http://www.youtube.com/watch?v=WOMdMrLoAdw
Czasami nie wiemy, czy jest sens wstać rano. Czy jest sens iść do szkoły, robić te wszystkie szare, codzienne, monotonne rzeczy i znów kłaść się spać. Czasami szukamy wskazówek, by sens odnaleźć. Ale często przy tym gubimy samych siebie.
Wyskoczyła z łóżka jak rakieta, prosto do toalety. To był prawdopodobnie jej najszybszy prysznic w życiu. Nie wysuszyła do końca włosów, dlatego spięła je w byle jakiego koka. Wskoczyła w pierwsze lepsze ciuchy i zabierając torbę, zbiegła na dół.
Ethan ubierał już buty w przedpokoju.
- Poczekasz na mnie? - spytała, zatrzymując się na ostatnim schodku.
Brunet kiwnął głową i wstał.
Wzięła jakąś pierwszą lepszą bagietkę i ruszyła za bratem do garażu.
Dziś wszystko było pierwsze lepsze i byle jak. Takie konsekwencje spóźnienia.
- Wiadomo coś już o tym włamaniu? - zapytała, zapinając pas.
- Nie. Wiemy tylko, że był sam. I zabrał całą dokumentację. Więc może mieć twój numer. - ostrzegł ją spojrzeniem.
Po plecach Courtney przeszły ciarki. Będzie miała dziś dużo roboty...
Nie odzywali się całą drogę. Dopiero gdy wysiadali z samochodu brunetka znów zadała pytanie.
- Długo wczoraj tam byłeś?
- Tylko na chwilę. Widziałem, że poznałaś już Styles'a. - rzekł zadziornie.
Dziewczyna uniosła brew.
- Kogo?
- Court! - usłyszała głos za sobą.
Cały czas jednak wpatrywała się w brata, który zabierając plecak i zamykając samochód wciąż miał zadziorny uśmiech na twarzy. Poczuła szarpanie za ramię, więc musiała się odwrócić.
- Cześć! - krzyknęła Avery, całując ją w policzek.
Kątem okna zauważyła, że jej brat odchodzi.
- Ethan! - zawołała za nim.
Nawet się nie odwrócił, nic nie powiedział. Uniósł tylko dłoń w geście pożegnania. Westchnęła i przeniosła wzrok na przyjaciółkę.
- Jak tam? - zapytała, a na twarzy blondynki natychmiast wyrósł promienny uśmiech.
- O matko, wczoraj było BO-SKO! - uniosła wzrok do góry, a jej ton był przepełniony zachwytem.
Ruszyły w stronę szkoły.
- A co się stało z Dave'em ? - Courtney uniosła brew.
- Boże, zasrany gówniarz, nic więcej. - Avery przewróciła oczami.
Ich uwagę przykuły chichoty i głośne szepty sprzed szkoły. Zwarta drużyna cheerleaderek wskazywała palcami na jeden z samochodów na parkingu. Courtney i Avery podążyły wzrokiem w tamto miejsce.
Blondynka szerzej otworzyła oczy z zachwytu. Brunetka natomiast uniosła brwi w zdziwieniu.
Z czarnego samochodu wysiadł Harry. Miał na sobie czarne spodnie, biały t-shirt, a na ramieniu przewieszoną czarną bluzę. Założył czarne okulary przeciwsłoneczne na nos, zabrał czarna torbę z tylnego siedzenia i ruszył w stronę szkoły.
Ileż tej czerni nieprawdaż?
Cheerleaderki natychmiast zaczęły poprawiać włosy i spódniczki. Zadzwonił dzwonek, ale najwyraźniej go zignorowały, bo cały czas wpatrywały się w nadchodzącego chłopaka. On, nic nie robiąc sobie z tego, że jest tak adorowany, przeszedł między nimi i wszedł do budynku. Dziewczyny pobiegły za nim.
CZYTASZ
The Mask - Harry Styles Fanfiction
FanfictionCzy lepiej jest być nienawidzonym, za to, kim się jest na prawdę, czy lepiej jest być kochanym, za to, kim się nie jest?