I think I'm finally clean...

186 15 12
                                    

-Tommy! Gdzie jesteś?!- krzyczałam biegając po domu. Za 30 minut mieliśmy być na lotnisku a ja biegam od łazienki do sypialni szukając mojego faceta.

-Tom do cholery! Zaraz się spóźnimy na samolot!

-Skarbie nie denerwuj się tak- mruknął wychodząc z łazienki w samych spodniach od dresu- zdążymy- dodał całując mnie lekko w usta.

-O nie nie nie....nie ma tak Hiddleston! Nic za darmo!- śmiejąc się odepchnęłam go od siebie.
-Zdejmuj te dresy i załóż coś przyzwoitego bo naprawdę musimy jechać!

-Oh czyli nagle się cieszysz na ten wyjazd? A tak się broniłaś....-zaśmiał się wciągając na siebie
t-shirt z logiem Marvela.
Pieprzony lizus.
Nie ważne co ma na sobie ja i tak uważam go za najprzystojniejszego mężczyznę na świecie.
Mojego mężczyznę.

-Ashley, skarbie słuchasz mnie?- spytał wybudzając mnie z transu. Przy nim to często tak mam ale co się dziwić.

-Przepraszam, możesz powtórzyć?

-Pytałem o piątkową galę na którą mamy pójść jak już będziemy na miejscu. Pamiętaj, że jeśli zmienisz zdanie co do towarzyszenia mi na niej to nic się nie stanie. Nie będę Cię do niczego zmuszać- posłał mi najpiękniejszy uśmiech na świcie. Najpiękniejszy bo specjalnie dla mnie.

-Powiedziałam już, że z chęcią z tobą pójdę. Zresztą nie wybrałam sobie tej sukienki na nic. Kosztowała tyle co moje mieszkanie w Polsce więc nie chcę jej zmarnować.

-A właśnie. Nie podziękowałaś mi jeszcze wystarczająco za tą suknię kotku- zbliżył się do mnie.

-Seks tak?-zaśmiałam się widząc jego niezrozumienie. Jestem w związku z Tomem miesiąc. Oboje nie chcemy się spieszyć. Chcemy wszytko zrobić po kolei przez co nie spieszno nam do kochania się. Oboje przeszliśmy już przez różne związki do których nie chcemy wracać. Mamy pewne etapy życia za sobą i tego chcemy się trzymać. Może uda nam się na nowo doznać tego prawdziwego uczucia pomiędzy ludźmi. Wystarczy tylko mieć czas na wszytko....

-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło- powiedział patrząc mi w oczy- przecież chcemy chociaż raz zrobić to tak jak należy.

-No tak, co nie zmienia faktu że za 20 minut nasz samolot do Australii ucieknie a tego chyba oboje nie chcemy- szybko zamknęłam swoją walizkę. Spakowałam jeszcze telefon do torebki i z okularami przeciwsłonecznymi powitałam Londyński poranek.

Stałam z Tomem przed domem czekając na taksówkę. Było przed 7 rano. Jak na wrzesień było cholernie zimno.

-A ty jak zwykle nie potrafisz spojrzeć na termometr?- podszedł do mnie Tom i nakrył mnie swoją bluzą- no jak z dzieckiem-zaśmiał się za co dostał odemnie w ramię.

--W samolocie--

Siedziałam oparta plecami o Toma. Wpatrywałam się w chmury otaczające nas z każdej strony. Leciałam już samolotem i to nie raz ale ten widok zawsze mnie zachwyca.

-Ash- Lubiłam gdy tak na mnie mówił. Odwróciłam się do niego napotykając jego piękne oczy wpatrujace się we mnie. Za każdym razem gdy tak na mnie patrzył czułam się jakby próbował czegoś we mnie szukać.
-Cieszę się, że jesteś. Tu, teraz ze mną.

-Tom ja też cię kocham-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

-Tak, tak ja ciebie też ale nie o to mi chodzi. Cieszę się, że razem tam lecimy...czuję, że to dużo zmieni w naszym życiu- powiedział szukając w moich oczach innego myślenia.

-Też tak myślę Tom. Myślę, że wkońcu przekonamy się co dalej-posłałam mu lekki uśmiech- boję się naszej przyszłości ale wiem, że nie minie nas to.

-Nie masz się czego bać kochanie. Ważne że jesteśmy razem a nasza przyszłość będzie wspaniała. Obiecuję- nic więcej nie musiał mówić by mnie do tego przekonać.

-Make Her His-T.H [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz