Rozdział 12

259 12 6
                                    

Jak mogę być zdrowa? Przecież to nie ma sensu. Nie czuję żadnej różnicy, a nawet jest gorzej. O co w tym wszystkim chodzi? Musi istnieć jakieś wyjaśnienie. Czyżby lekarze się mylili?

Mogłabym tak się zastanawiać godzinami, ale nie chciałam tracić na to czasu. Teraz kolej na trening. Pora na sprawdzenie moich umiejętności. Dawno już nie czułam takiej swobody. Skoro teoretycznie jestem zdrowa, nic się nie stanie jeśli potrenuje trochę intensywniej.

 Od razu zaczęłam. Czułam się niesamowicie. Dobrze było znowu poczuć wiatr w włosach, kopać piłkę. To uczucie, którego nie da się opisać. Kochałam grać i nic nie jest w stanie powstrzymać mnie od gry.  W pewnej chwili straciłam równowagę i piłka wyleciała poza teren boiska. Chciałam iść w tamtą stronę lecz zauważyłam jakąś starszą panią stojącą niedaleko boiska. Chyba mnie obserwowała. Podeszłam do niej. Chciałam już wziąć moją własność i wrócić do treningu, lecz zatrzymał mnie głos kobiety.

– Witaj Mei. – odparła spokojnie.

– Zna mnie pani? – byłam bardzo zaskoczona.

– Oj wiem o tobie bardzo dużo. Jestem pewna, że ty też mnie znasz, tylko zapomniałaś. Masz prawo. Ostatni raz widziałam cię jak byłaś małą dziewczynką. – widząc mój zdezorientowany wyraz twarzy postanowiła przejść do sedna – Jestem twoją babcią.

– Moją babcią? Tą babcią, która mnie porwała i zabiła moją matkę? – powoli odsuwałam się do tyłu lecz to nic nie dawało, ponieważ ona przybliżała się – Nie podchodź.

– Skarbie. Nie musisz się mnie bać. Nie zrobię ci krzywdy. – Jak mam się jej nie bać? Obca kobieta mówi mi, że jest moją babcią. W dodatku zabiła mi matkę. Może przyszła zabić teraz mnie? Rozejrzałam się dookoła. Jeżeli odwrócę jej uwagę możliwe, że uda mi się uciec.

– Mam tobie zaufać? Zamordowałaś swoje własne dziecko! Jesteś potworem. Zapomnij.

– Mogę ci pomóc z twoimi problemami. 

– Jakimi problemami? Nie mam żadnych problemów, z którymi mogłabyś mi pomóc.

– Tak? A twoja choroba?

– Skąd niby o niej wiesz?

– Bo wiem kim jesteś.

– Tak? To niby kim jestem bo sama nie wiem.

– Jesteś naznaczona.

– Że co jestem? Jeśli masz tak żartować to lepiej żebyś odeszła i nie wracała.

– Oj, kochanie. Ty nic nie rozumiesz. A jak powiem ci, że umiem wyleczyć to co twoi lekarze nazywają chorobą.

– Skąd niby wiesz, że potrafisz?

– Ponieważ wielu było przed tobą. Uczyłam innych jak kontrolować i używać swoich mocy. Musisz też wiedzieć, że nasza rodzina jest wyjątkowo obdarzona niezwykłymi zdolnościami. Ja potrafię rozpoznać naznaczonego po specyficznej bliźnie na szyji.

– Chyba oszalałaś, że ci uwierzę. Skąd mam mieć pewność, że mówisz prawdę? Może tylko czekasz, aby zwabić mnie i zrobić to samo co mojej mamie. Nawet jeśli jesteś moją babcią to nie zmienia faktu, że dla mnie jesteś potworem i morderczynią. - po tych słowach zaczęłam oddalać od tego miejsca jak najszybciej. 

Nie wierze. Ta chora psychopatka jeszcze ma czelność ze mną rozmawiać i gadać o jakimś cudownym sposobie leczenia. Aż nie chce mi się wierzyć w jej głupotę.

Po chwili musiałam się zatrzymać, żeby odetchnąć. Rozejrzałam się dookoła. Przez to wszystko nie zauważyłam, gdzie biegłam. Nie poznawałam tej okolicy. Poczułam jak narasta we mnie uczucie bezsilności. Wszystkie emocje, które dusiłam w sobie nagle dały o sobie znać. Oparłam się o najbliższą ścianę i pozwoliłam łzą popłynąć. Czemu to przytrafia się akurat mi? Nie mogłabym być zwyczajną nastolatką bez żadnych problemów? Wpatrywałam się w piłkę w moich rękach, gdy gram odrywam się od rzeczywistości. Jest to jedyna rzecz, która pozwala mi przetrwać to. Jak długo jeszcze będę mogła grać? 


☆☆☆

Nie wiedziałam ile tak siedziałam, ale postanowiłam udać się do domu. Otarłam twarz z łez i ruszyłam w stronę dźwięku fal w oddali. 

Gdy dotarłam do domu, zachodziło już słońce. Po wejściu zastałam mojego ojca w salonie.

– Gdzie byłaś tyle czasu? – zapytał ruszając w moją stronę.

– Trenowałam. – odpowiedziałam i wyminęłam go, kierując się do mojego pokoju.

– Martwiliśmy się. Nie zjesz obiadu? – próbował mnie zatrzymać. 

– Nie jestem głodna. – kolejna próba oddalenia się. Niestety nie udana.

– Nic nie jadłaś przez cały dzień i nie jesteś głodna? Nie żartuj sobie. Nie dawno byłaś w szpitalu, cały dzień spędziłaś na trenowaniu i jeszcze głodzisz się. Jak tak dalej będziesz postępować to znowu wrócisz do tego miejsca i już z niego tak szybko nie wyjdziesz. 

– Teraz zaczynasz się przejmować. Jakoś przez większość mojego życia nie interesowałeś się moim zdrowiem. Może to przez Kim? Po jej śmierci nagle obudziło się w tobie ojcostwo? Nie ważne jak bardzo będziesz się starał nic nie naprawi tego, że nas porzuciłeś. Gdybym wtedy nie przyszła do ciebie, to nadal byś udawał, że nie istniejemy. 

– Wiesz, że to nieprawda.

– Ja już nie wiem co jest prawdą. Wiem tylko, że muszę ochronić Emi. Nie pozwolę jej przejść przez to samo co ja. Ona na to nie zasługuje. 

– Ona teraz potrzebuje przede wszystkim opieki i ojca, który jej to zapewni. Jesteś za młoda. Nie możesz mieszkać z nią sama.

– Potrzebuje ojca, tak? – parsknęłam śmiechem. – To go znajdź. Oboje wiemy, że nim nie jesteś. Ona nawet cię nie zna. Koniec z zabawą w dom. Może i jesteś moim ojcem, ale nie zamierzam słuchać faceta, który był nieobecny przez prawie moje całe życie. Gdybym nie potrzebowała odpowiedzi na pytania, to nigdy bym się z tobą nie spotkała. – widziałam smutek na jego twarzy, ale nie tylko. On coś ukrywał, byłam tego pewna.

– Nie chciałem, abyś się dowiedziała w ten sposób, ale muszę wrócić do Włoch. – Nie tego się spodziewałam. Ale nie narzekam, w końcu zostanę z Emi sama i nie będę musiała się zadręczać myślą, kiedy on znowu odejdzie. – A wy razem ze mną.

To zszokowało mnie nie tak miało być. Chciałam wrócić do domu, do Raimona. Ale widać życie jest pełne niespodzianek.

×××

Wielki powrót!

Wiem, że wiele osób czekało na obiecany nowy rozdział, ale jakoś moja wena twórcza mnie opuściła na jakiś czas. Praca i szkoła nie pozostawiają dużo czasu. Ale nie jako dzięki ostatnim wydarzeniom znalazłam czas, aby powrócić na wattpada. Zawdzięczam to mojemu kuzynowi, który zmotywował mnie do napisania kolejnych rozdziałów. Tym razem mam w zanadrzu kilka, które niedługo się pojawią, po drobnych poprawkach. A także pracuję nad nowym opowiadaniem. Dziękuję wszystkim, który czekali i z chęcią będą czytać moje wypociny.
Kocham was!  

If you see me || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz