Rozdział 10

5.7K 187 15
                                    

Nick

Chciałem jeszcze spytać o coś Jessice, ale poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem z niej telefon i odebrałem.

-Słucham.

-Gdzie Pan jest?

-Jesteśmy na placu zabaw koło szkoły.

-Już zaraz przyjdę.

-Dobrze.

Rozłączyłem się.Popatrzyłem na dziewczynkę która już się nie bujała tylko siedziała na huśtawce i patrzyła w ziemię.Podszedłem do niej i kucnąłem przed nią.

-Zaraz przyjdzie tutaj Pan Steven i zabierze ciebie do domu.

-Dobrze, a dlaczego nie pojadę z tobą do domu?

-Ja wrócę do szkoły po Michaela i przyjadę z nim do domu.

-Mhmm.

Po kilku minutach przyszedł Steven i zabrał Jess ze sobą.Ja wróciłem do szkoły i podszedłem do klasy w której były dzieci.W środku były cztery młode kobiety i ta stara baba.Gdy mnie zobaczyła podszedła do mnie i tylko powiedziała.

-Chłopiec jest w toalecie i nie chce z nikim rozmawiać.

I odeszła.Od razu udałem się do najbliższej łazienki.Podszedłem do pierwszej kabiny i otwarłem ją bez problemu.Następne kilka tak samo otworzyłem bez problemu, aż dotarłem do ostatniej.Wiedziałem już, że on tam jest.Usiadłem pod nią.

-Mike wiem, że tam jesteś.Proszę wyjdź i porozmawiaj ze mną.

Nic nie odpowiedział.Tylko słyszałem zaciągania nosem po płaczu który na pewno nie dawno się skończył.Odezwał się po raz kolejny.

-Nigdy was ode mnie nie zabiorą.Za bardzo mi na was zależy.

Po chwili usłyszałem jak zamek w kabinie się przekręca, a z środka wychodzi Michaela z opuchniętymi i czerwonymi oczkami.

-Nie oddasz nas nigdy?

-Nie oddam was.

-Tęsknisz za Samanthą?

-Tak i to bardzo.

-Jeśli chcesz wiedzieć to Sam was nie zostawiła.

-A gdzie ona jest?

-Teraz nie może się wami zająć , ale za nie długo wszyscy będziemy razem.

-Dobrze.

-Teraz jedziemy do domu, a później gdzieś pojedziemy razem.

-Mhmm.

Wziąłem małego na ręce i wyszedłem z nim.Podszedłem tylko na chwilę pod klasę w której były dzieci.Od razu wyszła z niej ta młoda dziewczyna która się mnie przestraszyła.W ręku trzymała plecak chłopczyka.Podszedłem do niej, a chłopiec, gdy ją zobaczył obrócił się i uśmiechnął się do niej.

-Do widzenia Pani Amando.

-Do jutra Michael.

Dziewczyna podała mi jego torbę i pomachała na pożegnanie jemu.

-Lubisz tą Panią Michael?

-Tak.

-A dlaczego?

-Jest bardzo miła,uśmiecha się i lubię jak mnie zawsze przytula.

-To dobrze.

-A gdzie jest Jessica?

-Jest z Panem Stevenem.

-To jest ten Pan co zawoził nas do szkoły.

-Mhmm.

You'll also like

          

Gdy podszedłem do auta poprosiłem Michaela by mnie puścił i stanął koło drzwi.Od kluczyłem je i otworzyłem z tyłu.Dziecko weszło do środka i zapiąłem go pasami.

-Panie Nick?

-Wystarczy Nick.

-Dobrze.

-O co chodzi?

-Nie mogę tak jeździć.Muszę mieć fotelik.

-Wiem o tym, ale na razie będziesz musiał jeździć tak.

-Jutro pojedziemy do sklepu i wybierzecie sobie fotelik jaki będzie sobie chcieli.

-Siostra jak się dowie, że Pan na nas wydaje pieniądze będzie krzyczeć.-powiedział nie pewnym głosem

-Spokojnie Michael.Siostra nie będzie na mnie krzyczeć, bo wszystko jej wyjaśnię.

-Rozumiem.

Po zapięciu go wykonałem jeszcze telefon do domu by Mira powoli przygotowała stół do posiłku i odpaliłem auto.W trakcie powrotu do domu napotkaliśmy na niewielki korek w który staliśmy z dziesięć minut.Po drodze śpiewaliśmy piosenki z radia i rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach.Po ponad dwudziestu minutach byliśmy w domu.Pierwszy wysiadłem z auta i podszedłem do tylnich drzwi.Otworzyłem je i odpiąłem pasy by mógł wysiadł z pojazdu.Mały powolutku wyszedł z środka i założył na plecy swój plecaczek w samochodziki.Zamknąłem drzwi i zacząłem iść w kierunku domu.Po drodze złapał moją wielką dłoń w swoją drobną rączkę.Poczułem się wtedy jak rodzic ze swoim dzieckiem.Po otwarciu drzwi od razu usłyszałem śmiechy Jessici i Lucy.W przedpokoju ściągnęliśmy buty które wsadziłem do szafki z butami.Mały od razu wbiegł do salonu, a ja za nimi.Widok jaki tam zastałem był dla mnie nie codzienny.Steven trzymał na rękach małą Lucy która ciągnęła go za długie blond włosy, a młodsza siostra Sam się z niego śmiała.

-Mówiłam ci wujek, że Lucy kocha ciągnąć za włosy.

-Teraz ci wierzę mała księżniczko.

-Nie jestem mała!

Powiedziała swoim obrażonym głosem i tupnęła nóżką o podłogę, a po chwili pobiegła w kierunku kuchni.

-Widzę Steven, że znalazłeś swoją nową miłość.

-To nie jest moja zwykła miłość ta mała zawładnęła moim sercem jak ta księżniczka która się na mnie obraziła.

-Właśnie widziałem.-powiedziałem to hamując śmiech

-To nie jest śmieszne!

-Ja się nie śmieje.

-Wcale.

-Wiesz za ile będzie gotowy obiad?

-Chyba za piętnaście minut.

-To dobrze, bo muszę porozmawiać z bliźniakami.

-A o czym chcesz porozmawiać? - powiedział cicho Michael

Mały stał w przejściu do kuchni i patrzył się na mnie jakby się zaraz miał rozpłakać.

-O tym, gdzie jedziemy?

-Czyli nie chcesz nasz się pozbyć?-spytała się mnie Jessica która stała przy Michaelu i trzymała go za rękę.

-Nie oddam was nigdzie!

-Nie okłamujesz nas?

-Nie.

-Kochasz nas?

-Tak kocham was.-powiedziałem pewnym głosem

-Kłamiesz!!! - krzyknął Michael

Miliarder i Nieidealna DziewczynaWhere stories live. Discover now