To był moment, gdy Niall skoczył na Jamesa jednocześnie wyrywając mu z dłoni pistolet cienkim ogonem. Podniosłem się szybko, aby pomóc blondynowi, jednak ten syknął na mnie i pokazał swoje białe kły.
Zatrzymałem się w jednej chwili. Zabolał mnie ten widok. Jego pazury znajdowały się dokładnie na gardle szatyna i wystarczył jeden jego nieuważny ruch, aby Niall go zabił.
I naprawdę nie żałowałbym w tym momencie, gdybym stracił kogoś, kto sam chciał mojej śmierci. Nie liczyły się teraz te wszystkie lata spędzone razem, na wspólnych misjach czy wypadach na miasto.
Mój brat przestał właśnie istnieć.
– Widzisz? – zaśmiał się James, ale zaprzestał, gdy chłopak przycisnął pazury. – Każda hybryda jest potworem, one tylko czekają aż się potkniesz, aby mogły cię usunąć.
– Ale Niall taki nie jest – powiedziałem pełen przekonania, choć jego oczy mówiły same za siebie. Chciał mnie obronić, jednocześnie zauważając we mnie kolejne zagrożenie.
– A jaki jest? Sprzejrzyj na oczy bracie. Jest potworem, jak każdy inny.
Spojrzałem w kierunku broni, która leżała przy mnie. Nie zastanawiając się długo podniosłem ją, co spotkało się z głośnym ryknięciem i sapnięciem pełnym bólu.
– Zrób to, co powinieneś zrobić – wychrypiał James. – One zawsze były i będą zagrożeniem. Razem damy radę naprawić błąd naszego ojca.
Przechodziłem wzrokiem to na brata, to na Nialla, który nie odrywał oczu od broni, którą trzymałem. Moje serce przyspieszyło. Brat oczekiwał trudnego wyboru. Rodzina czy w połowie zwierzę, które jest zagrożeniem.
Przywiązałem się do Nialla. Był dla mnie ważny, znajdował się głęboko w moim sercu i nie byłem w stanie wyobrazić sobie dnia bez niego. Dzień bez tego uroczego blondyna był dniem straconym. Uwielbiałem skradać pocałunki z jego ust z rana. Pomagać mu w odrabianiu lekcji, oglądać jak bardzo skupiony przy tym jest.
– Matka może ci jeszcze wybaczyć, Zayn – powiedział szatyn. – Ona wciąż czeka, aż zrozumiesz i do niej wrócisz.
Pamiętam jak kilkanaście lat temu przechodziłem obok sklepu zoologicznego. Zatrzymałem się wtedy na chwilę, aby popatrzeć na hybrydy znajdujące się w tamtejszym szklanym kojcu. Już wtedy rozpoznałem w tamtym chłopcu Nialla. Biegał po całej klatce jak szalony, był istnym rozrabiaką. Takiego go zapamiętałem, a potem zostałem wysłany do innego kraju, jako główny dowodzący całej misji. Wpadłem w wir pracy i nie w głowie mi było zajmowanie się dziećmi.
Niall był uroczy. Nie odzywał się, chciał stawiać na swoim. Przez te kilka miesięcy zmienił się straszliwie. Poznał siebie, zrobił się rozgadany, bardziej rozumny. Kochałem w nim to. Kochałem go całego, mimo że syczał na mnie w tym momencie. I szczerze; bałem się. Wiedziałem, jak skończyła moja ciotka. To była straszliwą śmierć, powolna. Została zagryziona w bardzo przemyślany sposób. Thomas zrobił wszystko, aby odczuwała ogromny ból do samego końca.
Widziałem w Niallu dokładnie tę samą krwiożerczą bestię, która mimo iż widziała we mnie swojego właściciela, pana, opiekuna była w stanie po prostu mnie zabić, bez żadnych skrupułów.
Wiele myśli krążyło mi jednocześnie w głowie. Musiałem wybrać; brat albo Niall.
Zagryzłem wargę. Nigdy nie decydowałem się tak długo jak dziś. Zawsze wystarczyło kilka sekund na podjęcie decyzji.
– Zrób coś do cholery! – krzyknął James, ale Niall syknął na niego i przycisnął bardziej pazury.
– Zostawisz mnie – rzucił złowrogo Niall. – Zostawisz jak wszyscy. Nikogo nigdy nie obchodziło, co czułem, czego potrzebowałem. Zawsze mieli mnie w głębokim poważaniu. Gdyby mogli, zabiliby mnie pierwszego dnia. Ryan pozbyłby się całej czwórki, ale nie mógł. Takie było prawo.
Jego błękitne tęczówki nie wyrażały żadnych uczuć. Na nowo były obojętne, wyprane z emocji. Jego ton był zły i chłodny. To nie był mój Niall.
– Ale ty możesz to zrobić – warknął i rozejrzał się po pomieszczeniu. – Masz od tego ludzi, którzy sprzątną każdego, kogo tylko zabijesz. Chciałeś mnie wykorzystać. Wykorzystać, jak tamtą hybrydę, zakatowałbyś na śmierć, nie zważając, że ja też czuję! – ryknął rozpaczliwie.
On chciał tylko akceptacji. Chciał zostać pokochany, nie zraniony i wykorzystany, zostawiony samemu sobie. Był tylko istotą żyjącą, która miała swoje potrzeby.
Uniosłem pistolet. Nie potrzebowałem więcej namysłu. Już wiedziałem. Wycelowałem i pociągnąłem za spust.
Po pokoju rozniósł się głośny huk.
______________________________________
*Miejsce, aby płakać i mnie wyklinać*
CZYTASZ
In search of a guardian | Ziall
Fanfiction•Ziall | hybrid• Gdzie Niall po prostu chce odnaleźć osobę, która nie zostawi i szczerze pokocha. ©'In search of a guardian' - I_am_Teenage, 2018/2019 (zakończone)