W tym samym czasie mężczyzna w czarnym garniturze przemierzał miasto z żółto-jaskrawym sztormiakiem w ręce.
Co jakiś czas jakieś dzieci po drugiej stronie ulicy przystawały i wpatrywały się w mężczyznę. W końcu nie za często taki przystojny gość przyjeżdża do małych turystycznych miasteczek. Zwykle są to otyli właściciele firm papierniczych, ewentualnie fabryk jogurtów.Istotnie, kilka kobiet obejrzało się za przystojnym mężczyzną. Jedna z nich nawet przystanęła, a jej oczy wyglądały jak spodki. Właściwie, to prawie każdy obejrzał się za mężczyzną w garniturze. Wyjątkiem są dwie babcie plotkujące o wspólnej sąsiadce, mężczyzna będący zapewne kiedyś wojskowym oraz jedno niemowle. Nawet pewna para idąca obok, obróciła się; najpierw kobieta, potem mężczyzna chcący ją skarcić, ale spojrzawszy w tym co ona kierunku, na jego twarzy pojawił się wyraz uznania. Poklepał dziewczynę po plecach i na siłę pocałował, próbując przymknąć jej oczy i obrócić głowę w innym kierunku.
Jaskrawo-żółtu sztormiak nie wydawał się ludziom dziwny. Każdy w tym miasteczku miał taki i używał go podczas wichur i deszczy.
Mężczyzna w czarnym garniturze dotarł wreszcie do celu. Stał przed małą chatką, blisko jeziora. Domek był w całości wykonany z drewnianych pali. Dach był spadzisty, a sama chata nie była zbyt wielka. Mogłaby pomieścić najwyżej łóżko, niewielki stolik i muszlę klozetową. Domek miał cztery okienka- każde na inną stronę świata. Przy okiennicach powywieszane były donice z kwiatami, a całość otaczał mały, kwiecisty ogródeczek.
Mężczyzna bez wachania przestąpił przez grono kwiatów, depcząc niektóre, po czym otworzył drzwi i wszedł do środka.Trzy-meblowy domek okazał się apartamentrm, którego nie powstydziłaby się krówowa Angli.
Cały dom był wykonany w nowoczesnym stylu, ale można było zobaczyć tradycyjne, strugane akcenty w meblach i ozdobach.Tuż po wejściu znajdujemy się w ogromnym holu wielkości boiska do koszykówki. Na wprost znajdują się szerokie i długie schody prowadzące nas na pięterko, które okazuje się szeroką podkową nad parterem.
W samym holu ułożony jest czerwony dywan ciągnący się tuż pod same schody. Po prawej stronie znajdują się dwie pary drzwi- podobnie jak po lewej. Różnicą jednak dwóch stron jest to, że po prawej znajdują się przy ścianach rzędy szafek i półek zapełnionych książkami. Tam ,pod ścianą, przed schodami, ustawiony jest też stolik z różnymi czasopismami. Po lewej zaś stronie parteru wywieszone są na ścianie najróżniejsze plakatu. Niektóre przedstawiają sceny z filmów, inne jakieś znaczki, a jeszcze inne są samymi, kolorowymi kartkami.
Kiedy pokonamy długie schody, przed nami rozciągnie się okno zajmujące całą ścianę. W zależności od perspektywy możemy zobaczyć z niego różne krajobrazy. Pola, łąki, lasy, blokowiska, miasta, wsie, pustynie, morza, jeziora, wyspy, pustkowia, ogień, zlodowacenie i wiele, wiele innych.Pierwsze piętro powinniśmy raczej nazwać półpiętrem, bo jest to otwarta przestrzeń nad holem. Od upadku z półpięterka do parteru dzieli nas szklana balustrada wysokości jednego metra. Cały wielki pokój ma wysokość- na oko- podobną do cztero-piętrowego wieżowca.
Dlatego balustrada jets tak ważna.Patrząc od strony drzwi wejściowych, po lewej stronie półpiętra znajdują się trzy pary drzwi- każde innego koloru.
Na końcu podkowy znajdowała się kolejna- ty razem jednak wysoka po sufit- półka z książkami.
Po prawej stronie półpięterka także znajdowały się trzy pary różnokolorowych drzwi, między którymi porozstawiane były stoliki z krzesełkami. Wyglądem i rozłożeniem przypominały te w kafejkach.
Kolor ścian w całym tym domu nie jest jednoznaczny. Wacha się od czarnego, przez fiolet i resztę tęczy, aż po biel.
Podłoga za to jest zawsze i niezmiennie szarymi panelami tworzącymi wzory z kwadratów.Mężczyzna w czarnym garniturze, wchodząc do domu odrzucił sztorimak od siebie. Ten, zamiast upaść niedbale na ziemię, przeciwstawił się siłom grawitacji i pomykał obok swojego pana, aż ten nie wskazał mu palcem wieszaka stojącego przy drzwiach. Wtedy kurtka pognała tam posłusznie jak piesek i zawisła nieżywa na palu.
Mężczyzna zdjął garnitur i rzucił go , ale ten, w przeciwieństwie do sztormiaka, rozpłynął się grzecznie w powietrzu.
Facet w szarej koszuli z czarnym krawatem wszedł po schodach i stanął przed oknem z rękami złączonymi za plecami. Wpatrywał się w dal.
Jego mina pozostawała cały czas tak samo skamieniała. Wpatrywał się zimnym wzrokiem w przestrzeń.
W pewnym momencie konciki jego ust się podniosły i wydał z siebie cichy śmiech.
-Thor...-powiedział, po czym znowu się zaśmiał.Z lepszym humorem, mężczyzna ruszył w zachodnią stronę piętra. Z każdym jego krokiem, jego strój i wygląd się zmieniał.
Koszula, krawat, spodnie i buty z czubkami przeistoczyły się w zieloną tunikę obwiązaną skrzórzanymi pasami, sandały ze sznurkami zawiązanymi w kratkę aż do kolan, lekką granatową narzutę oraz puchowy płaszcz z jakiegoś śnieżnobiałego zwierzęcia.
Nie tylko strój się zmienił. Ciało mężczyzny pociemniało, wiło się między bladymi odcieniami, aż w końcu stało się niebieskie. Na twarzy, rękach i nogach miał błękitne i białe wzory, a jego oczy zmieniły się kolorem z zieleni, na rozpaloną czerwień.
Kroczył podniośle przez swój korytarz, aż dotarł do ostatnich, granatowych drzwi o wielkiej, metalowej framudze. Na środku było wygrawerowane wielkie 'J'.
Mężczyzna sięgnął klamki, którą od razu pokrył lód. Przycisnął ją i...
CZYTASZ
Loki; Nowy Wiek dla Asgardu
FanfictionPodczas całej burzy mitologii, różnych zapisów i przewidywań, bogowie żyją własnym życiem. Czy Norny mogły pomylić się w odczytaniu przeznaczenia? No cóż, jak to mówią: czasy się zmieniają. // Z informacji technicznych: -Pierwsze rozdziały, to poka...