Byłam w beznadziejnym humorze. Nie wiedziałam dokładnie dlaczego. Czasem po prostu nadchodziły takie dni, podczas których miałam ochotę iść spać i nie robić nic więcej. Wszystko mnie dzisiaj irytowało już od samego rana. Tata wylał kawę na moją ulubioną koszulę, więc na szybko musiałam się przebrać. Dziewczyny ciągle gadały mi coś o wyborach. Nauczyciel angielskiego wziął mnie do odpowiedzi, której nawet nie zaliczyłam. Jack ciągle coś ode mnie chciał, a ja naprawdę nie miałam ochoty nawet na rozmowy z nim. W dodatku skończyły się frytki w szkolnym bufecie, więc musiałam wziąć jakąś surówkę, a mama zrobiła mi awanturę za jakąś pierdołę. Teraz w końcu mogłam odpocząć od tego wszystkiego. Był piątek, ja leżałam w łóżku i zamierzałam właśnie obejrzeć jakiś film. Zastanawiałam się, czy był w ogóle jakiś sens tego, bo byłam cholernie, cholernie zmęczona po całym tygodniu szkoły.
Do pokoju wślizgnął się po cichu Nate. Zrzucił z siebie kurtkę, a z kieszeni dżinsów wyjął telefon, klucze oraz drobniaki.
- O, nie śpisz? - zapytał, kiedy mnie zobaczył.
- A da się spać z otwartymi oczami? - mruknęłam wpatrzona w ekran laptopa.
- Co robisz?
- Leżę? - odparłam pytająco zirytowana głupimi pytaniami brata.
- Widzę, że z tobą się nie da dzisiaj porozmawiać - stwierdził i wywrócił oczami.
Nathan wszedł do łazienki, a ja nadal szukałam jakiegoś filmu.
- Oglądasz ze mną? - zapytałam głośno, a chłopak znowu pojawił się w pokoju.
- A co oglądasz? - Rzucił się na łóżko obok mnie - I gdzie Tyler?
- Jakiś film. Powiedział, że wróci późno, bo ogarnia jakiś projekt i się chce spotkać z nowymi kumplami. Ma teraz dużo zaległości. - Wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Wziął się w garść? Daj to, bo przecież ty nic normalnego nie znajdziesz - powiedział, zabierając mi komputer.
- Ej, to nieprawda! - krzyknęłam oburzona.
- Ta, a kto ostatni znalazł taki super film Atak pająków?! Boże, żałuję, że nie mogę cofnąć czasu, by tego nie oglądać!
- Dobra, odwal się - warknęłam, bo zabrakło mi sensownego argumentu - Tak, trochę się ogarnął - przytaknęłam po chwili, wracając do tematu Tylera.
Z tego, co wiedziałam, kuzyn wziął się w garść. Rozglądał się za jakąś pracą, miał w miarę dobre oceny i nie bił się na każdej przerwie z byle kim. Musiałam przyznać, że byłam z niego naprawdę dumna.
Nate wybrał jakiś thriller, w którym przystojny główny bohater poszukuje swojej ukochanej. Był to naprawdę ciekawy film, ale już po kwadransie nie wytrzymałam. Oparłam się o ramię brata i ziewnęłam przeciągle, przymykając powieki. Nawet nie zorientowałam się, kiedy usnęłam.
Śnił mi się Jack, co było bardzo dziwne. Był naprawdę szczęśliwy, śmiał się z czegoś. Nie miał na sobie koszulki, a jego włosy podtrzymywała różowa bandamka, w której wyglądał słodko.
- Aria, Aria!
Szturchnięcia nie dały mi spać, więc niechętnie otworzyłam oczy. W myślach ciągle miałam obraz chłopaka. Rozejrzałam się dookoła. Film nadal trwał, w pokoju panowała ciemność, a Nathan krzyczał nade mną.
- Co? - mruknęłam niezadowolona.
- Twój telefon - powiedział, a ja dopiero wtedy zorientowałam się, że ktoś do mnie dzwonił.
Spojrzałam na zegar. Była prawie jedenasta. Kto był takim idiotą, że dzwonił do mnie w piątek o tej porze? Wzięłam komórkę do ręki. Nessie.
- Czy ty jesteś normalna, dzwoniąc do mnie o tej porze? - zapytałam zaspanym głosem.
- Aria, pomóż nam! - Usłyszałam zapłakany ton przyjaciółki i od razu podniosłam się z łóżka, przytomniejąc.
W tle usłyszałam głośne krzyki oraz coś jeszcze, ale nie wiedziałam co.
- Van, co się stało?
- Aria, proszę, zabierz nas stąd! - mówiła, ciągle płacząc, a mi się krajało serce.
- Nessie, gdzie jesteś? - spytałam roztrzęsiona.
- Ymm... To chyba Read Street! Proszę, pospiesz się!
- Zaraz będę - obiecałam i rozłączyłam się bez słowa.
Na swoją piżamę, która składała się z krótkich, futrzanych spodenek w kolorze pudrowego różu oraz bluzy z pomponami, oraz uszami przy kapturze do kompletu, założyłam czarną bluzę brata sięgającą mi do kolan.
- Co się dzieje? - zapytał Nathan.
- Coś z Vanessą, jest na Read Street - odparłam, zakładając trampki.
- Jechać z tobą?
- Dam sobie radę - uśmiechnęłam się smutno i prawie że wybiegłam z pokoju.
Pokonałam schodki, a w salonie ujrzałam rodziców, którzy oglądali jakiś nudny program przyrodniczy.
- A gdzie ty się wybierasz, Ario? - spytał tata, bacznie mi się przyglądając.
Musiałam wyglądać komicznie.
- Mogę jechać do Charlie? To ważne! - pisnęłam, szybko wymyślając jakieś kłamstwo.
- Oszalałaś? O tej porze się śpi - warknęła mama, a ja wywróciłam oczami.
- Mamo, proszę, Lottie mnie potrzebuje. Jej rodzice znowu się pokłócili, tym razem o opiekę nad Charlie, potem obydwoje gdzieś pojechali, a ona jest załamana i płacze! Mamo, proszę, to moja przyjaciółka - skłamałam.
Wiedziałam, że za wykorzystywanie złej sytuacji rodzinnej Lottie, pójdę do piekła. Ale musiałam to zrobić, by pomóc Vanessie. Nie wiedziałam, co się stało, ale byłam przerażona jej zachowaniem.
- Aria, rozmawialiśmy na ten temat - przypomniała mi rodzicielka.
- Mamo, proszę. Wiesz, jaka ona jest - powiedziałam spokojnym, smutnym tonem.
Nastała chwila ciszy, podczas której rodzicie patrzyli na siebie, głęboko się nad czymś zastanawiając.
- Jedź - westchnął w końcu tata - Weź mój samochód. Tylko proszę, uważaj na siebie.
- Jasne, dziękuję, kocham was! - pisnęłam szybko.
Zgarnęłam z korytarza kluczyki i wybiegłam z domu, głośno trzaskając drzwiami. Odpaliłam auto i od razu wcisnęłam gaz do dechy. Read Street nie znajdowało się daleko, raptem kwadrans przy dobrej drodze.
Byłam naprawdę przestraszona. W co mogła wpakować się Nessie? I z kim ona była? Co takiego działo się na Read Street? Skądś kojarzyłam nazwę tej drogi, ale kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Miałam przeczucie, że to nie była żadna błahostka. Latynoska zawsze była spokojna i nawet w najtrudniejszych sytuacjach świetnie sobie radziła z emocjami. A teraz była zapłakana, roztrzęsiona i przestraszona.
Nim się obejrzałam, już wjeżdżałam na odpowiednią ulicę. Zatrzymałam się przy najbliższym zjeździe. Gdzie miałam dalej jechać? Może Van była na jakiejś imprezie? Wybrałam numer do niej, ale odezwała się tylko poczta głosowa.