Gruchaczowy Research

58 14 11
                                    

Wszyscy znamy motyw wielkich miłości. Wspaniałe uczucie łączyło Orfeusza i Persefonę, Parysa i Helenę, Tristana i Izoldę, Romea i Julię, Milę i Ignacego Borejków... Można wymieniać i wymieniać, a koniec może nigdy nie nadejść.

Wielu z nas, autorów, chce opisać TO uczucie, jako coś wspaniałego, niesamowitego, ale zbyt skupia się na tym, żeby było super, a mniej uwagi poświęca realizmowi.

Moi drodzy, życie to nie Simsy! Raczej nie zdarza się, że o osiemnastej poznajemy faceta (który, rzecz jasna, jest perfekcyjny), a już o dwudziestej pierwszej jesteśmy po ślubie. Zwykle relacja rozwija się stopniowo, najpierw pojawia się jakaś iskra, potem, pomału rodzi się wspólna droga, zaufanie, a dopiero potem miłość.

Tak, zdarza się zakochanie od pierwszego wejrzenia. On jest przystojny i zabawny, ona piękna i inteligentna. Może nawet dość szybko przejdą do strefy fizycznej, i zamiast patrzeć na siebie i rumienić się, gdy druga połówka odwzajemni nasze spojrzenie, bedą się całować. Ale wiecie co? Obracam się w bardzo zróżnicowanym wiekowo środowisku, ale jeszcze nie widziałam pary, która na pierwszej randce wpycha sobie języki do gardeł. Okej, niech Wasi bohaterowie się całują, ale wszystko z umiarem. Zadajcie sobie pytanie, czy na miejscu bohatera Wy byście coś zrobili? Czy to logiczne zachowanie?

Poza tym, miłość to nie tylko seks i całowanie. Miłość to również po prostu bycie razem, nawet bez słów, i umiejętność rozdzielenia się. Bo przecież spędzając z kimś dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, prędzej czy później zaczniemy się tym męczyć. No i nie ma związku bez zaufania, a co lepiej buduje zaufanie, niż pozwalanie na czasową rozłąkę, bez konieczności ciągłego przypominania, że „HEJ, TO JA JESTEM TEN JEDYNY!!!"?

Po prostu, jak pisał Asnyk w wierszu „Publiczność do poetów", nie chcemy rozdmuchanych historii, tylko czegoś prawdziwego.

A jeśli chodzi o książki, które moim zdaniem najpiękniej ukazują rozwój relacji:

"Jeżycjada" Małgorzaty Musierowicz (oprócz ostatnich części, tam moim zdaniem coś nie wyszło).

"Za minutę pierwsza miłość" Hanny Ożogowskiej.

"Romeo i Julia" Williama Szekspira, ale to bardziej jeśli chodzi o wyidealizowany obraz miłości od pierwszego wejrzenia.

Jane Austen. Wszystko. Bez wyjątku.

Jeśli wy macie swoich ulubieńców w tej kwestii - zapraszam do komentowania, a ja już się z Wami żegnam.

bezbarwnosc-

Gołębnik - Styczeń '19Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz