Była godzina około 20, a ja spacerowałam sobie ulicami Trofors.
Jak to ja... Jestem dość dziwna i ogólnie... Lubię chodzić o tej porze, jakoś tak mogę pobyć sama, popłakać trochę...
Weszłam do jakiegoś parku, który znajduje się niedaleko w sumie od mojego domu.
Usiadłam na pierwszej lepszej ławce i zakryłam twarz dłońmi.
Skuliłam się, bo znowu wyszłam w krótkim rękawku, a jak na złość zrobiło się zimno w cholerę.- Zimno ci? - usłyszałam nad sobą czyiś głos.
- Nie - odparłam sucho. Nie, ze jestem zimną suką do każdego po kolei, ale nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
- Właśnie widzę - po głosie mogłam wywnioskować, ze to chłopak. - Masz - odparł, a ja poczułam, jak zakłada coś na mnie.
Mruknęłam tylko coś pod nosem i podniosłam się.
- Nie chce bluzy - uśmiechnęłam się słabo. - Mogę tu nawet umrzeć z zimna, wszystko mi jedno... - wzruszyłam ramionami, a chłopak usiadł obok mnie.
- Tez mam takie momenty, gdzie mowie, ze nie chce żyć... Ale muszę wytrzymywać... Dla ludzi, których kocham - uśmiechnął się, a ja popatrzyłam na niego.
Nie powiem, wkurwiłam się trochę.
- Tyle, ze ja nikogo nie kocham, a nikt do cholery nie kocha mnie! - podniosłam lekko swój ton głosu.
- Przepraszam, nie chciałem... - szepnął i odwrócił głowę w drugą stronę.
- Mam dość życia - wymruczałam.
- Nie mów tak...
- Słuchaj, ja naprawdę nie chce być suką w stosunku do ciebie, bo nawet dobrze cię nie znam, ale mógłbyś juz iść? - spytałam z ironią w głosie.
- A ty co będziesz robiła? - spytał, a ja milczałam. - Nie pójdę, póki mi nie powiesz - uparł się.
- Wszystko co możliwe, byle by nie trafić do domu... Do tego jebanego domu! - wykrzyczałam, jednak chłopak przysunął się do mnie i objął mnie swoimi ramionami. - On mnie bije, wyżywa się na mnie... Ja juz nie chce żyć, po prostu mam dość... - wyszeptałam, a moje oczy zrobiły się mokre.
Znów ryczę.
- Spokojnie, nie płacz... - odparł cicho, a ja oderwałam się od niego.
- Wybacz... - szepnęłam w jego stronę, a on posłał mi pytające spojrzenie. - Wybacz za to, ze mnie tu zobaczyłeś, ze marnujesz swój czas, który zapewne mógłbyś spędzić z rodziną, albo dziewczyną... Idź juz...
- Ty idziesz ze mną, przenocuje cię, a jutro pogadamy z moimi rodzicami. Zadzwonimy na policję, zgłosimy go, tylko proszę... Zgódź się... - popatrzył na mnie swoimi oczkami.
- No dobra - westchnęłam.
Wyszliśmy z parku i zaczęliśmy się kierować w nieznanym mi kierunku.
Gdy byliśmy pod jego domem, zawahałam się co do otworzenia drzwi.
- Jest godzina 22, także mój brat powinien spać... Moja siostra jest u koleżanki na tydzień, a rodzice gdzieś w delegacji, wiec śmiało wchodź - uśmiechnął się, a ja nieśmiało nacisnęłam klamkę.
Gdy weszliśmy do domu, zobaczyłam...
* * *
Podoba się? C:
Co do okładki i pierwszego rozdziału, to zmieniłam :) Fabuła książki będzie tez inna, niż ta, która miałam napisać na początku ;D
Myśle, ze wam się spodoba :3
Do następnego ludzie ❤️