ROZDZIAŁ 65

168 15 2
                                    

*Time skip*
Dziś 25.12, wstałam o 7:00 i pobiegłam do PW. Pod choinką leżało całkiem dużo prezentów, więc obudziłam Lilly, Eris i Kiki, poczym obudziłam hunców.
- Wesołych Świąt!- cieszyłam się jak dziecko.
- Nawzajem.
- Po co budzisz nas o 8:00?
- Łapo, prezenty!
- Pa, chłopaki!
- Zaczekaj na mnie!
- Wy naprawdę macie aż za dużo energii.
- Cichaj, Luniak!
- Co ty aż taka szczęśliwa?
- James, nigdy nie byłeś u mnie w domu na święta i nie życzę ci tego,
- Dobra. Otwieramy.
Ja dostałam od cioci Alice gitarę elektryczną, od wuja srebrną bransoletkę ze znakiem nieskończoności, od Lilly koszulkę z napisem "I'm the best but you... shut up", od Eris przypominajkę, a od Kiki pokrowiec, który mieści dwie gitary. Jeśli chodzi o huncwotów, to dostałam od Rogacza kolczyki w kształcie złotych zniczy, od Lunatyka kolczyki w kształcie wilków, a od Łapy album ze zdjęciami naszej paczki. Kiki dostała od Łapy czarną część jin i yang, od Rogacza kubek ze znakiem zodiaku, od Lunatyka trylogię " Co kryje się w ciemności? ". Natomiast od nas dostała: Lilly- zestaw bransoletek z muliny, Eris- pokrowiec na ukulele i oczywiście ode mnie czarne ukulele. Eris dostała: Kiki- manga, Lilly- wisiorek ze skrzydłem, ode mnie mp4 z Nightcorami, Rogacz i Łapa- Słuchawki, które na lekcjach są niewidzialne, Lunatyk- seria "Scarllet". Lilly dostała od nas(dziewczyn) zestaw kosmetyków, od Rogacza 2 bilety do wesołego miasteczka, od Lunatyka książkę o eliksirach, a od Łapy butelkę kremowego piwa...
*Time skip*
Jest już 14:00, a ja jeszcze nie dostałam wyjca od matki. Sukces! Właśnie jemy obiad i dyskutujemy o TT i innych rzeczach. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy...
- Widzimy się za 15 minut w PW.- powiedziałam o wyszłam z WS.
- Ok.
Szłam przez piąte piętro, gdy oczywiście musieli podejść do mnie Winter, Malfoy i Green.
- Czego?
- Chyba nasza mała zdrajczyni krwi zapomniała z kim rozmawia?
- Zamknij się, Malfoy.
- Hej, Ivan co ty na to, żeby pokazać jej kto tu rządzi?
- Chętnie, Green.
- Nawet nie ważcie się mnie dotknąć!
Malfoy nic nie powiedział, a ja tylko poczułam jak Winter i Green mnie trzymają. Potem dostałam w twarz tak, że pękła mi warga. Jakoś udało mi się wyrwać i pobiegłam do PW...
- Spóźniłaś się 25 minut.
- Sorry.- powiedziałam mając spuszczoną głowę.
- Dlaczego masz opuszczoną głowę?- Rogacz.
- To nic takiego.
- Alex.
- Łapo, to naprawdę nic.
- Podnieś głowę Alex.- Luniak.
- Nie.
Nawet nie zauważyłam kiedy Lilly podniosła mi głowę. W tym momencie strużka krwi zaczęła kapać na moją koszulkę.
- Co ci się znowu stało?
- Nic, Kiki.
- Nie kłam.
- Nie chcę was w to mieszać.
- I tak się dowiemy.
- Nie.
- H-hej, ty jesteś, Alex Moon?
- Nie bój się mnie, o co chodzi?
- Profesor Blue cię wzywa.
- Dzięki, zaraz tam pójdę.
- Kiki...
- Tak, pójdę z tobą.
- Kochana jesteś.
Razem z Lotos ruszyłyśmy w kierunku gabinetu mojego ojca. Zapukałam do drzwi i weszłam.
- Czego chciałeś?
- Dlaczego nie chodzisz na OPCM?
- Bo nie chcę i nie muszę.
- Na następną lekcję masz przyjść bez żadnego "ale".
- Nie zamierzam.
- Jesteś uczennicą i musisz słuchać się nauczycieli.
- Super, to spadam.
Wyszłam wkurzona i razem z Kiki wróciłyśmy do PW.
- Co chciał?
- Na następną lekcję masz przyjść bez żadnego "ale"...- powiedziałam naśladują c głos ojca.
- Czyli, w środę idziesz na OPCM.
- Tak.
- Słyszałam, że będziemy próbowali wyczarowlać patronusa.
- Super Rogacz, tyle, że ja 1)nie chcę iść na tą lekcję. 2) umiem wyczarować patronusa.
- Serio?!- zapytali chłopcy.
- No, tak. W Durmstrangu uczą tego na 1 roku.
- Jak wygląda twój patronus?
- Jak byłam w Bułgarii to była to sowa.
- Super!
Resztę dnia przegadaliśmy, a o 23:00 razem z dziewczynami poszłyśmy do dormitorium, przebrałyśmy się i poszłyśmy spać.
****************************
Tak, wiem rozdział taki sobie ale
1. Mam brak weny
2. Jutro moja chora rodzinka przyjeżdża
Więc to tyle

KONIEC PSOT!

Huncwoci i AlexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz