od więzi Mate. Nie da się tego wyrazić słowami. Myśl o jego braku w swoim życiu.. - pokręciła smutno głową i zamknęła oczy. - Tej pustki także nie da się opisać - Nie chciała o tym myśleć. Otworzyła oczy. - Dlaczego się pytasz, skarbie?
- Bo nie mogę się doczekać, aż sama odnajdę swojego mate! - krzyknęła z roziskrzonymi oczami mała Susan. - Wiesz mamo, mam takie dziwne przeczucie, że moją Bratnią Duszą będzie człowiek - uśmiechnęła się szeroko dotykając ręką miejsca gdzie znajduje się serce. Przeczucia Alf zwykle się sprawdzają.
- Człowiek? - spojrzała zaskoczona na córkę. - Z pewnością będzie to uroczy chłopiec. Chroń go. - uśmiechnęła się do niej czule.
- Będę, obiecuję! Nie dam go nikomu skrzywdzić! - uśmiech nie schodził z jej delikatnej buźki, kiedy myślała o swoim przeznaczonym, który kiedyś pojawi się w jej życiu.
- Wracajmy, nie martwmy bardziej twojego taty - pogłaskała córeczkę po policzku i wstała. Susan poparła ją skinieniem głowy.
Już po chwili matka wraz z córką zmieniły się w swoje wilcze postacie i ruszyły do wioski.
CZYTASZ
Mój uroczy, Alex
Werewolf- Nie mogę się doczekać, aż sama odnajdę swojego mate! - krzyknęła z roziskrzonymi oczami mała Susan. - Wiesz mamo, mam takie dziwne przeczucie, że moją Bratnią Duszą będzie człowiek - uśmiechnęła się szeroko dotykając ręką miejsca gdzie znajduje si...