- chapter twelve -

347 24 71
                                    

— Niall, już są! — zawołała wesoło brunetka, kiedy otworzyła drzwi. — Wchodźcie śmiało.

Od samego patrzenia potęgowało od niej ciepło, które sprawiało, że na twarzy Cece pojawił się beztroski i szczery uśmiech. Wywarła na nią ogromne pierwsze wrażenie. Wydawała się sympatyczną osobą i coś sprawiało, że przyciągało ją do jej osoby. Zgodnie z jej zaproszeniem weszli do środka. Ściągneli buty w przedpokoju i poszli za kobietą do przestronnego salonu. Był już tam Niall, który kończył szykować stół na kolację.

— On tak na serio, że tak dba o szczegóły? — zaśmiał się Liam, na co Victoria odpowiedziała mu śmiechem.

— Chyba poprawia po mnie i udaje, że to on wszystko zrobił — zażartowała.

— Oj, przestańcie. Wychodzę teraz na skończonego debila — wtrącił Niall lekko zawstydzony, kiedy znalazł się obok swojej dziewczyny. — Po prostu chcę zrobić dobre wrażenie.

— Na nas czy na Cecilii?

Wzrok mężczyzny, który był wciąż zawieszony na Liamie, przeniósł się chwilowo na jego towarzyszkę. W rzeczywistości wyglądała zupełnie inaczej niż ją sobie wyobrażał. Cecilia z pozoru wyglądała normalnie; była przeciętnego wzrostu dziewczyną o blond włosach i szarych oczach.

W tamtej chwili wydawała się być spięta i lekko poddenerwowana, a Niall poczuł gdzieś w srodku, że ją polubi. Może i nie spełniała jego wszystkich oczekiwań odnośnie wyglądu, ale to nie było istotne. Wierzył, że jej osobowość jest wyjątkowa.

— Cudownie jest cię wreszcie poznać — podał rękę dziewczynie, która uśmiechnęła się do niego i ścisnęła niepewnie jego dłoń. — Jestem Niall, jak myślę chyba najlepszy przyjaciel Liama.

— A ja Cecilia, mnie także miło poznać.

— A ja jestem Victoria, dziewczyna Nialla — przesłała jej pełen szczerości uśmiech. — Siadajcie wszyscy do stołu, a ja zaraz przyniosę kolację.

Jak powiedziała, tak też zrobili. Cece zajęła miejsce obok Liama. Payne siedział tak blisko niej, że wystarczył jeden gwałtowny ruch nogą, aby zderzyła się z jego. Czuła się dziwnie nieswojo, a cisza tylko potęgowała to uczucie. Zaraz atmosferę rozluźniła Victoria, która przyniosła świeżo wyciągniętą z pierkarnika lasagne i zaczęła ją nakładać.

— Więc czym się zajmujesz, Cecilia? — Zapytała Victoria, siadając wreszcie do stolika. — Bo ja jestem projektantką mody. Może wydawać to się zbyt banalne zajęcie, ale naprawdę jest to świetna robota. To było moje marzenie od dziecka, a zapoczątkował je tata, który mówił mi, że byłabym genialną projektantką.

— Bo taką jesteś, kochanie — odezwał się Niall i splutł ich rękę. Pasowali do siebie, idealnie się dobrali.

— Um, ja... — zaczęła się jąkać — ja kończę właśnie weterynarie, a w między czasie dorabiam jako pokojówka.

— To masz naprawdę dużo na głowie. W końcu weterynaria to poważny i ciężki kierunek, a o pracy nawet nie wspominając.

— Na początku bywało trudno — oznajmiła szczerze, zakładając nogę na nogę. — Ale w końcu musiałam za coś opłacić studia i za coś się utrzymać, więc to było moją motywacją.

— Szybko się usamodzielniłaś. Było to czymś spowodowane?

Po pytaniu Nialla chwilowo się zawiesiła, toteż jego ciało przeszedł zawistny wzrok Liama i Victorii dający mu jasno do zrozumienia, że było to nieodpowiednie pytanie.

— Mój ojciec odszedł, kiedy byłam malutka — zaczęła mówić niepewnie. — Nie pamiętam go dokładnie, ale podobno byłam córeczką tatusia i bardzo źle zniosłam jego odejście. Nie rozumiałam jeszcze pewnych rzeczy i miałam za złe mamie, że zostałyśmy same. Podkreślałam jej to na każdym kroku, bardzo ją przy tym raniąc. Dopiero z perspektywy lat doszczegam, że związek moich rodziców od początku nie miał sensu.

— Byłaś dzieckiem, nie musisz się za to obwiniać — rzekł poważnym głosem Liam.

— Dziękuję — powiedziała, czując jak kamieć spada jej z serca. — To może opowiecie coś teraz o sobie, o waszej karierze? — skierowała swoje pytanie zarówno do Liama, jak i do Nialla.

— Wiesz, niedawno ogłoszono datę mojej trasy koncertowej, więc powoli muszę się przygotowywać — odpowiedział blondyn.

— Jakie kraje odwiedzisz? — spytała.

— Kanada, Stany Zjednoczone, Hiszpania, Włochy, Niemcy — zaczął kolejno wymieniać. W tamtej chwili twarz Vics posępniała lekko. — Czekam już tylko na wrzesień, żeby mieć to za sobą.

— Ja też za niedługo będę musiał wyjechać — zagaił brunet, a od razu wzrok blondynki z Nialla przeniósł się na jego samego — będę kręcił nową piosenkę w Stanach.

— Musisz się przyzwyczaić do tego, Cecilia, że więcej ich nie ma niż jest.

Victoria puściła do niej oczko, po czym uśmiechnęła się szczerze. Resztę wieczoru spędzili w przyjaznej atmosferze. Dopiero kiedy była już za dwadzieścia dwunasta postanowili dłużej ich nie męczyć i pojechać już do domu. Pożegnali się i wsiedli do zaparkowanego samochodu przed wejściem.

Jechali właśnie najbardziej zakorkowaną ulicą w całym Londynie, nieopodal mieszkania dziewczyny, kiedy w radiu zaczęła lecieć piosenka “What makes you beautiful” w wykonaniu One Direction.

— Wiesz, mimo że nie byłam waszą fanką i słuchałam waszej muzyki przelotnie, to bardzo lubię tę piosenkę — stwierdziła luźno, wsłuchując się w melodie znanej jej piosenki.

— Dzięki.

Przez dłuższą chwilę jechali w ciszy, dopóki nie samochód nie zatrzymał się przed blokowiskiem dziewczyny.

— Dziękuję za wspaniały wieczór. Świetnie się dzisiaj bawiłam — powiedziała, wysiadając z samochodu.

***

Hi, darling!

Przepraszam was wszystkich za to, że tak późno dodaję rozdział.

W przyszłym tygodniu rozpoczynam ferie, ale wątpię, że coś się pojawi, bo jadę na katolickie zimowisko z księdzem. JA PIERDOLĘ...

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ❤

PREGNANCY payneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz