Rozdział 7

137 12 2
                                    

Następnego dnia rano, William:

Kiedy nastał nowy dzień, pierwsze co usłyszałem do warkot silnika. Chwila, momencik. Warkot silnika. To może oznaczać jedno. Drift przyjechał. Szybko chwyciłem komórkę i zobaczyłem, że mam do niego numer. Nie wiem jakim cudem, później się nad tym zastanowię. Kliknąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem do ucha, odebrał od razu.

- Dzień dobry, Williamie.- powiedział.

- Czy ty zwariowałeś? Obudzisz wszystkich w tym bloku. Przestań warczeć silnikiem w tej chwili.- powiedziałem z pretensją.

- Wybacz, ale nie mogę. Jakaś grupa ludzi mnie otoczyła i próbuję ich odstraszyć.- odparł.

- Jasna cholera. To okoliczna łobuzeria. Gdzie jesteś?- odpowiedziałem.

- Pod blokiem, czekam na ciebie.

- To zjeżdżaj stamtąd jak najszybciej, zanim zaczną grzebać ci w drzwiach. Nie wiem, zaszarżuj na nich czy coś. Byle tylko zeszli ci z drogi.

Samuraj chyba zrobił co powiedziałem, gdyż usłyszałem w tle pisk opon i kilka głosów.

- Posłuchaj mnie teraz uważnie, musisz zjechać z głównej ulicy przy trzecim skrzyżowaniu na prawo. Przez pewien czas jedź przed siebie, a potem skręć w lewo. Gdy zobaczysz opuszczony budynek, wjedź do środka. Tam się spotkamy. Tylko proszę, pozostań w formie auta. Pod żadnym pozorem nie zmieniaj się w robota, nie ważne jak zła nie byłaby sytuacja nie rób tego. Czasami w tym budynku, kręcą się jakieś dzieciaki i lepiej by cię nie zobaczyli.- powiedziałem.

- Zrozumiałem. Jestem już na miejscu.- odparł.

- Świetnie, zaraz się spotkamy. I pamiętaj, pod żadnym pozorem nie waż się zmienić w robota.- odpowiedziałem.

Półtorej godziny później byłem już w budynku i pomarańczowe Lamborghini od razu rzuciło mi się w oczy. Stanąłem przy drzwiach od strony kierowcy, zapukałem delikatnie w szybę, więc samuraj mi otworzył. Wsiadłem do środka, Drift zamknął drzwi, zapiął pas i ruszyliśmy. Gdy tylko wjechał na jezdnię, położyłem dłonie na kierownicy. Żeby nie było podejrzeń.

- Miałeś naprawdę dużo szczęścia. Wiesz co te łobuzy mogły ci zrobić?- spytałem go cicho.

- Nie bardzo. Może mi powiesz?- odparł.

- Niech pomyślę. Mogliby wystawić cię na sprzedaż w internecie, wykorzystać do jazd w nielegalnych wyścigach samochodowych, zacząć się tobą, że tak powiem bawić albo rozebrać na części pierwsze. Wykazałeś się skrajną głupotą stając pod blokiem jak gdyby nigdy nic. Na twoje szczęście, zachowałem trzeźwość umysłu i wyciągnąłem cię z tej sytuacji.- odpowiedziałem.

- Nie sądziłem, że ludzie są do czegoś takiego zdolni.

- A no są. Dlatego, jeśli masz po mnie przyjeżdżać, to zawsze stawaj na parkingu, który jest za blokiem. Wielu mieszkańców tam parkuje i nikt jak dotąd nie odważył się wejść na ten teren by ukraść którykolwiek z tych aut.

- Wybacz, że cię zdenerwowałem. To się więcej nie powtórzy.

- Spoko, wybaczam ci. Popełniłeś błąd i masz teraz nauczkę. Tylko następnym razem, uprzedź mnie, że przyjedziesz. Gdy usłyszałem warkot twojego silnika, myślałem, że padnę na zawał.

- Oczywiście.

Gdy dojechaliśmy na złomowisko wysiadłem na zewnątrz, a Drift się zmienił w robota.

- Witaj Williamie.- powiedział do mnie Optimus.

- Witaj Optimusie. I czy ty na głowę upadłeś?! Wysyłasz Drift'a pod mój blok nawet nie mając świadomości, że ze strony okolicznych łobuzów może mu grozić ogromne niebezpieczeństwo?!- odparłem, po czym wydarłem się na niego.

W przyjaźni z samurajem / transformers ff [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz