Rozdział #4

55 6 0
                                    

Luna
 
  Obudziłam się w swoim łóżku. Głowa nie miłosiernie mnie bolała. Musiałam mieć ostrego kaca, a raczej z nikąd się nie wziął. Jakimś cudem wylazłam z łóżka. Nie było to łatwe bo kręciło mi się we łbie tak jakbym dopiero co zeszła z karuzeli. W końcu udało mi się dojść do drzwi. Otworzyłam je i z pomocą ściany doszłam do poręczy schodów. Złapałam za poręcz i zaczęłam powolutku schodzić na dół. W pewnym momencie noga mi się obsunęłam, przez co poleciałam na dół.

  Moja dupa nie zaliczyła twardego spotkania z podłogą dzięki mojemu bratu. Sean złapał mnie parę centymetrów nad nią. Spojrzałam na brata, który pokiwał głową z niedowierzaniem. Ja jedynie uśmiechnęłam się do niego.

- Jak tam po imprezie? - zapytał stawiając mnie na podłodze

- Szczerze mówiąc to mało co pamiętam - przyznałam

- Nic dziwnego. Najebałaś się jak szpadel moja droga - powiedział, a mnie przytkało

- Serio? - spojrzałam na niego ostro zdziwiona

- Yhym - mruknął i złapał mnie pod ramię

   Sean pomógł mi dojść do kuchni. Tam usiadłam na krześle, a mój brat podał mi szklankę wody. Szybko opróżniłam naczynie na co Sean zaśmiał się cicho, jednak pomimo tego doskonale go słyszałam. Spojrzałam na niego wzrokiem mordercy na co on uniósł ręce w geście obronnym i obrócił się na pięcie. W pewnym momencie usłyszałam telefon bruneta. Sean szybko złapał za telefon i odebrał.

- Halo? - odezwał się mój brat

- Witaj Sean - rozpoznałam głos Carlosa

- Cześć Carl - również się przywitałam

- O Luna. Już wytrzeźwiałaś? - rzucił wampir z rozbawieniem

- Bardzo zabawne - rzuciłam z sarkazmem - ale tak, wytrzeźwiałam

- No nie ważne. Mam dla waszej dwójki robotę

- Nie wiem czy Luna będzie w stanie, rozumiesz Carl, kac morderca nie ma serca - Sean spojrzał na mnie rozbawiony

   Posłałam bratu mordercze spojrzenie. Ten jedynie głośno się zaśmiał. Przewróciła oczami i wstałam z krzesła. Prawie zaliczyłam glebę, ale co mi tam. Jakoś dałam rade wczłapać się do pokoju. Tam oczywiście wyjęła z szafy ubrania. Skórzaną kurtkę, białą bokserke, czarne spodnie z dziurami oraz białe skarpetki. Podeszłam do jednej z szuflad i wyciągnęłam z niej komplet czarnej bielizny. Kierunek łazienka. Gdy tam dotarłam to szybko nalałam wody do wanny. Potem zrzuciłam z siebie piżamę, a tak na marginesie to chyba nie chce wiedzieć jakim cudem miałam ją na sobie. Wskoczyłam do wanny gdzie szybko się umyłam, a przy okazji umyłam włosy. Po kąpieli wyszłam z wanny i złapałam za ręcznik którym otuliłam mokre od wody ciało. Kolejnym osuszyłam włosy.

   Ogarnęłam się i ubrałam. Później zrobiłam makijaż, wysuszyłam i doprowadziłam do porządku  moje długie, bo dosięgające aż do piersi, ciemno brązowe włosy. Wyszłam z łazienkami i zeszłam na dół gdzie był mój brat.

- Gotowa? - zapytał

- Owszem - odpowiedziałam

   Podeszłam do regału i sięgnęłam z niego gnata. Schowałam go za pasek i ubrałam buty. Potem schowałam do kieszeni kurtki swój nóż. Sean puścił mnie przodem w drzwiach by potem je za nami zamknąć. Weszliśmy do garażu, a brunet otworzył samochód do którego następnie wsiedliśmy.

  Jechaliśmy w kierunku miasta. Sean włączył nawigację, aby łatwiej było nam znaleźć nasz cel. W końcu zatrzymaliśmy się pod wielkim domem. U lala. Ten kto tu mieszka musi mieć hajsu jak lodu. He... już nie długo. Uśmiechnęłam się szyderczo. Mój braciszek również miał szyderczy uśmiech na twarzy. Wysiedliśmy z samochodu. Sean przeładował broń i ruszył przed siebie. Oj będzie nie zła akcja.

Wataha MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz