Następnego dnia Michał napisał do Zuzi czy mogłaby przyjść pod szkołę, zgodziła się i poszła.
*
Jak tam dotarła to Michał już tam stał i w ręce trzymał kwiaty
- Po co ci są te kwiaty?- spytała Zuzi
Michał jednak nie odpowiedział jej lecz dał jej te kwiaty. Zuzia wzięła je i nie mówiąc nic pobiegła szybko do domu.
*
Gdy była w domu myślała o co chodzi Michałowi.
Następnego dnia do Zuzi przyszedł Michał. Poszli razem do jej pokoju.
- Po co przyszedłeś- spytała. Michał spojrzał na Zuzię
- Kocham cię- rzekł i ją przytulił.
Zuzia zdziwiła się tym i wyprosiła go z domu. Myślała o tym co on powiedział całą noc. Następnego dnia w szkole Zuzia wzięła Michała do kanciapy na miotły i go pocałowała namiętnie w usta. Na następnej przerwie Zuzia podeszła do mnie
- sorki, ale ja jednak kocham kogoś innego- powiedziała
- Czyli z nami koniec?- smutnym głosem spytałem
- Tak, nie gniewaj się- powiedziała i już chciała iść gdy ją zatrzymałem
- Powiedz tylko kto to?- Spytałem że łzami w oczach
- Michał- odpowiedziała i poszła.
Byłem bardzo smutny. Poszedłem więc za Zuzią tylko tak by mnie nie widziała. Po chwili ona usiadła przy sklepiku koło Michała. Po pięciu minutach poszli gdzieś ja nie poszedłem bo zadzwonił dzwonek na lekcję. Następnego dnia zobaczyłem ją idącą z Michałem i z zaskoczenia go uderzyłem w twarz. On upadł na ziemię, a Zuzia pobiegła po panią.
*
Policja przyjechała, a Michał jest u pielęgniarki. Policjanci zawiśli mnie na komendę.
- Podaj numer do swoich rodziców- powiedział jeden z nich
- okej 538 734 ...- podałem im numer do swoich rodziców.
rozmowa telefoniczna
- Dzień dobry z tej strony posterunkowy Artur .......
Proszeni są państwo o jak najszybsze przyjechanie na komendę na ulicy eryna- powiedział do telefonu policjant
- Dobrze. Tylko, że my jesteśmy na termach i wrócimy za dwa dni- usłyszałem głos mamy.
- Fajnie, ale nas to nie obchodzi, muszą państwo wrócić, dziecko będzie czekać na państwa z psychologiem policyjnym- powiedział do mamy i się rozłączył.
- Teraz cię tam zaprowadzę- powiedział do mnie i razem z nim poszedłem do psychologa.
Dzień dobry- powiedziałem od niechcenia do pani która siedziała na fotelu
- Witam, co się dzieje?- spytała policjanta
- Przypilnuje pani go do przyjazdu rodziców- powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi
- Jak masz na imię?- spytała. Ja nic nie odpowiedziałem tylko podszedłem do krzesła i usiadłem.
- Dobrze, poczekaj chwilę, idę sobie kawę zrobić- powiedziała i wyszła.
Ja sięgnąłem do kieszeni w której była żyletka i zacząłem się ciąć. Po kilku mocnych i głębokich cięciach upadłem na ziemię.