Rozdział 4

284 20 0
                                    

http://www.youtube.com/watch?v=WOMdMrLoAdw

Czasami nie wiemy, czy jest sens wstać rano. Czy jest sens iść do szkoły, robić te wszystkie szare, codzienne, monotonne rzeczy i znów kłaść się spać. Czasami szukamy wskazówek, by sens odnaleźć. Ale często przy tym gubimy samych siebie.

Wyskoczyła z łóżka jak rakieta, prosto do toalety. To był prawdopodobnie jej najszybszy prysznic w życiu. Nie wysuszyła do końca włosów, dlatego spięła je w byle jakiego koka. Wskoczyła w pierwsze lepsze ciuchy i zabierając torbę, zbiegła na dół.

Ethan ubierał już buty w przedpokoju.

- Poczekasz na mnie? - spytała, zatrzymując się na ostatnim schodku.

Brunet kiwnął głową i wstał.

Wzięła jakąś pierwszą lepszą bagietkę i ruszyła za bratem do garażu.

Dziś wszystko było pierwsze lepsze i byle jak. Takie konsekwencje spóźnienia.

- Wiadomo coś już o tym włamaniu? - zapytała, zapinając pas.

- Nie. Wiemy tylko, że był sam. I zabrał całą dokumentację. Więc może mieć twój numer. - ostrzegł ją spojrzeniem.

Po plecach Courtney przeszły ciarki. Będzie miała dziś dużo roboty...

Nie odzywali się całą drogę. Dopiero gdy wysiadali z samochodu brunetka znów zadała pytanie.

- Długo wczoraj tam byłeś?

- Tylko na chwilę. Widziałem, że poznałaś już Styles'a. - rzekł zadziornie.

Dziewczyna uniosła brew.

- Kogo?

- Court! - usłyszała głos za sobą.

Cały czas jednak wpatrywała się w brata, który zabierając plecak i zamykając samochód wciąż miał zadziorny uśmiech na twarzy. Poczuła szarpanie za ramię, więc musiała się odwrócić.

- Cześć! - krzyknęła Avery, całując ją w policzek.

Kątem okna zauważyła, że jej brat odchodzi.

- Ethan! - zawołała za nim.

Nawet się nie odwrócił, nic nie powiedział. Uniósł tylko dłoń w geście pożegnania. Westchnęła i przeniosła wzrok na przyjaciółkę.

- Jak tam? - zapytała, a na twarzy blondynki natychmiast wyrósł promienny uśmiech.

- O matko, wczoraj było BO-SKO! - uniosła wzrok do góry, a jej ton był przepełniony zachwytem.

Ruszyły w stronę szkoły.

- A co się stało z Dave'em ? - Courtney uniosła brew.

- Boże, zasrany gówniarz, nic więcej. - Avery przewróciła oczami.

Ich uwagę przykuły chichoty i głośne szepty sprzed szkoły. Zwarta drużyna cheerleaderek wskazywała palcami na jeden z samochodów na parkingu. Courtney i Avery podążyły wzrokiem w tamto miejsce.

Blondynka szerzej otworzyła oczy z zachwytu. Brunetka natomiast uniosła brwi w zdziwieniu.

Z czarnego samochodu wysiadł Harry. Miał na sobie czarne spodnie, biały t-shirt, a na ramieniu przewieszoną czarną bluzę. Założył czarne okulary przeciwsłoneczne na nos, zabrał czarna torbę z tylnego siedzenia i ruszył w stronę szkoły.

Ileż tej czerni nieprawdaż?

Cheerleaderki natychmiast zaczęły poprawiać włosy i spódniczki. Zadzwonił dzwonek, ale najwyraźniej go zignorowały, bo cały czas wpatrywały się w nadchodzącego chłopaka. On, nic nie robiąc sobie z tego, że jest tak adorowany, przeszedł między nimi i wszedł do budynku. Dziewczyny pobiegły za nim.

The Mask - Harry Styles FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz