6.

28 2 0
                                    

Na dźwięk otwieranych drzwii Sakura podniosła oczy znad czytanej książki. Jednak, widząc, kto właśnie pojawił się w pomieszczeniu, uśmiechnęła się lekko i podniosła do góry palec wskazujący, doczytując ostatnie dwa zdania rozdziału. Gdy ponownie uniosła głowę, jej wzrok napotkał naburmuszoną twarz Sasuke.

- Przychodzę do ciebie z informacją do którego zespołu cię przydzielili, a ty mnie ignorujesz dla jakiejś książki? - powiedział zimno, mrużąc oczy, i odwrócił od niej głowę.

- Oh nie! To nie tak, wybacz mi, wasza wysokość! Ale przecież musiałam zobaczyć czy głównej bohaterce uda się do końca zjeść zupę! - wykrzyknęła dramatycznie, wychylając się do tyłu, by następnie miękko upaść na poduszki znajdujące się za jej plecami.

Sasuke spojrzał na nią z góry i trwali tak chwilę w ciszy. Jednak już w następnym momencie dziewczyna roześmiała się wesoło, a Sasuke zawtórował jej cichym i lekkim chichotem oraz krzywym acz radosnym uśmiechem.

- Tak więc? - zapytała, nachylając się do przodu. - Z kim jestem?

- Niestety... - zaczął, wracając mimiką twarzy do swego ulubionego poker face'a. - Będę zmuszony męczyć się z tobą jeszcze dłużej.

- Shannaro, wiedziałam! Wiedziałam, że nam się uda!

Różowowłosa walnęła pięścią w łóżko szpitalne, a następnie podniosła się i przytuliła chłopaka, który ostrożnie odwzajemnił uścisk. Trwali tak chwilę, radując się. W końcu dziewczyna odsunęła się lekko zarumieniona. Odkrząknęła.

- A kto jest trzecią osobą w drużynie? - powróciła do tematu.

- Rzadko to spotykane, ale nasza drużyna będzie się składać z najlepszych uczniów w naszej klasie. - Zmarszczył delikatnie brwi w namyśle. - Jednak podejrzewam, że chcieli połączyć nas według przyszłych misji, tematycznie, że tak powiem.

- Czyli... Z Naruto? - zdziwiła się.

Sasuke uśmiechnął się lekko do niej i kiwnął głową, jednak zaraz spoważniał, zatapiając się w rozmyślaniach. Sakurze to nie przeszkadzało, gdyż poszła w jego ślady.

Takie synchronizacje często im się zdarzały, być może właśnie dlatego tak dobrze się dogadywali.

"Naruto, hm?". Sasuke nie do końca wiedział, co myśleć o tajemniczym blondynie. Z jednej strony wiedział, że Uzumaki czasami mu pomaga, a rywalizacja między nimi (a przynajmniej czarnowłosy uważał, że takowa istnieje) dawała dobre rezultaty i wiele motywacji do ciężkiej pracy. Z drugiej strony ta cała zagadkowość i, w pełni zasłużone, celujące oceny z każdego przedmiotu (o ile nie liczyć tych niesprawiedliwe zaniżanych - niektórzy nauczyciele zdawali się darzyć Naruto nieskrywaną nienawiścią, której ujściem najwyraźniej było odejmowanie punktów za złe spojrzenie czy wzięcie oddechu w nieodpowiednim momencie, co było fenomenem zagadkowym i irytującym, choć sam Naruto zdawał się zupełnie nie zwracać na to uwagi) denerwowały go i raniły jego uchihowską dumę. Ale tutaj następował powrót do pozytywów, gdyż co mogło go bardziej zmotywować niż wysoko postawiona poprzeczka i to tuż przed jego nosem?

Sasuke ponownie skupił wzrok na Sakurze i poczekał aż również i ona skończy swoje rozmyślania.

- W poniedziałek będzie zapoznanie z naszym jouninem - poinformował, wstając. - To widzimy się pojutrze i obiecuję, że tym razem wygram.

- Ta, jasne! Twój poker face ma się nijak do moich umiejętności aktorskich! Nawet jeśli to właśnie w pokera gramy. - Zachichotała i umilkła na chwilę. - Pozdrów ode mnie Itachiego. Kto by się spodziewał, że drugi raz w tak krótkim czasie będzie miał dzień wolny, huh? - Uśmiechnęła się.

Naruto... Dlaczego?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz