5

104 11 4
                                    

~Schi~

Krzyknęłem z przerażenia. Przede mną stał lis.Podszedł do mnie ocierając się o moją dłoń
Jego futro było ciepłe ale nie parzyło mnie.
Dotknęłem liska. Jego futro wyglądało jakby jarzyło się ogniem ale nie parzyło. Głaskałem go po głowie a po policzkach dalej leciały mi łzy. Od tego zwierzęcia biło dziwne ciepło. Gdzieś ja już to ciepło czułem. Nagle mi się przypomniało! Spojrzałem uśmiechniety na lisa.
-To ty...

~Lee~
Zamieniłem się z powrotem w człowieka i usiadłem obok
-owszem.
~Schi~
Patrzyłem na to nie dowierzajac.
-Jak?-spytałem patrząc na chłopaka zdziwiony. Pierlwszy raz coś takiego widze...
-Mam moc ognia
Tak jak ty lodu-powiedział.
Patrzyłem chwile na chłopaka po czym przeniosłem mój wzrok na moje ręce. Moc lodu? Czy to właśnie dlatego mam te wszystkie zdolności? Tyle pytań cisnęło mi się na usta. Nie wiedziałem od czego zacząć.
-Moc lodu?? Przecież nie ma czegoś takiego jak magia.-odezwalem się i spojrzałem na chłopaka.
-Jest
Pokaż mi ręce Schi-rzekł cicho.
Zamiast posłuchać chłopaka skuliłem się i odsunęłem na bezpieczną odległość.
-Czemu mam Ci zaufać? Nawet nie znam twojego imienia...
-Jestem Lee
Cóż nie wiem czy masz wyjście
Możesz zawsze zostać z twoją popapraną rodzinką.- powiedział i spojrzał na mnie badawczo.Otworzyłem buzie ale zaraz ją zamknęłem. On ma racje! Jak chce sie wydostać stąd musze mu zaufać. Westchnęłem głęboko.
-No dobrze.-wysunęłem przed siebie obie ręce. Poczułem w sercu zimno. Chłopak przytulił mnie dając mi swoje ciepło. To było takie kojące. Zadrżałem z zimna. Dziwne chyba powinienem czuć ciepło. Odwzajemniłem uścisk. Trwaliśmy tak przez chwile kiedy się od siebie odsunęliśmy westchnęłem i powiedziałem.
-No dobra. Proponuję żbyśmy zaczeli od początku. Mam na imie Schi Karter.- podałem mu dłoń z uśmiechem.
-Lee Young-potrząsnął nią lekko.-Chcesz się z tąd wyrwać?- spytał.
-O niczym innym nie marze!-powiedziałez zgodnie z prawdą. Przyjrzałem się jeszcze raz chłopakowi. Dopiero teraz zauważyłem bandaże na jego rękach.
-Po co to?-spytałem wzkazując na nie głową. Chłopak ściągnął bandarze pokazując czerwoną od poparzeń skure.
-Kto Ci to zrobił?-spytałem. Przejechałem ręką po oparzeniach lekko je zamrażając. Kiedy chłopak chciał wyrwać się trzymałem go mocniej i zamroziłem jego skure. Nie wiedziałem jak to robie ale nie przestawałem...
-Mhm... Boli- jęknął.
-Już kończe spokojnie.-powiedziałem i ruchem ręki pozbyłem się lodu. Po oparzeniach nie zostało nawet śladu. Uśmiechnęłem się zadowolony z mojego czynu. Wiedziałem że teraz to chłopaka bedzie bolało ale przynajmniej pozbyłem sie jego ran.
-Gotowe.-powiedziałem odsuwając się od niego i uważnie obserwując jego reakje
-Dziękuję bardzo~
To co?idziemy?
Pakuj co potrzebujesz i uciekamy stąd!- powiedział a ja skamieniałem.
-Zaraz co? Teraz!?

~Lee~
-A ile chcesz czekać?-w tym momencie usłyszałem jak otwierają się drzwi od pokoju
-Patrzcie-warknął jeden z jego braci-znowu jest tu ten dziwak który wtedy go bronił
Zerwałem się szybko i rzuciłem na nich ale poczułem jak słabnę
Nie byłem w stanie rozgrzać rąk
Było mi zimno
Widocznie tak działało na mnie jego zamrożenie skóry
Chwycił mnie i trzasnął mną z całej siły o ścianę
Została na niej smuga mojej krwi
Potem kopał po brzuchu i żebrach
Krew zaczęła mi ciec z ust
Upadłem na podłogę bez siły
Traciłem ją
Nie mogłem ani wytworzyć ognia ani się bronić.
***************************************

Tak więc jak sami widzicie powracam! Postaram się rozdziały wrzucać co tydzień ale nic nie obiecuję. Szkoła daje mi wycisk! U was też tak jest? No dobra. Mam nadzieję że się spodobało. Jak myślicie co się teraz stanie? Licze na kwiazdki i komentarze.
Bye!

Ogień i Lód /yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz